Przejmujące spotkanie Daniela z Łucją – a Ola czeka na Brzozowskiego… Piękna pielęgniarka Kamila oferuje Maksowi pomoc przy Wiktorku! Franek staje w obronie kolegi – szkolna banda grozi mu zemstą!
Bolek wpada do Daniela po swoje książki. Nie kryje zadowolenia, kiedy dowiaduje się, że przyjaciel wybiera się dzisiaj na koncert z Olą. Przypadkiem wygaduje się, że widział wczoraj Łucję, która była nieźle wstawiona. Brzozowski jest zaskoczony – jego „była” raczej stroniła od alkoholu a po drugie wybierała się ze swoim nowym chłopakiem do Indii. Bolek radzi mu, żeby nie zawracał sobie głowy Łucją. Przypomina mu, że ma do napisania konspekt, a wieczorem jest umówiony z Olą. Jednak Daniel nie może przestać myśleć o Łucji. Dzwoni do niej, lecz zgłasza się automatyczna sekretarka. Jakiś czas później zjawia się u niej osobiście. Dziewczyna jest w kiepskiej formie i nie ma ochoty rozmawiać. Daniel nie odpuszcza jednak. Oznajmia, że nie wyjdzie, dopóki nie dowie się, co się z nią dzieje. Łucja przyznaje się, że go okłamała – nie ma żadnego faceta. Powiedziała mu tak, żeby zadać mu ból. Po tym wyznaniu Łucja wyrzuca Daniela za drzwi. Gdy zostaje sama, zaczyna gorzko płakać. Brzozowski przez dłuższą chwilę stoi pod jej drzwiami. W końcu zrezygnowany odchodzi.
Ola czeka na Daniela w umówionym miejscu. Wkrótce chłopak zjawia się zdyszany i przygaszony. Tłumaczy, że musiał biec przez pół miasta, żeby się nie spóźnić. Młoda Zimińska rozczulona proponuje, żeby może zamiast na koncert, poszli do niego. Brzozowski pośpiesznie stwierdza, że dziś ma ochotę posłuchać naprawdę ostrej muzyki.
Maks wybiera się na spotkanie z klientem. Rankiem dostaje telefon od mamy, która informuje go, że nie da rady przyjechać, by zająć się jego synkiem.
Brzozowski spóźnia się na spotkanie biznesowe. Wpada do biura z wózkiem dokładnie w chwili, gdy zniecierpliwiony klient – Witold Bójko właśnie wychodzi. Na szczęście udaje mu się go zatrzymać. Zapewnia Witolda, że jego firma świetnie sprawdzi się jako wykonawca projektu nowego osiedla. W trakcie przemowy Maksa, Wiktorek zaczyna głośno płakać. Witold – który sam jest młodym ojcem – stara się mu pomóc uspokoić malca, ale bez skutku. Brzozowski mówi mu, że w takich sytuacjach zwykle zabiera synka na spacer wzdłuż głośnej ulicy. Witold nie ma nic przeciwko temu, żeby się przeszli i tam porozmawiali o interesach. Przekonany sugestiami Maksa decyduje się podpisać z nim umowę.
Wiktorek nie może się uspokoić. Zaniepokojony Maks dzwoni do Kamy – pielęgniarki, która opiekowała się malcem w szpitalu. Pyta ją, co ma zrobić. Kobieta podejrzewa, że malucha dręczy kolka. Obiecuje przyjść jak najszybciej.
Maks jest pod wrażeniem, że Kamie udało się tak szybko uspokoić i uśpić Wiktorka. Stwierdza, że maluch musi ją po prostu bardzo lubić. Przyznaje, że wcale go to nie dziwi. Na odchodnym kobieta proponuje, że przez parę dni może wpadać do niego po pracy, żeby zająć się maluszkiem. Zapewnia, że to dla niej żaden kłopot. Maks szczerze dziękuje jej za ten gest.
Joanna ma w ciąży niepohamowany apetyt. Franek przygotowuje jej na śniadanie zdrowe płatki na mleku roślinnym. Poucza, że powinna dbać o zbilansowaną dietę. Sugeruje, żeby zamontowali z tatą monitoring nad łóżeczkiem maluchów. Berg uznaje, że to doskonały pomysł.
Franek zauważa jak kilku chłopaków ze szkoły dręczy mniejszego i znacznie słabszego kolegę. Najbardziej wyrośnięty – „Cypis” zabiera chłopcu konsolę do gry i grozi dzieciakowi. Kiedy łobuzy uciekają, Berg podchodzi do pokrzywdzonego i pomaga mu pozbierać rzeczy wysypane z plecaka. Radzi mu, żeby powiedział komuś dorosłemu o zajściu. Tłumaczy, że jeśli tego nie zrobi, chłopaki nie przestaną go prześladować.
Wychowawczyni wywołuje Franka, żeby powiedział, co stało się Dawidowi, którego przyprowadził do higienistki. Młody Berg z niepokojem spogląda na kolegów, którzy znęcali się nad Dawidkiem. W końcu oznajmia nauczycielce, że wie, kto pobił chłopca i że taka sytuacja zdarzyła się niepierwszy raz.
Po lekcjach młodzi chuligani zaczepiają Franka i zaczynają go szarpać. „Cypis” obiecuje mu, że codziennie będzie dostawał łomot. Na szczęście w porę zjawia się wychowawczyni i wysyła chuliganów do dyrektorki. Z niepokojem pyta Franka, czy nic mu nie jest. Młody Berg zapewnia, że wszystko w porządku.
Franek wpada do domu zdyszany, jakby przez całą drogę przed kimś uciekał. Prosi ojca, żeby zabrał go ze sobą na delegację do Szczecina. Zapewnia, że nic wielkiego się nie stanie, jeśli odpuści sobie jeden dzień w szkole. Bogdan nie chce nawet o tym słyszeć. Jakiś czas potem Franek dostaje SMS-a z pogróżkami...