Basia policzkuje Jagodę! Sąsiad-furiat chce podpalić gospodarstwo Pawła! Syn Ziębów znowu się pojawia – dlaczego zieje nienawiścią do przybranych rodziców?!
Po tym jak Bogdan nie przyszedł na spotkanie z Marią, Włodek uważa, że syn jest niegodziwcem. Jest zły, że żona znowu cierpi przez niego. Między Ziębami dochodzi do sprzeczki. Maria broni Bogdana - uważa, że powinni przemyśleć, czy to nie przez nich syn odciął się od rodziny. Nie może wybaczyć Włodkowi, że namówił ją, aby oddali syna do internatu. Renata przychodzi do mamy i próbuje ją pocieszyć. Maria zarzuca sobie, że była złą matką. Kraszewska wyznaje jej, że dawno temu namawiała brata, aby wrócił i pozwolił sobie wszystko wyjaśnić. Bogdan miał jednak swoje wytłumaczenie – jego zdaniem przybrani rodzice odrzucili go, ponieważ nie był ich rodzonym dzieckiem. Jej samej natomiast wydawało się, że rodzice kochają go najbardziej z całej ich czwórki. Maria przyznaje, że obdarzała Bogdana większą czułością, bo było jej żal chłopca, którego własna matka oddała do domu dziecka.
Ziębowa postanawia za wszelką cenę odszukać Bogdana. Włodek ostrzega ją - powinna w końcu zrozumieć, że Bogdan odwrócił się od nich. Wścieka się, że żona obwinia siebie, a zupełnie nie widzi, że to ich adoptowany syn okazał się niewdzięcznikiem. Nieoczekiwanie w barze zjawia się Bogdan! Ziębowa nie kryje łez wzruszenia. Włodek, choć bardzo zaskoczony, nie może ostygnąć ze wzburzenia. Krzyczy na syna, że nie przyszedł wcześniej. Bogdan mówi mu, że nie wracał, bo bał się, że znowu trafi na kłótnię. Zięba oskarża syna, że to on był przyczyną rodzinnych niesnasek. Maria próbuje załagodzić sytuację. Wypytuje Bogdana o dzieci. Jednak Zięba nie daje za wygraną. Wyrzuca synowi, że po jego zniknięciu matka omal nie wylądowała w szpitalu. Bogdan mówi mu, że gdyby kochał go, jak swoje dzieci, nigdy by nie odszedł. Włodek kipi ze złości. Wysuwa coraz cięższe oskarżenia. Bogdan z bólem tłumaczy mamie, że to nie ma sensu – nie chce znowu słuchać wyrzutów. Maria błaga syna, żeby został. Bezskutecznie.
Kiedy Ziębowie zostają sami, Maria oznajmia mężowi, że nie odezwie się do niego ani słowem, dopóki nie przyprowadzi Bogdana do domu…
Filip pyta Martę, czy może zabrać Ksawerego na trzydniową wycieczkę na Mazury. Przy okazji, nieco skrępowany, oznajmia jej, że zaręczył się z Iwoną. Konarska gratuluje mu i życzy wszystkiego najlepszego. Filip jest pewien, że i ona ułoży sobie życie.
Marta przyjeżdża z Pawłem na ranczo. Woliński mówi jej, że próbował rozmawiać z sąsiadem-sadystą, ale ten nie otworzył mu drzwi. Dodaje, że zawiadomił policję. Przed domem Paweł i Marta spotykają policjanta. Funkcjonariusz tłumaczy Wolińskiemu, że przyszedł porozmawiać o jego sąsiedzie. Okazuje się, że mężczyzna maltretował również inne zwierzęta w swoim obejściu. Paweł składa zeznania. Wierzy, że sadysta odpowie za swoje czyny. Gdy Woliński odprowadza policjanta do wyjścia, sąsiad obserwuje go z ukrycia.
Paweł i Marta spędzają romantyczny wieczór. Tymczasem sąsiad zakrada się na posesję Wolińskiego i w zemście wylewa pod stajnią cały kanister benzyny. Paweł, zaniepokojony rżeniem konia, idzie sprawdzić co się dzieje. Udaje mu się zapobiec tragedii - nakrywa mężczyznę, gdy ten próbuje podpalić stajnię. Rzuca się na niego i dochodzi między nimi do bójki. Marta wybiega z domu i próbuje interweniować. Sąsiad wyrywa się i ucieka. Konarska martwi się o Pawła - z czułością przemywa mu otarcia na twarzy. Pyta, czy nic mu nie jest. Woliński zapewnia, że przy niej zawsze czuje się dobrze. Jest wzruszony jej troską. Chwilę później zaczyna rozbierać Martę, która poddaje się jego pieszczotom...
Kinga dzwoni do Basi i mówi jej, że umówiła się z Jagodą. Prosi ją, żeby przyszła na spotkanie. Basia zgadza się. Daniel, słyszy rozmowę mamy i natychmiast nerwowo reaguje na imię Wolskiej - pyta mamę, po co się z nią spotyka. Dopiero po chwili chłopak orientuje się, że mama nie wie, kim jest Jagoda. Szybko próbuje zmienić temat, lecz do Basi dociera, że Wolska była kochanką jej męża. Zdenerwowana Brzozowska wychodzi z mieszkania i czeka na Jagodę. Gdy Wolska i Kinga przychodzą Basia bez słowa wymierza Jagodzie siarczysty policzek, po czym odchodzi.
Po powrocie z pracy Andrzej zastaje żonę zapamiętale szorującą kuchenne szafki. Zdziwiony próbuje zagaić. Basia z wściekłością oznajmia, że widziała się dziś z jego kochanką. Nie może mu wybaczyć, że oszukiwał ją bolejąc, jak strasznie męczy się ze swoją panią architekt. Współczuła mu i pocieszała, a on romansował sobie w najlepsze. Musi teraz świecić oczami przed przyjaciółkami, które poznały Jagodę i dowiedzą się o wszystkim.
Andrzej przychodzi do Wolskiej. Mówi, że jest mu bardzo przykro z powodu incydentu jego żoną. Jagoda oczekuje od niego, że coś z tym zrobi. Jednak on, bez słowa, wychodzi...