Adam nie żyje… Monika jest już jedną nogą w Brukseli… Honorata i Roman poddani próbie strachu przez…
Weronika rozpacza w szpitalu po stracie męża. Kamil daje jej leki uspokajające… Jest przy niej Basia, która stara się wesprzeć przyjaciółkę. Proponuje, żeby pojechała do niej. Tłumaczy, że Antosia i Kacper są pod opieką Agnieszki i nie trzeba śpieszyć się z przekazaniem im tragicznej wiadomości. Roztocka twierdzi jednak, że nie ma na co czekać. Basia dzwoni do Agnieszki. Z trudem opanowując emocje mówi jej, że Adam zmarł podczas operacji. Olszewska jest w szoku. Po jakimś czasie Weronika wraca do domu. Agnieszka mocno przytula przyjaciółkę. Roztocka tłumaczy dzieciom, co się stało. Antosia nie radząc sobie z tą tragiczną wiadomością reaguje złością.
Basia zostaje na noc u przyjaciółki. Weronika nie może spać. Oczami wyobraźni znowu widzi męża, który przysiada się do niej na szpitalnym korytarzu i czule dotyka jej dłoni...
Monika oznajmia mężowi, że natychmiast potrzebuje trzech tysięcy euro na kaucję za wynajem domu w Brukseli. Tłumaczy, że jako zupełnie nieznany tam polityk, powinien pokazać, że ma klasę i dlatego potrzebuje godnego lokum. Cieślikowa nawet podczas posiłku nie daje mężowi spokoju i uczy go angielskiego. Damian jest poirytowany…
Monika poleca Żanecie znaleźć dla Damiana dobrego nauczyciela angielskiego. Tłumaczy, że ma dość edukowania męża. Ponadto musi zadbać o siebie, żeby za granica godnie reprezentować Polskę i Polaków.
Marian prosi Damiana o pomoc dla znajomego małżeństwa. Tłumaczy, że to starsi i schorowani ludzie. Cieślik, choć śpieszy się, zapisuje sobie ich namiary i obiecuje, że spróbuje im pomóc. Marian szczerze mu za to dziękuje. W biurze czeka na Cieślika jakaś kobieta. Przedstawia mu się i oznajmia po angielsku, że będzie jego nauczycielką. Żaneta zmieszana wyjaśnia przełożonemu, że to był pomysł jego żony. Claire zapewnia Damiana, że nie ma powodu się obawiać. Cieślik niewiele rozumie. Podczas nauki jest zniechęcony i niezbyt skupiony.
Monika przychodzi do mamy obładowana zakupami. Mówi jej, że była u stylisty, który udzielił jej profesjonalnych porad...
Tymczasem Cieślik jest coraz bardziej zniecierpliwiony nauką angielskiego. Tłumaczy Claire, że oprócz nauki języka ma masę innych rzeczy na głowie. Po chwili zjawia się Monika. Rozsiada się i prosi męża, żeby powiedział jej, czego się dzisiaj nauczył. Cieślik nie wytrzymuje - oznajmia Monice po angielsku, że właśnie wraca do domu... bez żony!
Paulina sprowadza się do Romana i Honoraty. Jest im niezmiernie wdzięczna, że może u nich zamieszkać, dzięki czemu będzie mogła uczyć się w wymarzonej szkole. Pokazuje logo swojego przyszłego zakładu fryzjerskiego, którego oni – jako jej dobrodzieje – mają być patronami. Hoffer i Leśniewska są szczerze wzruszeni. Proponują, żeby po spotkaniu organizacyjnym w szkole uczcili wspólnie ostatni dzień wakacji. Paulina z chęcią przystaje na to.
Po spotkaniu organizacyjnym do Pauliny podchodzi Kaja, przez przyjaciół zwana Kropką, i mówi jej, że parę osób z ich nowej klasy planuje urządzić dziś małą imprezę integracyjną. Dziewczyna proponuje jej, żeby się przyłączyła. Paulina waha się, lecz w końcu przyjmuje zaproszenie.
Młodzi ludzie siedzą w parku i opowiadają sobie o problemach ze rodzicami. Paulina z zaciekawieniem słucha Kai – dziewczyna wyraźnie jej imponuje. Poczęstowana winem Paulina - odmawia jednak. Tymczasem Roman bezskutecznie próbuje dodzwonić się do podopiecznej. Zaczyna poważnie się denerwować. Po chwili dostaje telefon od Wacka. Roman okłamuje przyjaciela, że właśnie wysłał jego córkę po zakupy do pobliskiego sklepu.
Paulina wraca do domu wieczorem. Hoffer i Honorata robią jej wyrzuty, że zniknęła na tak długo i nie dawała znaku życia. Tłumaczą, że są za nią odpowiedzialni i martwili się, że coś się jej stało. Dziewczyna zapewnia, że nie robiła nic złego i szczerze ich przeprasza. Przyznaje się, że była z nowymi znajomymi w parku. Tłumaczy, że nie mogła odmówić kolegom, którzy ją zaprosili. Dodaje, że wszyscy mieszkają w Warszawie i mogą robić co chcą. Dlatego właśnie wyciszyła telefon, bo nie chciała robić sobie obciachu, że ciągle ją ktoś kontroluje…