Borys nie odpuszcza w walce o Ewę – do czego jest w stanie się posunąć?! Czy Marta wreszcie wybaczy „zabójcy” Janusza? Miłość Danki i Marka odżywa - z nową siłą!
Zimińscy po upojnej nocy wstają w doskonałych nastrojach. Ola gratuluje rodzicom wczorajszego sukcesu. Danuta i Marek są zdecydowani wspólnie kontynuować naukę tańca na kursie dla zaawansowanych.
Młoda Zimińska przed budynkiem uczelni spotyka Indianę. Ola zwierza mu się, że jej koledzy z grupy są bardzo nieżyczliwi i ona kompletnie do nich nie pasuje. Indiana zachęca ją, żeby przeniosła się do jego grupy. Jakiś czas później oboje wspólnie z Dagmarą opijają udany „transfer”. W pewnym momencie do ich stolika podchodzą dwaj studenci. Jeden z nich przedstawia się Oli i wyraża radość, że dołączyła do ich grupy. Pyta, czy może się dosiąść. Indiana protestuje. Zapytany o przyczynę takiego zachowania, mówi Oli, że Konrad jest beznadziejny. Dagmara wyjaśnia koleżance, że Konrad nie dał Indianie ściągać od siebie na ostatnim kolokwium. Indiana zapewnia, że nie chodzi tylko oto. Śmieje się z kolegów, że nieustannie zakuwają i mają klapki na oczach. Ola daje mu do zrozumienia, że są oni po prostu pracowici i ambitniejsi od niego, bo nie pochodzą z prawniczej rodziny. Indiana gorąco zapewnia, że dostał się na studia bez żadnej protekcji. Dziewczyny podejrzewają, że chłopak gardzi kolegami dlatego, że pochodzą z prowincji i swoje wykształcenie muszą okupić ciężką pracą. Siedzący przy barze Konrad cały czas przygląda się Oli. Wychodząc żegna się nią serdecznie.
Ewa mówi Żanecie, że nie poszła wczoraj z Arturem na imprezę. Tłumaczy, że zjawił się Borys i sytuacja stała się niezręczna i odechciało się jej zabawy. Wyznaje przyjaciółce, co niedawno zaszło między nią a Orłowem. Jednak pomimo uczucia, jakie wciąż żywi dla niego jest przekonana że ich związek nie miałby przyszłości.
Artur dzwoni do Ewy. Hofferowa jest mile zaskoczona, że po tym, jak się wczoraj zachowała, jeszcze ma dla niej cierpliwość. Proponuje Arturowi, żeby spotkali się dziś wieczorem w jej domu. Kwiatkowski z radością przyjmuje zaproszenie. Pod wieczór zjawia się u Ewy z bukietem kwiatów i butelką wina. Podczas kolacji pyta ją o Borysa. Hofferowa tłumaczy, że Orłow to jej były. Zapewnia, że to już skończona historia. Tymczasem Borys zjawia się pod domem Ewy. Przez okno zauważa iż jego ukochana ma gościa. Po pewnym czasie Kwiatkowski zbiera się do wyjścia. Ewa mówi mu, że bardzo miło się z nim rozmawia. Artur daje jej buziaka na do widzenia i wychodzi. Przed domem czeka na niego Orłow. Wzburzony oznajmia Kwiatkowskiemu, że Ewa jest jego i daje do zrozumienia, że zaledwie tydzień temu byli ze sobą w łóżku. Ostrzega go, żeby uważał, a gdy Artur oddala się, odprowadza go ironicznym śmiechem...
Do Marty przychodzi Sylwia, była żona Janusza. Ma dobrą wiadomość – Patryk przestał wagarować! Gajewska dziękuje za wsparcie, jakie Marta okazała jej synowi... Jeszcze raz przeprasza, że kiedyś próbowała zniszczyć jej związek z Januszem. Marta nie ma do niej żalu i zapewnia, że w razie problemów z Patrykiem zawsze może na nią liczyć.
Konarska dowiaduje się, że ma się stawić w prokuraturze. Roman chce jechać tam z córką jednak ona zapewnia, że poradzi sobie sama. Przed prokuraturą Marta spotyka kierowcę TIR-a, w wypadku z którym zginął jej ukochany. Konarska mija go bez słowa. Kiedy wychodzi po załatwieniu formalności i odebraniu telefonu Janusza, okazuje się, że kierowca czeka na nią na korytarzu. Wyznaje Marcie, że choć został uznany za niewinnego, nie może pogodzić się z faktem, że zginął człowiek. Ta myśl nieustannie go dręczy. Marta nie jest w stanie wydusić z siebie nic więcej oprócz lakonicznego stwierdzenia, że to był tylko wypadek. Opowiada potem ojcu o tej rozmowie. Jest jej przykro, że nie potrafiła jednak wydusić z siebie słów przebaczenia. Wieczorem na telefon Janusza dzwoni jego mama. Marta jest wstrząśnięta. Po chwili dzwoni do pani Gajewskiej. Kobieta przeprasza, że ją wystraszyła i szlochając wyznaje, że codziennie wieczorem dzwoni na ten numer w nadziei, że znów usłyszy głos syna. Marta płacząc zapewnia, że doskonale ją rozumie…