Na Wspólnej

Odcinek 2288

Na Wspólnej

Zdybicka odzyskuje nadzieję, tymczasem Maks odnajduje dawną miłość! Podsłuchany Cieślik obnaża brutalną prawdę o… swojej żonie! Matka Smolnego czuje, że jej syn jest niewinny – Basia w to nie wierzy!

Basia i Weronika
Basia i Weronika

Ilona nie może pogodzić się z faktem, że Maks utrudnia jej kontakty z synem. Zwraca się o pomoc do prawnika. Szczerze przedstawia wszystkie okoliczności towarzyszące sprawie. Nie ukrywa, że związek z ojcem dziecka rozpadł się z jej winy. Mecenas obiecuje jej pomóc i wystąpić do sądu o przyznanie pełni praw rodzicielskich. Oznajmia, że ma zamiar walczyć ostro - musi wykazać przed sądem, że Brzozowski nie nadaje się do roli ojca. Na pełne wątpliwości słowa Ilony odpowiada, że każdy ma jakieś słabe punkty. Aby je znaleźć potrzebuje tylko jej zgody…

Maks odwiedza Miśkę w jej pracowni. Krytykuje jej abstrakcyjne obrazy. Dziewczyna nie daje się jednak zbić z tropu. Żartuje, że w ten sposób nie uda mu się poderwać żadnej artystki. Maks w lot pojmuje dowcip i z zapałem chwali jej dzieła. Dziewczyna uważa, że powinien znowu zacząć malować – był jednym z najzdolniejszych studentów na roku. Proponuje, żeby wybrali się wieczorem na wernisaż ich wspólnego kolegi. Brzozowski odmawia wyjaśniając, że musi opiekować się synem. Miśka jest pod wrażeniem, gdy dowiaduje się, że Maks jest samotnym ojcem.

Ilona przychodzi do Maksa i przeprasza go za swoje zachowanie podczas ostatniej wizyty. Z czułością bierze Wiktorka w ramiona. Uświadamia Brzozowskiemu, że utrudniając jej kontakty z synem, robi krzywdę przede wszystkim jemu. Po chwili dodaje, że rozmawiała z prawnikiem. Zaraz jednak zapewnia Maksa, że wcale nie chce go ciągać po sądach. Prosi, żeby dogadali się i załatwili sprawę między sobą. Widać po niej, że jest autentycznie stęskniona za synem i pragnie z nim pobyć. Maks pozwala jej zabrać Wiktorka do siebie na noc. Wieczorem dzwoni do Miski i umawia się z nią na wernisaż…

Monika wpada rankiem do rodziców. W radiu pojawia się informacja, że dziennikarze trafili na ślad afery z udziałem senatorów. Ich rozmowy zostały nagrane w jednej z restauracji. Wkrótce mają zostać ujawnione. Cieślikowa uświadamia sobie, że jej mąż często bywa w wymienionym lokalu. Natychmiast udaje się do jego biura i opowiada mu, czego się dowiedziała. Jest zła, kiedy dowiaduje się, że Damian był w „Tradycyjnej” w zeszłym tygodniu. Wypytuje go, o czym rozmawiał z kolegami. Cieślik zapewnia, że tematy rozmów krążyły wyłącznie wokół powszednich spraw. Monika oddycha z ulgą. Jakiś czas później, wraz z mężem i rodzicami, odsłuchuje pierwsze wrzucone do sieci nagrania. Damian uważa, że cała afera jest naciągana. Owszem, przyznaje, że niektórzy politycy lubią popić, a wtedy rozwiązuje im się język i nie zawsze wyrażają się kulturalnie, ale to przecież zwykli ludzie i, jak każdy, mają prawo do swoich słabości. Jest pewny, że wśród ujawnionych materiałów nie ma żadnej jego wypowiedzi. Okazuje się jednak, że był w błędzie. Na jednym z nagrań słychać, jak po rozmowie telefonicznej z Moniką skarży się jakiemuś senatorowi, że jest nieustannie inwigilowany przez żonę, która nie pracuje, tylko sprytnie udaje jego doradcę. Wypowiedź na temat Moniki jest nieco ironiczna, ale nie ma w niej nic obraźliwego. Cieślikowej jednak i tego jest za wiele. Robi mężowi karczemną awanturę o to, że ją ośmieszył i skompromitował. Nieoczekiwanie Maria staje po stronie zięcia. Przypomina córce, że wiele razy sugerowała jej, by zajęła się czymś pożytecznym. Monika stwierdza z goryczą, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko niej, po czym wzburzona wychodzi.

Wieczorem Cieślik przeprasza żonę za to, co naopowiadał na jej temat. Jest pewien, że nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa. Monika, śmiertelnie obrażona na męża, uświadamia mu, że w Internecie już pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat ich pożycia. Pokazuje memy, w których jest przedstawiana jako hetera trzymająca męża na krótkiej smyczy.

Smolny zapamiętale tropi powiązania Gabryszewskiego. Dochodzi do wniosku, że przedsiębiorca chce wykorzystać jego pomysł, aby wygenerować koszty i czerpać z tego korzyści. Matka uświadamia Krzysztofowi, że Gabryszewski nie miał żadnego powodu, żeby dodatkowo go pognębiać wysyłając zdjęcia jego żonie. Radzi mu, żeby zostawił tę sprawę.

Smolna przychodzi do Basi i prosi ją o rozmowę. Zapewnia, że nie została przysłana przez syna. Brzozowska, choć z oporami, zgadza się jej wysłuchać. Starsza pani podejrzewa jednak, że ktoś rzeczywiście wrobił jej syna. Doskonale wie, co się wydarzyło – widziała zdjęcia i rozumie, jakim szokiem musiało być dla Basi oglądanie ich. Przyznaje, że Krzysztof nie zawsze mówi prawdę. Czuje jednak, że tym razem jest szczery i choć to za mało, by mu bez zastrzeżeń uwierzyć, sumienie nie pozwala jej odrzucić tego przeczucia. Basia zdaje się jednak nie mieć żadnych wątpliwości co do winy męża. Matka Krzysztofa nie kryje zawodu jej postawą. Na odchodnym rzuca retoryczne pytanie, czego niby Krzysztof tak szuka, jeśli sam zawinił. Jej słowa dają Basi do myślenia.

Brzozowska wyznaje Weronice, że ma wątpliwości, czy słusznie postąpiła - może niesprawiedliwie potraktowała Krzysztofa? Roztocka uświadamia jej, że to typowe zachowanie ofiary. Jest zdania, że przyjaciółka nie powinna go tłumaczyć, ani zbyt łatwo mu przebaczać – przecież mąż ją zdradził.

Basia pozostaje z nierozwiązanym problemem. Cały wieczór rozmyśla o tym, czy słusznie postąpiła. Tymczasem Smolny przychodzi pod dom na Wspólnej i długo patrzy w okna jej mieszkania…

Aktualności