Norbert atakuje męża Kaliny! Kolejny pacjent znachora Babińskiego w ciężkim stanie trafia na oddział Kamila! Złośliwy staruszek przyjacielem Moniki?!
Norbert jest załamany, kiedy Kalina oznajmia mu, że nie mogą być razem. Nie chce przyjąć do wiadomości, że ukochana zostawia go dla mężczyzny, do którego nic nie czuje. Kalina przyznaje, że jest jej ciężko. Podjęła jednak już decyzję. Jest pewna, że Norbert szybko otrząśnie się z zawodu i znajdzie sobie inną dziewczynę.
Norbert nie może pogodzić się z tym, co go spotkało. Mówi Brunowi, że dostał kosza, bo Kalinie wydaje się, że egoizmem byłoby, gdyby myślała tylko o swoim szczęściu. Bruno proponuje, żeby poszli się napić i zapomnieli o smutkach. Norbert stanowczo odmawia. Po chwili bez słowa wychodzi z mieszkania. Jakiś czas później zaczepia Sylwka przed domem. Jest agresywny i ewidentnie dąży do konfrontacji próbując obrazić męża Kaliny. Zaczyna go szarpać. Sylwek stara się zachować spokój. W końcu jednak nie wytrzymuje i wymierza napastnikowi potężny cios. Tłukąc go ostrzega, żeby nie zbliżał się więcej do jego żony. Norbert nie daje się jednak zastraszyć. Uświadamia Sylwkowi, że Kalina wcale go nie kocha i została z nim tylko ze względu na syna.
Norbert wraca do domu cały we krwi. Przyjaciele są na niego wkurzeni, że sprowokował męża Kaliny. Eliza uzmysławia mu, że Sylwek, który jest na warunkowym zwolnieniu, wróci do więzienia, gdy zostanie przyłapany na rozboju. Dziewczyna podejrzewa nawet, że przyjaciel miał właśnie taki cel. Norbert stanowczo zaprzecza. Nadal jest przekonany, że Kalina rozstała się z nim, bo została do tego zmuszona przez męża…
W szpitalu zjawia się kobieta z synkiem, których jakiś czas temu Kamil widział w poczekalni Babińskiego. Pawełek jest bardzo osłabiony, blady i ma zsiniałe usta, co wskazuje na ostrą niewydolność serca. Po oględzinach Hoffer postanawia odesłać pacjenta na oddział kardiochirurgii dziecięcej. Matka chłopca stanowczo się temu sprzeciwia. Błaga lekarza, żeby osobiście zajął się jej dzieckiem. Tłumaczy, że tylko jemu ufa. Hoffer nie potrafi odmówić. Pyta kobietę, skąd się u niej bierze taka niechęć do lekarzy. Podejrzewa, że to wina Babińskiego. Matka Pawełka wyjaśnia, że jej szwagier padł ofiarą pomyłki lekarskiej i zmarł w wyniku powikłań po operacji, która – jak zapewniali lekarze – była prostym zabiegiem. Chociaż od tamtego zdarzenia minęło już kilka lat, ani razu nie byli z mężem u żadnego lekarza.
Ostrowski każe się Kamilowi wytłumaczyć, dlaczego na oddziale dla dorosłych zatrzymał małoletniego pacjenta. Kiedy dowiaduje się, jaki jest jego stan, przychodzi do matki chłopca i bez ogródek oznajmia, że jej syn wymaga natychmiastowej hospitalizacji na oddziale kardiologii dziecięcej. W przeciwnym razie umrze. Kobieta z wyraźnymi oporami podpisuje zgodę na przeprowadzenie badań i przeniesienie syna.
Hoffer mówi matce Pawełka, że u jej syna stwierdzono poważną wadę serca. Zapewnia jednak, że choroba jest uleczalna. Kobieta z przerażeniem stwierdza, że Babiński nigdy nawet nie wspomniał o tak poważnym schorzeniu. Kamil uświadamia jej, że znachor nie jest prawdziwym lekarzem i nie ma pojęcia, o czym mówi. Tłumaczy, że jedynym ratunkiem dla jej dziecka jest zabieg operacyjny. Matka Pawełka jest jednak przekonana, że jej mąż nie wyrazi zgody na operację. Pomimo to obiecuje, że spróbuje go przekonać…
Monika skarży się ojcu i mężowi na pana Stanisława. Bardzo ubolewa, że musi się męczyć z takim gburem...
Monika trafia w sam środek awantury pomiędzy panem Stanisławem a pielęgniarką. Niemirowicz skarży się, że został obrabowany z prezentów, które dostał od syna. Pielęgniarka tłumaczy, że pacjentowi nie wolno pić alkoholu ani palić cygar, gdyż ma problemy z ciśnieniem, a poza tym zabrania tego regulamin. Cieślikowa uważa, że to poważne naruszenie prywatnej własności. Jakiś czas później udaje się jej przekonać pielęgniarkę, żeby puściła pana Stanisława na spacer do Łazienek. Obiecuje, że wrócą w porze obiadowej. Zamiast tego zabiera podopiecznego do kina i na przechadzkę po mieście. Niemirowicz od razu odzyskuje dobry humor. Opowiada Monice o swoich dzieciach. Przyznaje, że rzadko ich widuje, ale zapewnia, że pamiętają o nim i, jak tylko mogą, odwiedzają go. Jest bardzo mile zaskoczony, kiedy w pewnym momencie opiekunka wręcza mu markowe cygaro. Cieślikowa zabiera podopiecznego do baru rodziców na wyborne pierogi mamy. Stanisław daje się poznać Ziębom jako wyjątkowy oryginał i przesympatyczny człowiek. Po obiedzie gospodarze częstują gościa nalewką własnej roboty. Stanisław jest w siódmym niebie. Na osobności mówi Włodkowi, że to wielkie szczęście mieć u boku taką żonę i córkę, która na pewno nigdy nie pozbędzie się go, jak niechcianego psa.
Po powrocie do ośrodka Monika dostaje od pielęgniarki straszną burę za spóźnienie. Kobieta zarzuca Cieślikowej brak odpowiedzialności. Tymczasem Stanisław, podchmielony i szczęśliwy, nie zwraca uwagi na jazgoczącą pielęgniarkę i radośnie sobie podśpiewując udaje się do swojego pokoju...