Olaf całuje Martę! Wszyscy mają już dość Kopciowej – Helena chce się wyprowadzić! Próba rozejmu Smolnego z synami kończy się… katastrofą!
Podczas treningu Marta dostaje od jednej z dziewczyn ostrą reprymendę za to, że nie dba o sprzęt do ćwiczeń. Po chwili zarzuca ona Konarskiej, że okręciła sobie trenera wokół palca. Patrycja daje Marcie do zrozumienia, że została wybrana do reprezentacji nie ze względu na poziom umiejętności, tylko dlatego, że spodobała się trenerowi. Konarska wzburzona wychodzi przed końcem treningu. Oznajmia Olafowi, że nie chce być uważana za jego protegowaną. Jakiś czas później Olaf przychodzi do Marty. Tłumaczy jej, że Patrycja coraz częściej traci panowanie nad sobą, bo nie może pogodzić się z faktem, że doszła już do szczytu swoich możliwości. Na ostatnich zawodach wdała się nawet w pyskówkę z sędzią. Dlatego właśnie została odsunięta. Olaf zapewnia Martę, że bardzo mu zależy, żeby to właśnie ona zajęła miejsce Patrycji. Na pełne podejrzeń pytania odpowiada Konarskiej, że troszczy się o nią, bo sam także otrzymał pomoc będąc na życiowym zakręcie. Wyznaje, że jako nastolatek był niezłym łobuzem. Nie trafił do więzienia tylko dlatego, że jego wuefista ostro wziął się za niego i nauczył go, że można rozładować energię uprawiając sport. Niespodziewanie Olaf i Marta zaczynają się całować. Po chwili oboje bardzo zakłopotani przepraszają się nawzajem. Marta dostaje telefon Ksawerego. Kiedy rozmawia z synkiem, Olaf dyskretnie wychodzi ...
Włodek skarży się żonie, że Helena terroryzuje wszystkich i w ich własnym barze wprowadza swoje porządki. Uważa, że trzeba jej się w końcu postawić. Maria ma skrupuły. Tłumaczy mężowi, że Kopciowa ma poważny problem, więc powinni postępować z nią delikatnie. Chwilę później Helena wytyka Ziębom, że nie dość dbają o czystość w barze. Włodek nie wytrzymuje. Bezlitośnie wyrzuca Kopciowej, że nawet jej własny mąż nie był w stanie z nią wytrzymać. Helena wpada w przygnębienie. Zastanawia się nawet nad samobójstwem. Jednak dzięki Marii szybko odzyskuje chęć do życia.
Ojciec Żanety dzwoni do niej i prosi, żeby podała mamę do telefonu. Helena jest przekonana, że mąż dzwoni z przeprosinami. Okazuje się jednak, że chciał ją tylko zapytać o sprawy gospodarskie, a otrzymawszy odpowiedź, natychmiast się rozłączył.
Wojtek z rozdrażnieniem zauważa, że ktoś grzebał w jego narzędziach. Helena przyznaje się, że to ona. Tłumaczy, że chciała je tylko ładnie poukładać. Szulc robi teściowej awanturę. Kopciowa, dotknięta do żywego, zaczyna się pakować. Oznajmia, że nie pozwoli się obrażać. Wojtek przeprasza Helenę. Niezbyt przekonująco zapewnia ją, że może u nich zostać choćby na zawsze. Helena, ku uciesze Mani, zostaje…
Podczas śniadania między Krzysztofem a jego synami dochodzi do kolejnej sprzeczki. Przemek i Grzesiek okazują ojcu jawną niechęć i brak szacunku. Smolny wpada w gniew. Na osobności Basia tłumaczy mężowi, że zamiast wojować z własnymi synami, powinien spróbować ich poznać i nawiązać z nimi nić porozumienia.
Krzysztof zabiera Grzesia, Przemka i Kubę do parku i prezentuje im wspaniały latawiec. Podczas zabawy dochodzi jednak do kolejnych nieporozumień. Smolny niecierpliwi się, że chłopcy nie potrafią poradzić sobie z latawcem. Złości się, kiedy Przemek poucza go, co ma robić. Efekt jest taki, że Krzysztof sam steruje latawcem, a chłopcy przyglądają się jego zabawie. W pewnym momencie latawiec zaczepia się wysoko na gałęziach drzewa.
Całe towarzystwo wraca do domu w nie najlepszych humorach. Przemek nie zostawia na ojcu suchej nitki. Smolny, umorusany i w podartej koszuli, taszczy zniszczony latawiec. Tłumaczy zaskoczonej jego wyglądem Basi, że spadł z drzewa…