Michał grozi Januszowi, że go… zabije! Tomek na randce z Elżbietą?! Znachor robi awanturę na oddziale Kamila!
Michał zapewnia Marcina, że pomoże mu zemścić się na Januszu. Wspomnienia potwornych krzywd doznanych od dawnego wychowawcy prześladują Brzozowskiego dniem i nocą. Żona daje mu do zrozumienia, że powinni z przyjacielem rozważyć inną opcję, niż samosąd, który upodobniłby ich do ich oprawcy.
Kinga, w tajemnicy przed mężem, spotyka się z Marcinem. Nalega, żeby nie robił nic na własną rękę. Tłumaczy mu, że może zemścić się na Szymaniaku działając w granicach prawa. Marcinowi nie zależy jednak, by mężczyzna odpowiedział za to, że wczoraj go pobił, lecz za to, że złamał mu życie. Uważa, że powinien zostać potraktowany w taki sam sposób, w jaki sam traktował swoich podopiecznych.
Brzozowski zaczepia Szymaniaka przed ministerstwem. Daje mu do zrozumienia, że wie, co zaszło wczoraj między nim a Marcinem. Oznajmia, że jego przyjaciel chce się zemścić. Na Januszu nie robi to najmniejszego wrażenia. Wyniośle stwierdza, że przynajmniej Michał jest rozsądny i nie chce z nim zadzierać. Brzozowski mówi, że istotnie chciał dać sobie spokój, ale po tym, co spotkało jego przyjaciela, zmienił zdanie. Szymaniak uświadamia mu, że na próżno będzie szukał sprawiedliwości, bo nikt mu nie uwierzy. Rzednie mu mina, gdy Michał spokojnie stwierdza, że go zabije. Ostrzega Brzozowskiego, że za takie groźby grozi kara. Na chwilę zapomina, że rozmawia z dorosłym człowiekiem i zwraca się do niego, jak dawniej, gdy był jego wychowawcą. Michał ani na moment nie traci panowania nad sobą. Spokojnie wsiada do auta i odjeżdża. Szymaniak wygląda na przestraszonego…
Tomka odwiedza w pracy kolega. Kiedy proponuje, żeby zapalili trawkę, młody Nowak poważnym tonem oznajmia, że nie ma czasu na pogawędki. Kumpel niemiłosiernie drwi z niego. Tomek tłumaczy, że potrzebuje kasy i nie może zawalić pracy. Chłopak proponuje mu intratny interes - ma do sprzedania parę telefonów komórkowych i jeśli Tomkowi uda się je upłynnić, będzie miał od sztuki 200 złotych zysku.
Igor wypytuje brata, z kim rozmawiał przed redakcją. Chłopak odpowiada mu zgodnie z prawdą, że to był jego stary kumpel. Zapewnia, że szybko go odprawił, bo musiał wracać do roboty. Rzeczywiście jest bardzo zaganiany. Igor prosi go o przysługę. Chce, żeby brat towarzyszył dziś Elżbiecie na pokazie prasowym filmu jej ulubionego reżysera. Tłumaczy, że sam nie ma czasu z nią iść, a nie ufa innym mężczyznom. Żartuje, że Tomek jest jeszcze dzieciakiem i jego się nie obawia.
Elżbieta jest zaskoczona, że Tomek zgodził się z nią iść do kina. Sądziła, że się wymiga, żeby nie zrobić sobie obciachu, prowadzając się ze starszą od siebie kobietą. Chłopak z humorem stwierdza, że w razie czego będzie się tłumaczył, że Ela jest jego ciotką.
Po seansie Tomek proponuje Elżbiecie, żeby wybrali się na piwo. Żartuje, że skoro on wytrzymał na nudnym filmie, ona także mogłaby się poświęcić. Nieoczekiwanie zjawia się Igor z córką. Dziękuje bratu za przysługę i, upewniwszy się, że dobrze wywiązał się ze swoich obowiązków, powierza mu pod opiekę Julkę a sam podaje ramie ukochanej…
Pawełek nie może się doczekać, kiedy wyjdzie ze szpitala i będzie mógł biegać i grać w piłkę. Pyta tatę, dlaczego nie przyszli wcześniej do lekarza. Ojciec ze łzami w oczach przeprasza syna, że swoim uporem naraził go na tak długie cierpienia.
Babiński zjawia się w szpitalu. Wzburzony wyrzuca Hofferowi, że nasyła na niego dziennikarzy i próbuje oczernić. Kamil zachowuje spokój. Nie bez ironii wyjaśnia, że chciał tylko pokazać, na czym polegają jego rewelacyjne metody uzdrawiania. Ostrowski wtóruje mu w drwinach ze znachora. Mężczyzna z trudem panuje nad nerwami. Ze złością stwierdza, że Kamil jest kiepskim lekarzem i zazdrości mu zaufania, jakim darzą go pacjenci. Nieoczekiwanie ojciec Pawełka włącza się do dyskusji. Oznajmia znachorowi, że dzięki Hofferowi jego syn wyzdrowiał i przestał cierpieć. Babiński odcina się stwierdzając, że gdyby traktował poważnie jego zalecenia, Pawełek już dawno byłby zdrów. Jan traci panowanie nad sobą. Zaczyna szarpać znachora i wygrażać mu. Po chwili, przywołany przez Hoffera do porządku, opamiętuje się. Babiński oburzony grozi Kamilowi, że pozwie go do sądu o zniesławienie.
Jan obwinia się, że zaufał hochsztaplerowi i narażał życie własnego dziecka. Kamil korzysta z okazji i daje mężczyźnie do zrozumienia, że mógłby ostrzec innych pacjentów Babińskiego. Wyjaśnia, że sam próbował z nimi rozmawiać, ale nikt go nie chce słuchać…