Danka zamierza pomóc Ani w usunięciu dziecka?! Maks prosi Michała o wybaczenie… Bogdan rozstał się z Heleną – teraz na jego drodze staje Jola, ulubiona nauczycielka Jarka!
Danuta przez całą noc przegląda fora internetowe z „poradami” dotyczącymi sposobów pozbycia się niechcianej ciąży. Jest wstrząśnięta tym co na nich znajduje. Coraz poważniej zastanawia się, czy nie lepiej ułatwić Ani dokonanie aborcji w gabinecie lekarskim niż pozwolić, by z braku pieniędzy zdecydowała się na którąś z metod przedstawionych na forach młodzieżowych. Marek uważa, że żona nie ma prawa mieszać się do tego. Często się zdarza, że dzieci obawiają się wtajemniczać rodziców w swoje sprawy, jednak nikt poza rodzicami nie ma prawa decydować o swoim dziecku.
Danuta dowiaduje się, że Ania wpisała się na listę osób biorących udział w szkolnym biegu przełajowym. Udaje się do uczennicy i prosi ją, żeby nie narażała się na takie niebezpieczeństwo. Kolejny raz zapewnia ją, że jej pomoże. Stawia jednak warunek – Ania musi powiedzieć mamie, że jest w ciąży. Dziewczyna stanowczo odmawia. Panicznie boi się reakcji swojej mamy.
Zimińska jest w rozterce. Decyduje się w końcu spotkać z Morawską i wyjawić jej prawdę. Jednak mama Ani bierze słowa nauczycielki za oszczerstwo i wyprasza ją za drzwi.
Marek uważa, że żona postąpiła słusznie, lecz Danuta ma wątpliwości. Obawia się, że jej interwencja nie pomoże, a tylko przysporzy dodatkowych problemów. Zimiński traci cierpliwość. Uważa, że żona kompletnie pogubiła się w swojej chęci zbawiania całego świata. Danuta oznajmia, że nie chodzi jej o świat, ale o jedną dziewczynę, którą już kiedyś zawiodła...
Rankiem dzieci Bogdana wracają do domu. Są zaskoczone, kiedy dowiadują się od ojca, że rozstał się z Heleną. Próbują poznać przyczynę, ale Bogdan nie ma ochoty o tym rozmawiać. Przypomina Jarkowi, że dziś ma sprawę w sądzie – będzie musiał wytłumaczyć się z kradzionych płyt, które znaleziono przy nim podczas rewizji na squacie.
Kasi jest bardzo żal ojca. Uważa, że trzeba mu jakoś pomóc. Franek twierdzi, że siostra przesadza – tata jest twardzielem, zresztą wcale nie wygląda na specjalnie smutnego. Kasia z wyższością stwierdza, że brat niewiele wie o sercowych problemach, bo nigdy nie był zakochany. Bogdan, niezauważony przez dzieci, przysłuchuje się ich rozmowie.
Berg przyjeżdża do szkoły po starszego syna. Na parkingu jakaś młoda kobieta, cofając, lekko uderza w jego samochód. Stropiona tłumaczy się rozeźlonemu Bogdanowi, że od niedawna ma prawo jazdy i źle wymierzyła odległość. Po chwili ze szkoły wychodzi Jarek. Okazuje się, że sprawczyni stłuczki jest jego nauczycielką polskiego. Jarek stwierdza, że nic wielkiego się nie stało i nie ma sensu robić sprawy. Bogdan odpuszcza, ale jadąc z synem niemiłosiernie drwi z pani Borkowskiej. Jarek zapalczywie broni nauczycielki i złości się na tatę, że z powodu drobnej rysy na karoserii robi aferę. Berg jest zaskoczony tak gwałtowną reakcją syna.
Jarek zostaje uniewinniony. Pod wieczór Borkowska dzwoni do Berga i zapewnia go, że pokryje wszystkie koszty naprawy szkód, które spowodowała. Po skończonej rozmowie Bogdan żartuje, że nauczycielka syna nie daje o sobie zapomnieć. Na myśl o profesorce Jarkowi zapalają się iskry w oczach…
Izabela jest mocno przeziębiona, ale mimo nalegań męża nie zamierza zostać w domu - ma dziś ważne spotkanie z inwestorem z Bielska. Jerzy proponuje, żeby zaprosiła go do domu. Brzozowska idzie za jego radą i po spotkaniu przyznaje, że był to dobry pomysł. Jerzy skarży się Maksowi, że odkąd Andrzej odszedł z firmy, Iza nie ma chwili dla siebie. Maks wyrzuca mamie, że nie poprosiła go o pomoc. Izabela tłumaczy synowi, że mimo najlepszych chęci, nie mógłby zastąpić Andrzeja, bo kompletnie nie zna się na budowlance. Chłopak sugeruje, żeby mama porozmawiała z Michałem. Brzozowska jest pewna, że szwagier nie chce wracać do Bud-Maksu.
Maks postanawia poważnie porozmawiać z Michałem Nie wierzy, że losy firmy, którą sam współtworzył, są mu zupełnie obojętne. Kaja się przed stryjem, że to przez niego doszło do rozłamu w rodzinnej firmie. Przyznaje, że nie posiada odpowiednich kompetencji potrzebnych do zarządzania Bud-Maksem. Co innego Michał – bez niego firma nie ma żadnych szans na przetrwanie! Brzozowski oznajmia twardo, że nie planuje powrotu. Widać jednak, że słowa bratanka zrobiły na nim wrażenie.
Michał zastanawia się, czy nie dałoby się połączyć sił firmy Romana i Bud-Maksu. Otworzyłyby się przed nimi nowe możliwości. Rodzinne dziedzictwo miałoby szansę przetrwać. Kinga uważa, że to sentymentalne mrzonki. Nie chce, żeby mąż brał na siebie jeszcze więcej obowiązków…