Zdybicka w życiowym piekle… Smolny wściekły – Baliszewski na wolności! Klaudia znowu zazdrosna – tym razem o mężczyznę!
Basia mówi mężowi, że Malewicz jest bardzo podekscytowany z powodu dziesiątej rocznicy powstania wydawnictwa i że wielokrotnie pytał o niego. Sugerował nawet, żeby Krzysztof wpadł kiedyś do firmy. Smolny nie ma jednak ochoty oglądać byłego szefa. Stwierdza, że Malewicz na pewno dowiedział się już o jego inicjatywie i dotarło do niego, jak wiele stracił rezygnując z tak wybitnego pracownika. Po chwili niedbale dodaje, że będzie dziś z Gabryszewskim udzielał wywiadu dla telewizji. Basia i Kuba są pod wrażeniem.
Podczas spotkania w kawiarni Gabryszewski oznajmia Krzysztofowi, że nie wystąpi z nim w telewizji. Tłumaczy, że źle się czuje przed kamerą i woli pozostać w cieniu. Nie ma jednak nic przeciwko temu, żeby Smolny przedstawił go jako spiritus movens całego przedsięwzięcia. Zapewnia, że mu ufa i ma nadzieję, że Krzysztof odwzajemnia mu się tym samym. W trakcie rozmowy Smolny zauważa przy sąsiednim stoliku Adriana Baliszewski, który kiedyś chciał zgwałcić jego żonę. Jest do tego stopnia wzburzony jego widokiem, że przestaje słuchać Gabryszewskiego. Maciej zauważa to i pyta Krzysztofa, kim jest mężczyzna, na którego cały czas się gapi. Smolny mówi mu, że to oszust, a po chwili prosi Macieja, żeby zmienili lokal.
Basia śpiesznie wraca z pracy, żeby zdążyć na program z udziałem męża. Przejęta pyta go, jak mu poszło w telewizji. Smolny ma jednak w głowie tylko jedno - wyznaje żonie, że widział Adriana. Po chwili gorzko dodaje, że jej dręczyciel dostał tylko dwa lata w zawieszeniu! W dodatku był w lokalu z jakąś kobietą. Krzysztof zaczyna podejrzewać, że Adrian specjalnie tam przyszedł, żeby zaśmiać mu się w twarz. Basia uważa, że nie ma sensu wracać do tamtej sprawy i na nowo jej roztrząsać. Po chwili małżonkowie wraz z Kubą zasiadają przed telewizorem. Z całej rozmowy Smolnego z dziennikarzem zostaje jednak wyemitowana tylko jedna jego wypowiedź, podczas której Krzysztof jest wyraźnie zdenerwowany. Mimo to po jakimś czasie Krzysztof dostaje telefon z sekretariatu prezydenta Krakowa, zainteresowanego jego projektem. Zostaje zaproszony na rozmowę…
Podczas rodzinnego śniadania Ola dostaje telefon od Klaudii. Dziewczyna skarży się na złe samopoczucie spowodowane atakiem grypy. Zimińska obiecuje, że przyjdzie do niej po zajęciach.
W drodze na uczelnię Ola przez nieuwagę omal nie wpada pod samochód. Kierowcą okazuje się chłopak, z którym rozmawiała na imprezie w klubie. Proponuje, że ją podwiezie. Zimińska zgadza się na to bez entuzjazmu. Po przyjeździe na miejsce, natychmiast żegna się z Błażejem. Ten jednak zatrzymuje ją i proponuje, żeby wybrali się razem na kawę. Ola daje mu do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana, choć docenia jego uprzejmość. Nie potwierdza, ani nie zaprzecza, gdy znajomy pyta ją, czy ma chłopaka. Zostawia mu tym samym nadzieję, że nie jest u niej bez szans…
Ola przynosi Klaudii pyszny rosół i sok malinowy. Dziewczyna jest mile zaskoczona, że rodzice ukochanej tak przejęli się jej chorobą. Po chwili młoda Zimińska dostaje SMS-a od Błażeja z jego zdjęciem i pytaniem, czy ma ochotę zatańczyć. Niedbale stwierdza, że chłopak najwyraźniej nie zrozumiał, że dostał od niej kosza. Na pełne podejrzeń pytanie Klaudii, skąd miał jej numer, odpowiada, że prawdopodobnie dała mu go Dagmara. Klaudia robi ukochanej wymówki, że nie powiedziała jej od razu o ich dzisiejszym spotkaniu. Ola, starając się zachować spokój, tłumaczy ukochanej, że było to dla niej zdarzenie bez znaczenia. Zwraca jej uwagę, że gdyby było inaczej nie przychodziłaby do niej zmęczona po całym dniu zajęć, żeby ulżyć jej w chorobie. Klaudii nie przekonują jednak jej słowa. Między dziewczynami dochodzi do sprzeczki. Ola, urażona niesprawiedliwymi oskarżeniami, wychodzi. Po chwili Klaudia, nie bacząc na to, w jakim jest stanie, wybiega za nią na ulicę i przeprasza za swoje słowa. Przyznaje, że jest o nią zazdrosna tak, jak nigdy o nikogo. Ola z czułością okrywa ukochaną swoim szalem i zapewnia ją, że nie ma powodów do niepokoju. Tymczasem Błażej, podczas prowadzonej przez siebie audycji w radiu wyznaje na antenie, że zakochał się w dziewczynie, której o mały włos nie potrącił samochodem. Wyraża nadzieję, że Ola odwzajemni jego uczucie i liczy, że niebawem znowu się spotkają.
Ilona dobija się do mieszkania Maksa, lecz ten nie wpuszcza jej, ani nie odbiera telefonu. Zdybicka, nagrywa mu na sekretarkę wiadomość, że nie odejdzie spod drzwi, dopóki nie porozmawiają. W końcu udaje jej się postawić na swoim. Nie wyznaje jednak ukochanemu prawdy. Okłamuje go, że dała Wszole łapówkę, lecz ten liczył na coś innego i próbował ją szantażować. Brzozowski nie wierzy w ani jedno słowo Zdybickiej. Oznajmia jej, że sprawdził konto, z którego faktycznie wypłaciła sporą sumę, lecz potem pieniądze wpłynęły z powrotem. Domyśla się, w jaki sposób przekonała naczelnika, by wycofał zarzuty. Ilona nie ma wyjścia. Przyznaje się do wszystkiego, zapewniając jednocześnie, że zrobiła to tylko przez wzgląd na dobro firmy. Ze łzami w oczach zarzeka się, że nie zdradziła Maksa. Ten jednak nie słucha i wyprasza ją z mieszkania.
Izabela odwiedza syna. Szybko zauważa, że jest nieswój. Domyśla się, że znowu pokłócił się z Iloną. Prosi, żeby wyjaśnił, o co poszło tym razem. Brzozowski odpowiada wymijająco, lecz w końcu wyznaje mamie prawdę.
Ilona topi smutki w alkoholu, kiedy zjawia się u niej Brzozowska. Nie robi na niej wrażenia wzburzenie Izabeli i jest jej zupełnie obojętne, co od niej usłyszy. Iza pyta ją, jak to jest mieć wszystko, czego potrzeba do szczęścia i stracić to w tak haniebny sposób. Zdybicka oznajmia, że poszła do łóżka z Wszołą, aby uratować firmę i zrobiła to nie dla siebie, ale syna i wnuka Izabeli. Kpiąco stwierdza, że gdyby zawsze kierowała się zasadami, to nie prowadziłaby teraz dużej firmy, tylko - tak jak Brzozowska - zajmowałaby się kurami siedząc na wsi. Z wściekłością dodaje, że Maks też nie nadaje się do niczego więcej, jak zarządzanie kurnikiem. Brzozowska traci cierpliwość - wymierza Ilonie siarczysty policzek, po czym wzburzona wychodzi...