Cały odcinek > obejrzysz bez opłat w PLAYER.PL
Alicja przychodzi do Honoraty po radę. Wyznaje, że choć spięła się wczoraj z Antonim, tak naprawdę nie ma mu za złe, że bronił ją przed pracownikami, a jego opiekuńczość sprawia jej przyjemność. Jednak po tym, co zaszło wczoraj na budowie, Antoni poczuł się niepotrzebny i uznał, że skoro ma przy sobie tak zaradną i pewną siebie kobietę, w ogóle nie musi nad nią skakać. Nie umie jednak udawać przed nim delikatnego kwiatuszka, bo naprawdę jest silną i samowystarczalną kobietą. Honorata doradza przyjaciółce, że może czasem warto poudawać słabą, żeby poczuć się jak prawdziwa dama… Jakiś czas później Alicja przebija oponę w swoim aucie i dzwoni do Antoniego z prośbą o pomoc przy zmianie koła. Gdy czeka na ukochanego, podchodzi do niej nieznajomy mężczyzna i oferuje swoją pomoc i mimo jej sprzeciwu ochoczo zabiera się do roboty. W międzyczasie zjawia się Antoni i odprawia nieznajomego w dość obcesowy sposób. Jest mile zaskoczony, gdy Alicja całuje go czule i wyznaje, że jest bardzo szczęśliwa, że ma takiego obrońcę. Roman wraz z bratem niecierpliwie czekają na wyniki ekspertyz toksykologicznych. Ich pracownik zostaje wypisany ze szpitala i oznajmia szefom, że jutro może wracać do pracy. Hoffer tłumaczy mu, że do wyjaśnienia sprawy zatrucia trzeba wstrzymać budowę i dodaje, że w tej chwili nie mają gdzie go oddelegować, bo jest to ich jedyna inwestycja. Po południu bracia dostają ze szpitala informację, że na ich budowie wykryto benzen – śmiertelnie niebezpieczną substancję!! Anka jest bardzo zaniepokojona, gdy rankiem zastaje Kasię tak samo zapłakaną i zrozpaczoną, jak wczoraj wieczorem. Dziewczyna w największej tajemnicy pokazuje jej film Rafała. Kompletnie załamuje się, gdy odkrywa, że film ma już kilkaset tysięcy wyświetleń. Anna radzi jej, by jak najszybciej zablokowała film i zgłosiła sprawę na policji. Kasia jest tak zawstydzona, że nie chce nawet wyjść z domu i mówić komukolwiek o tym, co ją spotkało. Gdy jednak w końcu daje się przekonać, spotyka ją kolejna przykrość od przesłuchującego ją policjanta, który niedwuznacznie sugeruje, że dziewczyna może sama być sobie winna tego, co się stało. Oburzona Anna zwraca mu uwagę na niestosowność takich sugestii. Funkcjonariusz ostatecznie przyjmuje zgłoszenie Kasi. Po wyjściu dziewczyna z goryczą stwierdza, że musi być idiotką, skoro już po raz kolejny dała się nabrać i zawierzyła facetowi, który ją oszukał i wykorzystał. Ania przeprasza Kasię, że namawiała ją do spotkań z Rafałem. Dziewczyna stwierdza jednak, że zrobiłaby to z jej radą lub bez…
Przeglądając profil Kasi na portalu społecznościowym, Darek natrafia na zamieszczony tam przez Rafała film. Żbik natychmiast dzwoni do Bergówny, ale gdy tylko mówi o filmie, dziewczyna bez słowa rozłącza się. Darek nie poddaje się jednak. Jakiś czas później zjawia się u niej osobiście i prosi o adres Rafała. Tłumaczy, że chce się z nim rozprawić, bo jest pewien, że Kasia nigdy nie wyraziłaby zgody na filmowanie i publikację swojego wizerunku w tak intymnej sytuacji. Dziewczyna próbuje go spławić, ale Darek jasno daje jej do zrozumienia, że nie wyjdzie, dopóki nie dowie się, gdzie szukać drania, który zrobił jej coś takiego. Żbik przedstawia się Rafałowi jako przedstawiciel prawny Bergówny i grozi mu wniesieniem pozwu o naruszenie dóbr osobistych swojej klientki. Rafał oznajmia, że jest artystą i z łatwością przekona sąd, że zamieszczone w Internecie nagranie to dzieło sztuki i wyraz jego artystycznej wrażliwości. Darek oznajmia mu wprost, że go zniszczy, jeśli nie usunie filmu z sieci…
Marta próbuje ustalić, co Ireneusz robił feralnego wieczoru sprzed 16 lat, kiedy to dokonano zabójstwa Marzeny, za które został skazany. Równolegle do relacji Wawrzyniaka stara się odtworzyć to, co działo się u ofiary. Po chwili zmęczony Niwirski stwierdza, że trudno mu prowadzić rozmowę w ten sposób, bo zbyt przypomina mu to przesłuchania. Marta zabiera go na spacer i w nieco swobodniejszych okolicznościach kontynuuje wywiad. Ze słów Ireneusza wynika, że w czasie gdy Marzena została napadnięta i śmiertelnie pobita, siedział z kumplami w domu i oglądał mecz – miał więc pewne alibi. Gdy dwa tygodnie później zwinęła go policja, był spokojny, że za chwilę sprawa się wyjaśni i wróci do domu. Jednak prokurator Malinowski zrobił wszystko, by go posadzić. Konarska zastanawia się, dlaczego prokuratorowi tak zależało na skazaniu ewidentnie niewinnego człowieka. Jakiś czas później zaczepia Malinowskiego przed budynkiem sądu. Wyjaśnia, że pisze artykuł o Niwirskim i, podtykając mu pod nos włączony dyktafon, prosi o komentarz w sprawie tamtego procesu. Jest ciekawa, dlaczego tak doświadczony prokurator jak on, popełnił tyle zaniedbań w czasie śledztwa. Pyta wprost, czy nie miał jakichś nacisków z góry. Malinowski odmawia wyjaśnień i w pośpiechu się oddala. Niwirski truchleje, gdy przed swoim domem zastaje prokuratora. Malinowski bez najmniejszego skrępowania zaczyna mu grozić powrotem za kratki i spaleniem kiosku z prasą, którą prowadzi matka Irka. Stwierdza, że może znowu odesłać go na długie lata do więzienia. Niwirski przychodzi do Marty i opowiada jej o spotkaniu z prokuratorem. Konarska nie może wprost uwierzyć, że Malinowski posunął się do gróźb, by go zastraszyć. Czuje, że sprawa jest poważna. Zapewnia Irka, że nie chce, by trafił znowu za kratki i zrozumie, jeśli zechce się wycofać. Jakież jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, że Niwirskiemu udało się nagrać na telefonie rozmowę z prokuratorem!