Czechowski zleca porwanie Julki! Maria postanawia zrobić… prawo jazdy! Basię zaczyna przerażać zachowanie Smolnego…
Krzysztof z samego rana wpada w złość - potknął się o zabawkę Kuby. Wyzywa go od bałaganiarzy. Daje Basi do zrozumienia, że powinna zdyscyplinować chłopca. Mówi jej, że sam był bardzo surowo wychowywany przez ojca, ale dzięki temu nauczył się dobrych manier. Brzozowska zapewnia narzeczonego, że popracuje nad synem, ale swoimi metodami.
Smolny jest wściekły, że Marcin nie zdążył jeszcze zrobić wykresu z zestawieniem, o który prosił go dwa dni temu. Basia tłumaczy mu, że Marcin spóźnia się, bo nie dostał materiałów od Andy`ego. W zaufaniu dodaje, że Andy rozstał się z dziewczyną i od kilku dni chodzi jak struty. Po przyjściu do biura Krzysztof poleca pracownikom przygotować raporty. Andy zauważa, że to bezsensowna, nikomu niepotrzebna robota. Przypomina szefowi, że kiedyś, jako szeregowy pracownik, myślał podobnie. Krzysztof przyznaje mu rację. Po chwili jednak, ku ogólnemu zaskoczeniu, oznajmia Andy`emu, że go zwalnia. Ten ani myśli błagać szefa o litość. Basia wstawia się za kolegą, ale jej słowa tylko potęgują wściekłość Smolnego. Krzysztof wpada w prawdziwą furię. Wyzywa Andy`ego od nieudaczników i każe mu się wynosić a Basię ostro strofuje za to, że podważa jego decyzje! Brzozowska jest wstrząśnięta zachowaniem narzeczonego.
Po powrocie do domu Basia nie odzywa się do Krzysztofa. Smolny ma jej za złe, że przy wszystkich podważyła jego autorytet, a teraz jeszcze boczy się na niego. Brzozowska uświadamia mu, że to co zrobił jest dla niej szokiem. Nie dość, że sponiewierał pracownika, to jeszcze upokorzył ją.
Artur gratuluje Igorowi świetnego artykułu. Nowak mówi mu, że według ustaleń policji, ktoś celowo uszkodził zbiornik z płynem hamulcowym w jego samochodzie. Ze zgrozą myśli o tym, co mogłoby się stać, gdyby do awarii doszło na ruchliwej drodze. Wierzy jednak, że ani jemu, ani rodzinie nie grozi już żadne niebezpieczeństwo. Zamierza przywieźć mamę i Julkę z powrotem do domu. Kwiatkowski pożycza mu swoje auto. Prosi go, żeby w dalszym ciągu pracował nad sprawą Czechowskiego.
Po powrocie do Warszawy Ewa idzie z Julką na plac zabaw. Dzwoni do syna i proponuje mu, żeby po pracy wybrali się z małą do pizzerii. W pewnym momencie drogę zajeżdża jej auto, z którego wyskakuje jakiś mężczyzna i próbuje siłą odebrać Hofferowej wnuczkę. Igor słyszy w słuchawce płacz Julki i Ewę, która rozpaczliwie wzywa pomocy. Jakiś czas później przypadkowy świadek, relacjonują policjantom przebieg zajścia. Ewa, ciągle przerażona tuli i uspokaja wnuczkę. Po chwili na miejsce zdarzenia przyjeżdża Igor z Arturem. Roztrzęsiona Ewa mówi synowi, że ktoś próbował uprowadzić Julkę. Na szczęście porywacza spłoszył nadbiegający z pomocą mężczyzna.
Oficer Rudnik mówi Ewie, że jeszcze dziś przyśle do niej grafika, żeby zrobić portret pamięciowy. Igor złości się na dotychczasową opieszałość policji. Po chwili dostaje telefon z bardzo poważnymi pogróżkami...
Marię złości, że dostawca warzyw codziennie spóźnia się z towarem i jest niesumienny. Dochodzi do przekonania, że najlepiej liczyć na siebie. Mówi mężowi, że powinien sam jeździć na giełdę. Dzwoni do syna i prosi go, żeby znalazł im jakieś niedrogie i ekonomiczne auto. Włodkowi nie uśmiecha się wstawać codziennie bladym świtem. Perswaduje żonie, że nie podoła nowym obowiązkom – ma przecież dosyć roboty w barze i Radzie Miasta. Maria postanawia liczyć wyłącznie na siebie. Udaje się do Szulców i oznajmia Wojtkowi, że chciałaby się zapisać na kurs prawa jazdy. Szulc uświadamia jej, że nawet młodym niełatwo jest zdać egzamin. Tym bardziej starsi kursanci nie radzą sobie za kółkiem. Maria stwierdza niedbale, że młodzież jest niecierpliwa, a starcy słabo kojarzą. Uznaje, że jest w najodpowiedniejszym wieku, żeby zdać na „prawko” śpiewająco!