Maks brutalnie rozprawia się ze Zdybicką! Marek ryzykuje – zaprasza do restauracji bezlitosnego krytyka kulinarnego… Smolny jak oszalały - próbuje zrozumieć, kto zniszczył jego życie?!
Marek skarży się żonie, że mają ze Stefanem kłopoty z płatnościami. Nie przejmuje się tym jednak zbytnio. Rozkłada przed Danutą jakieś pismo i, wskazując na czyjąś fotografię oznajmia, że ten człowiek jest ich kluczem do sukcesu. Tłumaczy, że to znany krytyk i bloger kulinarny opisujący warszawskie lokale. Jego pochlebna recenzja może sprawić, że ich knajpa stanie się najmodniejsza w mieście. Danka kwaśno zauważa, że jeśli Musiał ich skrytykuje, może to być koniec ich marzeń. Zimiński jest jednak przekonany, że krytyk doceni wyśmienitą kuchnię Stefana i atmosferę lokalu.
Dębek również ma wątpliwości, czy poproszenie znanego krytyka o recenzję to nie za duże ryzyko. Mimo to Marek zaczepia Musiała przed redakcją. Wyjaśnia kim jest i zaprasza do swojego lokalu, żeby krytyk wyraził o nim opinię. Mężczyzna wyniośle oznajmia, że to on wybiera miejsca, które chce odwiedzić… Stefan zjawia się u Marka i oznajmia, że po namyśle doszedł do wniosku, że powinien bardziej wierzyć w siebie. Zgadza się, żeby przyjaciel ściągnął Musiała do ich lokalu. Zimiński przyznaje się, że już z nim rozmawiał, lecz spotkał się z odmową. Stefan robi mu wyrzuty, że zamiast podejść do sprawy poważnie i napisać list do redakcji zachował się nietaktownie względem krytyka, którego najpewniej tym zraził. Między przyjaciółmi dochodzi do gwałtownej sprzeczki. W końcu Stefan oznajmia Markowi, że nie potrzebuje takiego wspólnika i opuszcza jego mieszkanie…
Danuta stara się pocieszyć męża. Marek obawia się, że między nim a wspólnikiem już nigdy nie będzie tak jak dawniej, a jeśli nie uda im się rozkręcić lokalu, stracą wszystko.
Teresa dziękuje Maksowi, że zdecydował się ją zatrudnić jako opiekunkę Wiktorka. Bez zastrzeżeń przyjmuje warunki finansowe i zapewnia, że jest dyspozycyjna i może opiekować się malcem nawet wieczorami, gdyby Brzozowski był zajęty.
Maks decyduje się na wypisanie synka ze żłobka. W rozmowie z jego wychowawczynią przedstawia sprawę tak, jakby decyzja była podjęta przez oboje rodziców. Nagle Maks dostaje telefon od Zdybickiej. Ilona prosi żeby pozwolił jej odebrać dziś Wiktora ze żłobka. Zapewnia, że odwiezie syna prosto do niego. Brzozowski oznajmia, że ma już inne plany, po czym rozłącza się.
Maks spotyka się z Filipem. Jest mile zaskoczony, gdy ten oznajmia, że myślał o lokalu na ich galerię i nawet znalazł już coś odpowiedniego na warszawskiej Pradze. Po chwili zjawia się Miśka Jarecka – koleżanka Filipa i Maksa ze studiów, która niedawno wróciła z Berlina, gdzie miała swoją wystawę. Filip puszcza oko do przyjaciela, przypominając mu, że dziewczyna zawsze lubiła jego towarzystwo. Jarecka z uznaniem przygląda się Maksowi, który od czasu ich ostatniego spotkania dojrzał i stał się eleganckim mężczyzną. Jest pod wrażeniem, gdy dowiaduje się, że ma zamiar otworzyć galerię. Oznajmia, że chce zrobić w Warszawie swoją wystawę i szuka poważnego marszanda – właśnie takiego, jak on!
Po południu Ilona bez zapowiedzi zjawia się u Maksa. Kipiąc ze złości wyrzuca mu, że bez jej wiedzy wypisał ich syna ze żłobka. Maks zmieszany przedstawia jej opiekunkę Wiktorka. Wkurzona Zdybicka oznajmia osłupiałej dziewczynie, że będzie musiała spełniać różne zachcianki Maksa, nie tylko te związane z opieką nad dzieckiem. Brzozowski traci w końcu cierpliwość i brutalnie wyrzuca Zdybicką za drzwi. Zapowiada jej, że to on będzie decydował, kiedy może zobaczyć się z synem. Teresa jest bardzo zakłopotana tym, co usłyszała i zobaczyła. Maks szczerze ją przeprasza i zapewnia, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. Gdy dziewczyna nieśmiało stwierdza, że dziecko powinno mieć matkę, Brzozowski zapewnia, że nie pozbawi go tego – pozwoli Ilonie widywać się z małym, ale tylko na swoich zasadach…
Pani Smolna namawia załamanego Krzysztofa, żeby uparcie i cierpliwie błagał żonę o przebaczenie. Ten jednak uważa, że to zły pomysł. Stwierdza, że to oznaczałoby przyznanie się do czegoś, czego nie zrobił. Jest bardzo rozczarowany - nawet matka mu nie wierzy. Tymczasem Basia próbuje wytłumaczyć synowi co się stało. Liczy, że chłopak przestanie się gniewać i wzajemnie będą się wspierali w tym trudnym okresie. Kuba ostentacyjnie okazuje brak zainteresowania tym, co mówi mama. W końcu, zirytowany wychodzi do swojego pokoju.
Krzysztof przychodzi do hotelu, w którym zrobiono mu kompromitujące zdjęcia. Prosi recepcjonistę o kontakt do Najmrodzkiego z którym się wtedy spotkał. Mężczyzna jednak odmawia udzielenia informacji. Smolny próbuje go nawet przekupić, ale i to nie skutkuje. Jakiś czas później skarży się Tymkowi, że nic nie udało mu się ustalić. Podejrzewa, że recepcjonista został już wcześniej przekupiony przez Gabryszewskiego. Nadal uważa bowiem, że to on stoi za całą sprawą. Tymon przytomnie zauważa, że dopóki przyjaciel nie ma twardych dowodów, powinien mieć otwarty umysł, zamiast z góry przesądzać, kto go wrobił.
Kuba cały czas gniewa się na mamę. Basia nie chce kłócić się z synem. Tłumaczy mu, że musiała wyrzucić Krzysztofa, bo mocno wobec niej zawinił. Zapytana, co takiego zrobił, nie chce jednak odpowiedzieć. Kuba bierze to za osobistą zniewagę. Wkurza go, że mama wciąż traktuje go jak dziecko. Wieczorem przychodzi jednak do jej pokoju i przeprasza za swoje zachowanie. Wyznaje, że tęskni za Krzysztofem. Basia ciepło przytula syna...