Marcin rzuca się na Janusza! Marta zdemaskowana przez znachora Babińskiego?! Monika walczy ze znieczulicą dzieci pana Stanisława…
Pan Stanisław dostaje prezent urodzinowy od córki. Nie wykazuje najmniejszego zainteresowania podarkiem. Domyśla się, że jak zwykle córka przesłała mu sweter albo koszulę. Okazuje się, że miał rację. Pokazuje Monice stos niemal identycznych ubrań, które otrzymał od dzieci z okazji różnych świąt. Skarży się, że ani razu nie pofatygowali się do niego osobiście. Jest przybity i nie ma ochoty na towarzystwo. Cieślikowa udaje się do recepcji ośrodka i prosi o numer telefonu Darii – córki pana Stanisława. Recepcjonistka nie chce udzielić jej informacji. Zgadza się jednak przesłać do córki Niemirowicza prośbę o kontakt z Moniką.
Wieczorem Cieślikowa dostaje telefon od Darii. Kobieta jest zaniepokojona. Oddycha z ulgą, kiedy dowiaduje się, że z jej ojcem wszystko w porządku. Mimo to, gdy Monika zaprasza ją na uroczystość z okazji urodzin ojca, stwierdza, że prawdopodobnie nie będzie mogła przyjechać. Córka pana Stanisława rozmawiając cały czas zajęta jest służbowymi sprawami. Obiecuje, że przekaże zaproszenie bratu, choć przyznaje, że jemu też pewnie ciężko będzie się wyrwać z Londynu. Monika jest bardzo przygnębiona postawą dzieci Niemirowicza. Kiedy przychodzi na Wspólną mocno przytula się do ojca i mówi mu, że bardzo go kocha. Włodek jest wzruszony gestem córki.
Marta obawia się, że nie będzie łatwo sprowokować Babińskiego do radykalnych oświadczeń. Tłumaczy bratu, że znachor rzadko kiedy wypowiada się wprost przeciw leczeniu konwencjonalnemu, a jedynie sugeruje, że jego metody są lepsze. Kamil liczy jednak, że misja siostry przyniesie w końcu efekty i będą mieli dowód, że Babiński działa na szkodę swoich pacjentów.
Marta skarży się Babińskiemu na coraz gorsze samopoczucie. Znachor uważa jednak, że na razie nie ma powodów do niepokoju. Zwiększa jedynie pacjentce dawki ziół i witaminy C. Konarska mówi mu, że mama namawia ją na leczenie szpitalne. Ku jej zaskoczeniu mężczyzna stwierdza, że powinna zrobić to, co sama uważa za słuszne. W chwilę potem Babiński demaskuje ją. Jest przekonany, że Konarska jest dziennikarką z brukowca i chce skompromitować jego metody. Wściekły wyrzuca Martę za drzwi. Konarska dzwoni do brata. Jest jej bardzo głupio, że dała się podejść Babińskiemu. Kamil dziękuje siostrze, że chciała mu pomóc. Jakiś czas później zjawia się u niej z Igorem, żeby odsłuchać nagranie z wizyty u znachora. Nowak stwierdza, że z materiału zebranego przez Martę można zrobić niezły reportaż, pod warunkiem, że nie padnie w nim nazwisko Babińskiego. Tłumaczy, że to, co jest na nagraniach, to za mało, by dowieść, że znachor jest hochsztaplerem działającym na szkodę pacjentów. Mężczyzna mógłby wytoczyć im proces o zniesławienie. Jedynym sposobem jest namówienie rodziców Pawełka, by złożyli zeznania. Kamil obawia się jednak, że Nieczyccy nie zgodzą się na to…
Michał umawia się z Marcinem. Kinga domyśla się, że mąż ma jakieś plany względem Janusza. Jest pełna obaw. Brzozowski zapewnia, że nie zrobi nic głupiego. Zapytany, czy może ręczyć także za swojego przyjaciela, nie daje odpowiedzi. Okazuje się, że obawy Kingi były uzasadnione. Marcin kipi żądzą zemsty. Chce zadać Szymaniakowi ból, choć przyznaje, że powinni z Michałem działać ostrożnie, aby sami sobie nie narobić kłopotów. Kiedy do Michała dzwoni Janusz, każe mu odebrać telefon i umówić się z mężczyzną. Brzozowski odmawia jednak. Nie chce ryzykować i uważa, że przyjaciel także powinien odpuścić. Pomimo sprzeciwu Michała, Marcin odsłuchuje wiadomość nagraną przez Janusza, który proponuje Brzozowskiemu spotkanie w ustronnym miejscu, gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał. Słowa Szymaniaka są dla Marcina dowodem, że mężczyzna się boi. Uważa, że należy działać. Michał stanowczo się temu sprzeciwia. Domaga się, żeby przyjaciel dał mu słowo, że nie podejmie żadnych kroków w tej sprawie. Marcin, wyraźnie zawiedziony, obiecuje, że niczego nie zrobi. Wbrew słowu danemu przyjacielowi przychodzi na spotkanie z Januszem. Przypomina mu się, po czym rzuca się na dawnego wychowawcę z pięściami. Ten jednak powala napastnika na ziemię i spuszcza mu łomot jak wówczas, gdy był jego opiekunem. Marcin płaczliwie błaga go, żeby przestał bić. Janusz nie zważa na to i sadystycznie pastwi się nad dawnym podopiecznym, a na odchodnym wymierza mu jeszcze potężnego kopniaka.
Marcin pokiereszowany zjawia się u Michała. Wybucha płaczem jak mały chłopiec. Skarży się, że niczego nie osiągnął i, tak jak przepowiadał mu Janusz, jest nikim. Uważa, że koniecznie powinni coś zrobić z człowiekiem, który złamał im życie. Kinga słyszy te słowa wchodząc do mieszkania - jest bardzo zaniepokojona...