Na castingach uczestnicy drżeli na samą myśl o tym, że w jury zasiada Robert Kozyra. TEN Robert Kozyra. To on powiedział Natalii Lesz, że nie potrafi śpiewać, a teledysk Górniak nazwał rozpaczliwym. Czy ktoś, kto wypowiada takie opinie może być miłym i sprawiedliwym jurorem? Okazuje się, że dla początkujących Robert Kozyra spiłował swoje ostre kły krytyki…
- Myślę, że w tym programie chodzi o znalezienie talentów, a nie dawanie jego uczestnikom namiastki fali w wojsku – mówi Kozyra w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce. - Jestem sobą.
Według Edwarda Miszczaka pierwsze skrzypce w tej edycji „MT!” gra Agnieszka Chylińska, a Kozyra tam tylko sprząta.
- Rzeczywiście, musiałem posprzątać po Kubie – komentuje wypowiedź dyrektora programowego TVN były szef Radia Zet.
Kozyra widzi, że ludzie, którzy przychodzą do „Mam Talent!” są dopiero u progu kariery, a on – jako juror tego programu – może pomóc im ten próg przekroczyć.
- Telewizja jest dzisiaj de facto jedyną trampoliną do kariery – twierdzi. - Nawet jeśli uczestnik nie znajdzie się w finałowej trójce, ma szanse zwrócić na siebie uwagę. Wygrywa nie tylko ten, który pokonał wszystkich.
W wywiadzie wypowiada się m.in. o Piotrze Lisieckim, który w trzeciej edycji „Mam Talent!” zajął trzecie miejsce, tuż za Kamilem Bednarkiem i Magdą Welc.
- Piotr ma talent – potwierdza Kozyra. - Potrzebuje czasu i dobrych ludzi, by się odnaleźć. To, kogo spotka się na swojej drodze, jest zawsze ważne, a w show-biznesie kluczowe. Trzeba oddać się w dobre ręce komuś mądremu.
Autor: Paulina Lipka
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Press