Smolny znowu szokuje Basię – nie chce iść na pogrzeb swojego ojca! Iza podejmuje decyzję – będzie walczyć o stanowisko sołtysa! Bogdan totalnie pogrążony – nawet Joanna przestaje mu wierzyć…
Pietrucha zaczepia Jerzego w czasie przechadzki po lesie. W pokrętny sposób daje mu do zrozumienia, żeby lepiej nie wściubiał nosa w nieswoje sprawy, bo może go spotkać przykra niespodzianka. Radzi Dudkowi, żeby dał sobie spokój z urządzaniem kolejnych wieców pod sklepem.
Tymczasem Brzozowska przyjmuje u siebie żonę sołtysa. Pietruchowa jest zaskoczona, że Iza ma zamiar kandydować na stanowisko sołtysa. Uważa jednak, że Brzozowska ma szansę wygrać wybory. Musi tylko zacząć myśleć, jak tutejsi ludzie, którzy martwią się raczej o to, jak przeżyć do pierwszego, niż na co wydać pieniądze. Iza tłumaczy jej, że aby liczyć na zyski, trzeba najpierw coś zainwestować. Podaje przykład jednego z mieszkańców wsi, który dorobił się na skupie owoców, choć zaczynał od zera. Pietruchowa przyznaje, że ludzie, którzy mają pieniądze, cieszą się największym poważaniem - Ostapczuk znaczy w Rogalach więcej niż sołtys, bo jest bogaty.
Iza nie traci czasu - udaje się do Ostapczuka i tłumaczy mu, że kandyduje na sołtysa. Prosi go o poparcie. Mężczyzna wyśmiewa ten pomysł. Uświadamia Izie jak mało wie o wsi i problemach jej mieszkańców. Nie przemawiają do niego jej górnolotne słowa. Daje Brzozowskiej do zrozumienia, że największą bolączką rolników nie są problemy z władzami, tylko zupełnie zwyczajne sprawy. Skarży się, że zachorował mu warchlak, a nie ma czym zawieźć go do weterynarza, który przyjmuje w innej miejscowości. Brzozowska, mimo, że musi się otrzeć o brudną i śmierdząca pracę, podwozi rolnika i jego chore zwierze do weterynarza.
Wieczorem wraca do domu kompletnie zmordowana i umorusana. Tłumaczy mężowi, że zaczęła właśnie kampanię wyborczą. Jutro ma się odbyć zebranie w sprawie odwołania Pietruchy...
Basia zastanawia się, czy powinna zabrać synów na pogrzeb ojca Krzysztofa. Smolny nie uważa tego za konieczne. Chce jak najszybciej mieć z głowy tę ceremonię. A kiedy Basia stwierdza, że z powodu żałoby powinni przełożyć datę ślubu, Krzysztof nie chce nawet o tym słyszeć.
W drodze na cmentarz Smolny postanawia, że jednak nie pójdą na pogrzeb. Basia próbuje przekonać go, żeby był tam chociażby ze względu na swoją mamę. Krzysztof tłumaczy jej, że odkąd wyprowadził się z domu postanowił sobie, że nigdy już nie ulegnie ojcu. Gdyby przyszedł na jego pogrzeb, przegrałby. Brzozowska ostrzega narzeczonego, że w przyszłości może żałować swojego uporu, lecz do Krzysztofa nie docierają jej argumenty.
Basia nie może zrozumieć, jak można tak bardzo nienawidzić swojego rodzica. Wyznaje Danielowi, że Krzysztof co chwila ją totalnie zaskakuje. Daje do zrozumienia, że tęskni za spokojnym, poukładanym życiem, jakie wiodła u boku Andrzeja…
Młodzi Bergowie są załamani, że tata znowu został aresztowany. Joanna obiecuje, że pójdzie dziś na Wspólną i spróbuje się czegoś dowiedzieć od ich babci.
Maria wyjaśnia Budzyńskiej, że Bogdan jest podejrzany o pobicie Benka. Joanna snuje przypuszczenia, że jej ukochany faktycznie miał powód, żeby pokłócić się ze swoim byłym szefem, w wyniku czego mogło dojść do rękoczynów. Ziębowa tłumaczy jej, że Benek został pobity do nieprzytomności. Jest pewna, że syn nie byłby zdolny do czegoś takiego. Jedyna nadzieja w tym, że mężczyzna odzyska przytomność i powie policji prawdę.
Jarek jest wkurzony, że tata poszedł do warsztatu. Kasia przypomina bratu, jak ojciec go bronił, kiedy ten miał kłopoty z policją. Joanna zapewnia dzieci, że ich tata nic złego nie zrobił. Został zatrzymany tylko na 48 godzin, więc jutro rano zostanie wypuszczony na wolność. Zgadza się zostać z nimi do tego czasu.
Komisarz policji zjawia się w szpitalu. Lekarz zezwala mu na krótką rozmowę z Wrocławskim, który zaczyna odzyskiwać przytomność. Benek jednak nie jest w stanie rozmawiać...