W obronie siostry Weronika atakuje Arka! Do Romana dociera, że jest… narkotykowym dealerem! Koszmar powraca - Smolny znowu szefem Kingi!
Roman zjawia się w Krówkach. W szklarni spotyka Sergiusza zajętego zbiorem „przyprawy”. Zadowolony mówi mu, że wczoraj ktoś wykupił z baru całą partię ciasteczek. Biznes idzie doskonale! Rudnicki oznajmia, że wycofuje się z interesu. Hoffer żąda wyjaśnień. Podejrzewa, że wspólnik „zdradził” go z konkurencją. Rozjuszony wyzywa go od idiotów. Sergiusz traci cierpliwość i odpłaca się Romanowi równie szpetnym epitetem. Uświadamia mu, że „przyprawa”, którą tak wychwala, to po prostu marihuana! Hoffer staje jak wryty - na jego ziemi uprawa narkotyków! Sam się nimi odurzał i jeszcze częstował narzeczoną i znajomych! Złorzeczy byłemu wspólnikowi, że oszukał go, a zwłaszcza jego zmarłą ciotkę – biedną, niczego nieświadomą staruszkę. Postanawia niezwłocznie zawiadomić policję. Rudnicki uświadamia mu, że takim posunięciem sam sobie zaszkodzi. Dodaje, że duszą całego przedsięwzięcia był nie kto inny, jak pani Leokadia. To ona sprowadziła pierwszą roślinę. Zatrudniła go przy hodowli, bo sama nie dawała rady pracować. Marihuana, którą wyhodowała, nie ma sobie równych w całej okolicy.
Roman chce zapobiec tragedii – jedzie do baru Ziębów. Rozgorączkowany mówi Marii, że trzeba natychmiast wycofać ciasteczka ze sprzedaży. Okłamuje ją, że ktoś doniósł na nich do sanepidu. Ziębowa proponuje, że sama zajmie się produkcją – ma wszystkie zezwolenia. Jest zaskoczona gwałtownym sprzeciwem Romana.
Hoffer nie może sobie wybaczyć, że dał się tak oszukać. Honorata stwierdza, że faktycznie zapach „przyprawy” coś jej przypominał. Daje tym samym do zrozumienia, że kiedyś popalała trawkę. Było to jednak bardzo dawno temu. Roman nie kryje zgorszenia. Okazuje się, że z produkcji pozostało jeszcze sporo ciasteczek i spora torebka „przypraw”.
Roman i Honorata udają się do lasu, aby pozbyć się ciastek i worków z marihuaną. Zostają tam przyuważeni przez leśniczego. Mężczyzna podejrzewa, że przyjechali wyrzucić śmieci. Hoffer blednie, gdy leśniczy zagląda do worków. On jednak bierze zielsko za paszę dla jeleni. Chwali Romana i Honoratę za ich troskę o zwierzęta. Dopytuje się, co mają w pudełku. Widząc apetyczne ciasteczka prosi, żeby go poczęstowali. Stwierdza, że są bardzo pyszne. Roman i Honorata zabierają swoje manatki i w pośpiechu ulatniają się...
Kinga wybiera się na decydujące zebranie w sprawie przyszłości wydawnictwa. Jest dobrej myśli. Basia mówi przyjaciółce, że zespół jest bardzo podenerwowany - wszyscy martwią się o losy firmy. Brzozowska zapewnia ją, że nie ma się czego obawiać. Prosi, by to przekazała współpracownikom i podziękowała im za ofiarną pracę.
Podczas zebrania Generalny stwierdza, że sprzedaż wydawnictwa poprawiła się. Jakież jest zdumienie Kingi, gdy po chwili jej przełożony dodaje, że w tej sytuacji z czystym sumieniem może przekazać wydawnictwo w inne ręce. Jeden z członków zarządu tłumaczy, że fuzja z wydawnictwem Krzysztofa Smolnego, będzie dla obu stron bardzo korzystna. W skład nowego zarządu wchodzi nowy szef. Zaraz po zebraniu Smolny z wyższością oznajmia Kindze, że wkrótce zostanie powiadomiona o nowym zakresie swoich obowiązków. Brzozowską czeka jeszcze trudna rozmowa z zespołem. Marcin stwierdza, że szefowa niepotrzebnie goniła ich do pracy, skoro i tak nic to nie dało. Kinga uświadamia mu, że mógł już dawno stracić posadę. Dzięki zaangażowaniu i ofiarności całego zespołu doszło do fuzji, a nie bankructwa wydawnictwa. Przyznaje jednak, że nie wie, jakie będą dalsze decyzje personalne zarządu i czy wszyscy utrzymają posady.
Kinga jest bardzo rozgoryczona. Jest jej głupio wobec współpracowników i nie może znieść myśli, że znowu będzie skazana na obcowanie ze Smolnym. Ze łzami w oczach wyznaje mężowi, że szczerze nienawidzi tego człowieka. Michał uważa, że żona powinna złożyć wymówienie.
Smolny odwozi Basię do domu. Brzozowska boczy się, że nie powiedział jej o fuzji. Krzysztof uspokaja ją. Zapewnia, że nie musi bać się o swoją posadę. Daje wręcz do zrozumienia, że może skorzystać na zmianie.
Weronika od rana jest rozdrażniona. Bez powodu wdaje się w sprzeczkę z mężem. Po chwili przeprasza za swoje zachowanie. Tłumaczy, że całą noc nie spała myśląc o Adzie. Nie może zrozumieć, czemu siostra nie reagowała na karygodne zachowanie swojego męża i nie wyrzuciła go z domu. Adam podejrzewa, że Ada po prostu przywykła do takich ekscesów. Jest przekonany, że Arek nie pierwszy raz dopuścił się rękoczynów względem swojej żony…
Weronika przychodzi do Arka na budowę. Bez wstępów oznajmia mu, żeby nie ważył się więcej podnosić ręki na jej siostrę. Wróblewski hardo stwierdza, że to Roztocka jest przyczyną konfliktów między nim a żoną. Oskarża ją, że namieszała Adzie w głowie i zabrania wtrącać się w ich sprawy.
Wróblewska odwiedza siostrę i robi jej wyrzuty, że groziła Arkowi. Podobnie jak mąż twierdzi, że Weronika wtrąca się w nie swoje sprawy. Roztocka tłumaczy siostrze, że zrobiła to, aby Arek nie czuł się taki bezkarny. Sugeruje, że oboje z mężem powinni zwrócić się o pomoc do specjalisty, bo nie radzą sobie z problemem przemocy w rodzinie. Ada wyśmiewa słowa siostry. Z trudem utrzymując nerwy na wodzy klaruje jej, że Arek pobił ją, bo go sprowokowała. Nie są przecież jakimiś menelami! Na odchodnym Ada mówi Weronice, żeby więcej nie wtrącała się w sprawy jej rodziny i poszukała nowej niani dla Kacperka. Wróblewski czeka na żonę na dziedzińcu Wspólnej. Upewnia się, że powiedziała siostrze dokładnie to, co jej przykazał. Stwierdza, że nie potrzebują pomocy Roztockich. Ada przytakuje mu przybita i przestraszona…