Hofferowie w szoku – Tosia ucieka od nich, bo… nie wierzy już Kamilowi! Monika wściekła – jej mąż chce zameldować u nich bezdomnego Mariana! Smolny szaleje – jest już pewny, że Adrian chce uwieść mu żonę!
Basia dostaje telefon od Adriana. Boi się go jednak odebrać w obawie przed gniewem męża. Smolny robi to za nią i przekazuje telefon żonie. Mężczyzna prosi Basię o spotkanie.
Adrian wręcza Basi bukiet kwiatów w ramach podziękowania za współpracę i życzliwość. Proponuje jej niemałe honorarium za redakcję książki. Pyta, czy byłaby szansa na wydanie jej w ich wydawnictwie. Brzozowska sugeruje, żeby porozmawiał na ten temat z Krzysztofem. Mężczyzna wyjaśnia, że ostatnio nie najlepiej się z nim dogaduje. Basia obiecuje, że postara się zachęcić Krzysztofa do tego pomysłu. Gdy zbiera się do wyjścia, Adrian daje jej w prezencie płytę znakomitego saksofonisty i… daje Basia buziaka.
Po powrocie do domu Krzysztof z miejsca zauważa bukiet kwiatów i płytę od Adriana. W pudełku z płytą znajduje dedykację dla żony. Wściekły mnie kartkę. Bez powodu złośliwie czepia się Kuby…
Smolny jest przekonany, że Adrian kwiatami i prezentami próbuje wkupić się w łaski Basi i ją uwieść. Brzozowska nie bez satysfakcji oznajmia, że Adrian zaproponował jej duże honorarium. Dodaje, że chciałby u nich wydać swoją książkę. Tłumaczy mężowi, że to bardzo dobra rzecz i gdyby się zgodził, zarząd na pewno doceniłby jego zaangażowanie.
Smolny dzwoni do Adriana. Mówi mu, że nie może podjąć decyzji w sprawie wydania jego książki bez konsultacji z zarządem. Proponuje, żeby spotkali się w tej sprawie z prezesem Malewiczem. Adrian jest za to niezmiernie wdzięczny koledze. Krzysztof nie ukrywa, że to Basia przekonała go, by dać mu szanse.
Damian z pełnym zaangażowaniem zabiera się za poszukiwania pracy dla Mariana. Żaneta przypomina mu o ważnych spotkaniach, na które go poumawiała. Cieślik stwierdza, że pomoc konkretnemu człowiekowi jest ważniejsza niż wizyty w Urzędzie Marszałkowskim. Po chwili zjawia się Marian. Cieślik przyjmuje go bardzo serdecznie i przedstawia asystentce. Mówi swojemu nowemu znajomemu, że znalazł dla niego interesującą propozycję pracy w charakterze ochroniarza obiektu produkcyjnego. Kiedy mężczyzna dowiaduje się, że zakład znajduje się w Piastowie, zaczyna kręcić nosem. Tłumaczy, że połowa wypłaty pójdzie na dojazdy. Dodaje, że nie zamierza tracić zdrowia pracując wśród toksycznych odpadów. Damian jest zdumiony jego postawą. Wzburzony mężczyzna oznajmia, że chce pracować, ale nie jest mu obojętne, co będzie robił. Urażony wychodzi z biura senatora. Żaneta wybiega za nim. Tłumaczy mężczyźnie, że Damian naprawdę chce mu pomóc. Mężczyzna wyznaje jej w końcu, że nie może być stróżem. W takiej pracy wymagane jest świadectwo niekaralności, a on siedział w więzieniu.
Marian tłumaczy Damianowi, w jaki sposób popadł w konflikt z prawem. Okazuje się, że podczas siarczystego mrozu włamał się do jakiegoś pomieszczenia, żeby się tam schronić i ogrzać. Mężczyzna uświadamia swojemu dobroczyńcy, że nie ma ani konta w banku, ani zameldowania, ani aparycji, która mogłaby przekonać potencjalnego pracodawcę. Dziękuje Damianowi za jego trud. Nie wierzy jednak, że ten może mu pomóc. Cieślik nie poddaje się. Zabiera Mariana do siebie. Oznajmia żonie, że trzeba zadbać o jego wizerunek. Prosi, żeby zadzwoniła po Ewę. Cieślikowa nie wierzy w to, co słyszy. Wściekła sugeruje mężowi, żeby osobiście zajął się fryzurą swojego kolegi.
Ostrzyżony przez Damiana Marian zmienia się nie do poznania. Serdecznie dziękuje senatorowi. Cieślik zaprasza go na jutro do swojego biura, żeby załatwić sprawę konta i nowego dowodu osobistego. Po wyjściu gościa pyta żonę, jak wygląda kwestia tymczasowego zameldowania. Monika aż kipi ze złości na myśl, że Marian miałby zamieszkać u nich w domu. Ani myśli godzić się na to!
Kamil wypytuje Tosię o jej rodzinę. Dziewczynka ze smutkiem mówi mu, że nie znajdzie nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować. Wyjaśnia, że nie miała nikogo oprócz mamy.
Podczas obchodu Kamil dostaje telefon od żony. Zdenerwowana Zuza mówi mu, że Tosia gdzieś zniknęła. Tymczasem dziewczynka siedzi na ławce przed swoim domem. Zauważa ją tam sąsiadka. Tosia błaga kobietę, żeby zabrała ją do siebie. Zapewnia, że nie będzie sprawiała kłopotu. Przeciwnie – jeszcze jej pomoże w domu i przy dzieciach. Kobieta tłumaczy, że nie może jej wziąć, bo mąż nigdy by się na to nie zgodził. Tosia udaje się do swojego mieszkania. Tam zaczyna gorzko płakać nad swoim losem. Niebawem zjawia się Kamil. Zapewnia zrozpaczoną dziewczynkę, że nie pójdzie do domu dziecka. Tosia wyrzuca mu, że – jak wszyscy dorośli – potrafi tylko obiecywać. Przypomina, jak zapewniał ją, że mama nie umrze. Nazywa go kłamcą. Hoffer bardzo dotknięty tymi słowami tłumaczy małej, że zrobił wszystko, żeby uratować jej mamę. Wyznaje jej, że jako dziecko też stracił mamę. Jest jednak pewien, że ona cały czas była przy nim, tak jak Magda jest przy Tosi. Mała stwierdza, że wcale nie czuje obecności swojej mamy, nawet dziś, gdy ma dziś urodziny. Po chwili, całkiem przypadkiem, znajduje w szufladzie prezent, schowany tam przez Magdę. Zdaniem Kamila jest to najlepszy dowód, że mama Tosi jest i czuwa nad nią cały czas.
Kamil przyprowadza Tosię do siebie. Zuza czeka już na nią z tortem. Przypomina małej, żeby pomyślała życzenie zanim zdmuchnie świeczki. Na osobności Ula pyta Tosię, jak długo u nich zostanie. Dziewczynka mówi jej, że to zależy od tego, czy spełni się jej życzenie...