Na Wspólnej

Odcinek 2025

Na Wspólnej

Maks w szoku - nieodpowiedzialność Zdybickiej doprowadza do przedwczesnego porodu! Senator Cieślik postanowił żyć jak… biedak! Filip wściekły – podejrzewa Martę o romans z Olafem!

Żaneta i Damian
Żaneta i Damian

Olaf zjawia się rankiem u Marty. Oznajmia, że zgłosił ją do udziału w zawodach crossfit. Konarska tłumaczy, że ma zbyt wiele obowiązków. Olaf daje jej do zrozumienia, że jeśli dobrze się zorganizuje, na wszystko wystarczy jej czasu. Proponuje, żeby na treningi zabierała synka, dając mu dobry przykład i zachętę do aktywności.

Po treningu Olaf przychodzi z Martą i jej synkiem na Wspólną. Montuje w mieszkaniu przyjaciółki drążek do podciągania. Filip zjawia się u byłej żony. Jest niemile zaskoczony obecnością obcego mężczyzny. Zakłopotana Marta przedstawia ich sobie. Filip z trudem kryjąc niezadowolenie zbiera się do wyjścia. Marta prosi go żeby przyprowadził Ksawerego przed jej treningiem. Dodaje, że malec bardzo lubi z nią ćwiczyć. Kiedy zostaje sam na sam z Olafem, zakłopotana tłumaczy mu, że Filip przychodzi co rano, żeby ją sprawdzać – tak się umówili. Mężczyzna żartuje, że mając dwóch aniołów stróżów, nie zginie.

Wieczorem Filip odprowadza syna. Robi byłej żonie wymówki. Uważa, że w jej sytuacji nie powinna wchodzić w nowy związek. Tłumaczy, że romanse na pewno nie pomogą jej wytrzeźwieć. Dodaje, że ich synek bardzo przeżył to, co się ostatnio z nią działo i potrzebuje spokoju. Marta wyjaśnia mu, że Olaf jest tylko jej trenerem. Nawet gdyby coś ją z nim łączyło, Filip nie ma prawa jej pouczać! Na odchodnym Konarski oznajmia byłej żonie, że jeśli znowu wywinie jakiś numer, nie dostanie drugiej szansy.

Maria mówi córce, że po ostatnich wydarzeniach Włodek nabrał wigoru i nieustannie ją rozpieszcza. Monika ubolewa, że nie może powiedzieć tego samego o swoim świeżo upieczonym małżonku. Chwilę później prosi Damiana, żeby dał jej 1000 złotych. Wyjaśnia, że życie w stolicy jest coraz droższe i skończyły jej się już pieniądze. Cieślik obiecuje przelać jej odpowiednią kwotę na konto.

Damian z Żanetą udają się na protest w sprawie płacy minimalnej. Protestujący narzekają na niskie świadczenia. Oskarżają rządzących, że sami opływają w luksusach, a w ogóle nie dbają o obywateli. Cieślik stwierdza, że gdyby była taka potrzeba, potrafiłby przeżyć za 1000 złotych miesięcznie. Protestujący żądają, żeby senator wcielił swoje słowa w czyn…

Cieślik na poważnie zastanawia się nad podjęciem wyzwania. Żaneta stara się wybić mu z głowy ten pomysł. Tłumaczy, że w ten sposób nie pomoże ludziom. Damian uważa jednak, że to dobry sposób, aby zwrócić uwagę na problem ubóstwa. Twierdzi, że 1000 złotych, to wcale nie tak mało. Żaneta pyta go, kiedy ostatnio robił zakupy. Uświadamia przyjacielowi, że żyje z dala od realiów. Powątpiewa, czy Monice spodoba się jego pomysł.

Cieślik spotyka się z żoną na obiedzie w barze teściów. Niby mimochodem wypytuje ją, ile wydała dziś na zakupy. W końcu wyjaśnia zaskoczonej żonie, o co chodzi. Monika stanowczo nie zgadza się na wzięcie udziału w eksperymencie męża. Daje mu do zrozumienia, że to bardzo głupi pomysł…

Maks, jak co dzień, przygotowuje śniadanie dla Ilony. Przed wyjściem do pracy informuje ją, że o 12 jest umówiony na spotkanie z ich bardzo ważnym klientem. Zdybicka oznajmia, że przełożyła spotkanie na 14.00. Dodaje, że sama tam pójdzie. Choć nie mówi tego wprost, z jej słów wynika, że nie do końca wierzy w umiejętności Maksa. Brzozowski wszelkimi sposobami stara się odwieść kobietę od jej postanowienia. Zwraca jej uwagę, że powinna na siebie uważać i unikać stresu. Nie chce pozwolić, aby narażała ich dziecko! Zdybicka przypomina, że zagrożenie minęło - lekarz zezwolił jej na aktywność. Każe Maksowi wracać do domu. Oznajmia, że da mu znać, jeśli będzie potrzebowała jego pomocy.

Podczas umówionego spotkania klient próbuje negocjować cenę. Ilona, choć nie daje tego po sobie poznać, zużywa sporo energii, by postawić na swoim. Jej nieugięta postawa w negocjacjach sprawia, że klient podpisuje umowę. Niestety jakiś czas później Maks dostaje telefon ze szpitala. Dowiaduje się, że Ilona trafiła na oddział patologii ciąży. Natychmiast tam jedzie. Rozgorączkowany wpada na oddział. Lekarz robi mu wymówki, że pozwolił matce dziecka się przemęczać. Dodaje, że w tej chwili zespół lekarzy walczy, by zatrzymać akcję porodową. To dopiero szósty miesiąc i dziecko mogłoby nie przeżyć, gdyby przyszło na świat tak wcześnie...

Aktualności