Na Wspólnej

Odcinek 1968

Na Wspólnej

Zuza przyznaje się, że ma HIV– czy Hofferom odbiorą Ulę?! Dominik wygrywa pół miliona złotych!!! Danka ma dość dyktatury swojego szefa – postanawia zająć jego miejsce!

Dominik wygrywa los na loterii
Dominik wygrywa los na loterii

Ula wypytuje mamę, kiedy wiadomo, że jest się zakochanym. Wyznaje, że spodobał jej się jeden chłopiec. Nie jest jednak pewna, czy to już miłość. Zuza tłumaczy córeczce, że aby przekonać się, czy to ten jedyny, trzeba go trochę poznać.

Sekretarka z ośrodka adopcyjnego dzwoni do Hofferów. Przekazuje, że kierowniczka chce się z nimi pilnie zobaczyć. Nie wyjaśnia jednak w jakim celu. Zuza ma złe przeczucia. Okazuje się, że słusznie. Podczas spotkania kierowniczka ośrodka bez wstępów pyta Hofferową, czy na coś choruje. Pracownica, która wizytowała ostatnio Hofferów – wyjaśnia, skąd to pytanie. Zuza próbuje się wykręcić od odpowiedzi. W końcu jednak, przyparta do muru, wyznaje, że jest nosicielką wirusa HIV. Tłumaczy kobietom, że zakażenie wirusem nie oznacza jeszcze choroby. Kamil zapewnia, że żona jest pod stałą opieką lekarską i stosuje wszelkie środki ostrożności zalecane w jej sytuacji . Kierowniczka widzi jednak tę sprawę inaczej – Hofferowie wprowadzili w błąd sąd i ośrodek, a także narazili zdrowie dziecka. Zuza płacząc zapewnia ją, że kocha Ulę i nie pozwoli jej skrzywdzić. Kamil prosi kobietę, żeby pozwoliła im się wytłumaczyć. Kierowniczka stwierdza, że dalsza rozmowa nie ma sensu.

Zuza jest zrozpaczona. Mimo to z wielką uwagą wysłuchuje sugestii męża, który zastanawia się, jak wybrnąć z sytuacji. Zapewnia, ze gotowa jest zrobić wszystko, byle nie odebrano im Uli. Obiecuje jutro pójść do swojego lekarza po opinię. Po chwili mama Ali przyprowadza Ulę. Dziewczynka opowiada mamie, jak bawiła się dzisiaj z Jackiem. Pyta, czy może go zaprosić do siebie, żeby pokazać, jaki ma wspaniały dom. Poruszona Zuza, z trudem opanowując łzy, mocno przytula córeczkę...

Dominik mówi Sławkowi i Renacie, że jego znajomy kupił sobie zdrapkę i wygrał skuter. Prosi ich, żeby pożyczyli mu 10 złotych na los. Liczy, że wygra wymarzonego smartfona najnowszej generacji. Dziedzic uważa jednak, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto i pierwszy krok do hazardu. Kraszewska popiera go. Chłopak jest bardzo niepocieszony.

Kudłaty zabiera Dominika do kolektury. Pożycza mu pieniądze i obaj chłopcy kupują sobie po zdrapce. Ku ich wielkiej radości Dominik wygrywa pięćset tysięcy złotych!

Dominik zziajany wpada do domu. Pokazuje Renacie i Sławkowi wygrany los. Jest dumny z wrażenia, jakie na nich wywarł. Dziedzic nalewa sobie szklaneczkę whisky i wypija ją duszkiem. Poważnym tonem oznajmia chłopcu, że go zawiódł ignorując zakaz gry. Po chwili wybucha śmiechem zadowolony, że udało mu się wszystkich nabrać. Dominik i Renata oddychają z ulgą, że to był tylko żart.

Dominik nie może doczekać się odbioru wygranej. Postanawia urządzić przyjęcie dla znajomych. Sławek nie zgadza się na to. Jego zdaniem powinni żyć jak dawniej, bez ekscesów. Dominik jest bardzo rozczarowany tak bardzo racjonalną postawą opiekuna.

Danka staje się zrzędliwa i nerwowa. Marek jest dla niej wyrozumiały. Czuje bowiem, że nastrój żony ma związek z kłopotami w pracy. Sugeruje żonie, żeby zmieniła szkołę, albo w ogóle zmieniła pracę. Zimińska tłumaczy, że bardzo lubi swoich uczniów i za nic nie chciałaby ich opuszczać.

W szkole dochodzi do nieprzyjemnego incydentu. Ochroniarz zabiera inhalator jednemu z gimnazjalistów. Kolega chłopaka tłumaczy, że to lekarstwo na astmę, lecz mężczyzna nie wierzy im. Kiedy uczniowie, czując że nic nie wskórają, próbują odejść, ochroniarz brutalnie zatrzymuje właściciela inhalatora i rzuca go na ziemię. Chłopak Spostrzegłszy to, Danka natychmiast interweniuje. Ochroniarz jest przekonany, że nakrył dzieciaki na zażywaniu narkotyków. Zimińska udziela mu ostrej reprymendy. Natychmiast oddaje inhalator choremu uczniowi. Po chwili zjawia się Dyrektor i gani uczniów, że zawsze przysparzają kłopotów. Danka nie może uwierzyć w to, co słyszy. Później, w gronie pedagogów uświadamia szefowi, że zajście mogło skończyć się tragicznie, gdyby nie zjawiła w porę się. Tłumaczy mu, że zmieniając szkołę w koszary nie poprawi sytuacji. Dyrektor twardo stoi przy swoim stanowisku – to uczniowie stwarzają problemy i trzeba ukrócić ich samowolę. Odcina się Zimińskiej, że na szczęście to nie ona tutaj podejmuje decyzje. Danka nie bez satysfakcji przypomina mu, że jego kadencja się kończy. Oznajmia osłupiałemu szefowi, że zamierza wystartować w konkursie na nowego dyrektora.

Po powrocie do domu Dankę dopadają jednak wątpliwości. Zaczyna żałować, że ją poniosło. Uważa, że nie nadaje się na dyrektora. Marek jest przeciwnego zdania - dla dobra uczniów nie wolno jej się teraz wycofać!

Aktualności