Na Wspólnej

Odcinek 2158

Na Wspólnej

Elżbieta nie odchodzi od szpitalnego łóżka Jakuba – co na to Igor?! Monika oskarża o kradzież niewinnego człowieka! Zdybicka burzy spokój Maksa i Kamili…

Elżbieta i Jakub
Elżbieta i Jakub

Ilona bez zapowiedzi zjawia się rankiem u Maksa. Nieskrępowana faktem, że Brzozowski i jego dziewczyna są jeszcze w negliżu oznajmia, że chciałaby wcześniej zabrać Wiktorka na spacer.

Po pracy Maks spotyka się z Kamilą. Korzystając z wolnego para postanawia spędzić romantyczny wieczór – planują nawet, że pójdą gdzieś potańczyć. Niestety, radość nie trwa zbyt długo. Zdybicka dzwoni do Brzozowskiego i mówi, że ich synek gorączkuje. Maks natychmiast do niej jedzie. Kama prosi ukochanego, żeby przywiózł małego do domu.

Kiedy Brzozowski stoi przed drzwiami Zdybickiej, ta poprawia się przed lustrem. Okłamuje Maksa, że mały dostał lekarstwo, po czym spadła mu gorączka i zasnął. Proponuje, żeby zaczekał u niej, aż Wiktorek się obudzi. Maks zostaje u Ilony na obiedzie, zaraz potem jednak oznajmia, że musi już iść. Zdybicka z udawaną troską stwierdza, że oboje z Kamą muszą być bardzo zajęci i pewnie w ogóle nie mają czasu dla siebie. Brzozowski zapewnia, że dają sobie radę. Dodaje, że jak mały podrośnie, zapiszą go do żłobka. Zdybicka oferuje swoją pomoc. Prosi Maksa, żeby zostawił jeszcze u niej Wiktorka. Brzozowski tłumaczy, że nie może przyjeżdżać do niej za każdym razem, kiedy mały zacznie gorączkować. Zdybicka zalotnym tonem oznajmia mu, żeby został u niej.

Po powrocie do domu Maks wyjaśnia Kamili, że musiał zaczekać u Ilony, aż mały się obudzi. Kama jest niezadowolona, gdy okazuje się, że ukochany zjadł nawet obiad u swojej byłej. Brzozowski zapewnia, że nic złego nie zrobił. Kama wierzy mu. Przypomina jednak, że do niedawna chciał się trzymać jak najdalej od Ilony…

Elżbieta zdenerwowana czeka w szpitalu na zakończenie operacji męża. Igor towarzyszy ukochanej. Marcinkowa obwinia się za to, co się stało. Przyznaje się Igorowi, że wczoraj nie odebrała telefonu od Jakuba. Mąż nagrał się na jej sekretarkę, był bardzo zdenerwowany i prosił ją o spotkanie. Igor zapewnia ją, że nie jest niczemu winna. Po pewnym czasie lekarz oznajmia Marcinkowej, że operacja jej męża powiodła się. Pacjent doznał wprawdzie licznych urazów i konieczne było usunięcie śledziony, ale niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Jak tylko się wybudzi, będzie mogła go zobaczyć. Po chwili zjawia się matka Jakuba. Oddycha z ulgą, kiedy dowiaduje się, że jej synowi nie grozi już niebezpieczeństwo. Dziękuje synowej, że – jak przystało na kochającą żonę - jest w takiej chwili przy mężu. Jest też wdzięczna Igorowi. Cieszy ją, że jej syn ma tak oddanego przyjaciela. Nowak wyjaśnia, że jest tylko znajomym Elżbiety. Po chwili zbiera się do wyjścia. Marcinkowa tłumaczy teściowej, że Igor jest dziennikarzem i czasem pisze artykuły o jej fundacji. Po pewnym czasie Nowak dzwoni do ukochanej. Proponuje, że przyjedzie po nią i zabierze ją do domu na obiad. Elżbieta odmawia. Tłumaczy, że nie może zostawić mamy samej. Po skończonej rozmowie dowiaduje się, że Jakub się wybudził i można do niego wejść.

Marcinek, choć bardzo osłabiony, jest uszczęśliwiony widokiem mamy i żony. Starsza pani mówi synowi, że jego żona cały czas była w szpitalu i bardzo się o niego martwiła. Jakub wyznaje Elżbiecie, że bardzo ją kocha. Na osobności prosi żonę, żeby nie mówiła mamie o ich rozstaniu. Przeprasza za swoje wczorajsze słowa. Przyznaje też, że nie dbał o nią należycie i zapewnia, że to naprawi. Wspomina czasy, kiedy zaraz po ślubie, byli ze sobą naprawdę szczęśliwi. Elżbieta nie chce tego słuchać. Daje mężowi jasno do zrozumienia, że nie ma już powrotu do tego, co było.

Elżbieta wraca do domu późnym wieczorem. Jest zmęczona trudnym dniem. Przytula się do Igora i mówi mu, że go kocha...

Monika nalega, żeby mąż pozwolił jej zastąpić chorą Żanetę w biurze. Tłumaczy, że całe dnie spędza w domu i taka odmiana dobrze by jej zrobiła. Damian, acz bez przekonania, zgadza się na to.

Do baru Ziębów przychodzi mężczyzna wyglądający na bezdomnego. Wyciąga drobniaki - dwa złote i pyta, co może za to kupić. Ziębowie uprzejmie zapraszają go do stołu i serwują poczęstunek. Wkrótce zjawiają się Cieślikowie. Monika chwali się rodzicom, że pomagała mężowi w biurze odpisując na listy wyborców. Narzeka, że ludzie zwracają się do niego z różnymi głupstwami. Tuż po wyjściu bezdomnego mężczyzny Monika spostrzega, że nie ma portfela. Wszczyna alarm, że została okradziona. Włodek i Damian wybiegają za bezdomnym, który zaczyna uciekać. Udaje im się go złapać. Grożąc policją żądają, żeby oddał skradzioną rzecz. Monika odnajduje jednak portfel w swojej torbie. Cieślik zdziwiony pyta mężczyznę, dlaczego uciekał, skoro był niewinny. Bezdomny odchodzi bez odpowiedzi. Włodek jest zły na córkę, że oskarżyła niewinnego człowieka. Damian uświadamia żonie, że gdyby mężczyzna nie wyglądał na nędzarza, na pewno zastanowiłaby się, zanim by go posądziła o kradzież. Monika przyznaje wprawdzie, że postąpiła lekkomyślnie, ale uważa, że nie ma powodu robić z tego wielkiego halo. Cieślik żąda jednak, żeby dogoniła mężczyznę i przeprosiła go. Monika, zaskoczona jego stanowczym tonem, posłusznie spełnia jego polecenie. Na jej widok bezdomny zaczyna uciekać. Potyka się jednak i wywraca z całym swoim dobytkiem. Cieślikowa tłumaczy, że chciała go tylko przeprosić. Przyznaje, że źle go oceniła. Wręcza mu banknot i prosi, żeby przyjął od niej zadośćuczynienie. Ku jej zdumieniu mężczyzna nie tylko nie bierze pieniędzy, ale w bardzo ostrych słowach krytykuje ludzi takich, jak ona. Zarzuca im, że wzbogacają się na krzywdzie słabszych, a gdy coś im zginie, natychmiast oskarżają bezdomnych…

Aktualności