Na swoim fejsbukowym profilu Marcin Tyszka zapowiedział, że w najbliższym czasie czeka go „masa wyjazdów”. Juror „Top Model” ma w planach… kolację z Królową Hiszpanii w Madrycie! O przebiegu tego wydarzenia z pewnością poinformuje fanów na Facebooku, warto jednak przytoczyć ciekawą i nietypową historię jego dzieciństwa. Okazuje się, że zamiłowanie do podróży fotograf wyssał z mlekiem matki.
- Mój tata był inżynierem. Pracował dla Polservice’u. Jak późne dziecko byłem oczkiem w głowie rodziców, więc zabierali mnie wszędzie ze sobą, na przykład w sześciomiesięczny rejs do Brazylii – wspomina w „Show”.Mały Marcin Tyszka podróżował z rodzicami po całym świecie. Podczas rejsu do Egiptu wypowiedział swoje pierwsze słowo i nie brzmiało ono jak „mama”... Tyszka powiedział: „mumia”. Siódme urodziny spędził w drodze do Wenezueli i Paragwaju. To wtedy, podczas chrztu równikowego, otrzymał morskie imię Delfin.
Jak trafił do programu telewizyjnego „5-10-15”? Po gościnnym występie z zespołem tanecznym napisał list do telewizji, którym najwyraźniej zrobił świetnie wrażenie, bo został zaproszony na rozmowę. W przerwach w realizacji programu robił zdjęcia koleżankom, czasem też mamie i znajomym. Pewnego dnia właściciel punktu, w którym wywoływał klisze, bez jego wiedzy wysłał zdjęcia na konkurs we Francji. Tyszka został najmłodszym laureatem. Od dziecka uwielbiał podróże, pieniądze zarobione w telewizji i reklamach przeznaczał na naukę hiszpańskiego. Obecnie jest cenionym fotografem. Pracował m.in. dla „Vogue”, „Vanity Fair”, "Elle", "L’Officiel", "Harper’s Bazar".
Kulisy sesji okładkowej do wrześniowego numeru “L’Officiel” możecie zobaczyć u nas!
TYLKO U NAS: Tyszka fotografuje futra od największych projektantów
Autor: Katarzyna Gargol