Joanna i Bogdan przeżywają najcięższe chwile w swoim życiu… Gosia pomiędzy rozwścieczoną nauczycielką a oburzoną młodzieżą – co wybierze?! Kinga ma dość – ostro rozprawia się z kochanką męża!
Bogdan przynosi żonie różne smakołyki od Marii. Jednak Joanna nadal jest apatyczna i obojętna. Pielęgniarka uświadamia jej, że jak tak dalej pójdzie, straci również drugie dziecko, które nie przeżyje bez opieki i bezcennego matczynego pokarmu. Bergowa decyduje się w końcu zacząć karmić piersią.
Bogdan zaczepia młodego lekarza, który był obecny przy porodzie. Zrozpaczony próbuje się dowiedzieć, dlaczego od razu nie zdecydowano się na cesarkę. Podejrzewa, że jego syn miałby wtedy szanse na przeżycie. Mężczyzna nie chce odpowiadać na pytania i odsyła go do profesora.
Berg jest pewien, że Godlewski osobiście odpowiada za śmierć jego synka. Jest wstrząśnięty, kiedy nagle Joanna oskarża go, że nie doszłoby do tragedii, gdyby on wcześniej odnalazł Godlewskiego…
Ignaś, zajęty grą na komputerze, nie zwraca uwagi na upomnienia Kingi. Mówi jej, że mama Olka pozwala im grać i oglądać telewizję. Kinga jest bardzo niezadowolona. Dzwoni do Zdrojewskiej i prosi ją o spotkanie. Jakiś czas później osobiście zjawia się na Wspólnej. Julia jest bardzo onieśmielona wizytą żony Michała. Za to Brzozowska bez najmniejszego skrępowania pokazuje jej, kto tu jest u siebie. Z wyższością oznajmia, że nie życzy sobie, żeby Julia ingerowała w wychowanie jej syna i pozwalała mu na rzeczy, których ona mu zabrania. Przypomina Zdrojewskiej, że jest tylko – być może przelotną – miłostką Michała i nie ma żadnych praw do Ignasia.
Po jakimś czasie Kinga, podczas spotkania z klientem, jest rozkojarzona i zatopiona we własnych myślach. Dyrektor poważnie zaczyna się niepokoić jej stanem. Na osobności proponuje, żeby wzięła sobie kilka dni urlopu i wyjechała gdzieś. Zapewnia, że nie ma zamiaru jej zwolnić. Brzozowska przyznaje, że ma problemy rodzinne. Dlatego tym bardziej potrzebuje pracy, która jest jedyną stałą rzeczą w jej życiu.
Kinga spotyka się z mężem. Michał ma do niej żal za jej poranny nalot. Brzozowska oznajmia, że nie życzy sobie, żeby obca kobieta wychowywała jej syna. Zapowiada, że będzie walczyła w sądzie o to, żeby Ignaś mieszkał u niej!
Gosia, podczas godziny wychowawczej próbuje dowiedzieć się czegoś o zainteresowaniach i pasjach swoich podopiecznych. Wyjaśnia, że gdy się lepiej poznają, łatwiej będzie zaplanować wycieczkę tak, żeby była dla nich interesująca. Proponuje, żeby wzajemnie zadawali sobie pytania, wyłączając jednak sprawy osobiste. Uczniowie są ciekawi, czym podpadła u swojej mamy, że musiała wziąć wychowawstwo ich klasy. Gosia z rozbawieniem wyjaśnia, że tak naprawdę zdecydowała się na to wbrew mamie. Zrobiła to, bo lubi wyzwania.
Bednarczukowa wpada podczas przerwy do pokoju nauczycielskiego. Wściekła jak osa krzyczy do Gosi, że jej banda przeszła dziś samą siebie. Wyjaśnia, że jedna z uczennic upokorzyła ją przed całą klasą używając wobec niej obraźliwego określenia. Danuta uspokaja koleżankę. Zapewnia, że zaraz rozmówi się z uczennicą. Gosia powstrzymuje mamę. Oznajmia, że to jej klasa i musi sama załatwić sprawę.
Uczniowie stają w obronie swojej koleżanki. Tłumaczą Gosi, że Bednarczukowa doprowadziła Izę do ostateczności. Skarżą się, że nauczycielka uwzięła się na wszystkie dziewczyny – gnębi je i upokarza. Zimińska uświadamia uczniom, że nie mogą odpowiadać chamstwem na chamstwo. Bednarczukowa jest ich nauczycielką i muszą odnosić się do niej z szacunkiem. Obiecuje, że więcej nie usłyszą od niej obelg. Iza musi jednak przeprosić ją za to, co powiedziała. Przekonuje dziewczynę, że pani Bednarczuk musi zobaczyć, że myliła się co do niej. Iza przeprasza nauczycielkę. Na osobności Gosia Zimińska ostrzega Bednarczukową, że jeśli jeszcze raz obrazi któreś z uczniów, powiadomi kuratorium.
Danka karci córkę, że bez porozumienia z nią złożyła doniesienie do kuratorium. Zaskoczona Gosia mówi jej, że jeszcze tego nie zrobiła, ale zrobi, jeśli Bednarczukowa się nie opamięta i nadal będzie poniżać uczniów. Danuta stanowczo nie życzy sobie, żeby córka próbowała na własną rękę wyciągać konsekwencje. Gosia jest bardzo rozczarowana postawą mamy. Daje jej do zrozumienia, że nie będzie należała do układu, który broni „swoich” kosztem uczniów!