Obrochtówka to jedna z najstarszych restauracji w Zakopanem. Przez wiele lat była prowadzona przez rodzinę obecnych właścicieli, którzy gościli u siebie wiele osobistości, m. in. Niemena czy generała Jaruzelskiego. W latach 90. lokal przejęły osoby z zewnątrz. Wtedy jako kelnerka zaczęła pracować tam Renata. Poznała swojego męża - siostrzeńca pierwszej właścicielki i postanowili, że restauracja musi wrócić do ich rodziny. Udało się. Kolejny cel to przywrócić blask lokalowi.
Tawerna Dominikańska znajduje się przy Żurawiu w starej części Gdańska. Wcześniej odbywały się tu słynne dancingi. Niedawno właściciele postanowili to miejsce przemienić w restaurację. Niestety nie znając się na gastronomi, stworzyli lokal z pozoru ekskluzywny, który jest poplątaniem różnych stylów tawernianego, biesiadnego i dancingowego. Barwny jest tutaj również personel.
Tabun znajduje się na terenie ośródka agroturystycznego z piękną stadniną koni w Otominie, nieopodal Gdańska. Stylowa, kameralna restauracja w malowniczym plenerze nie przyciąga jednak klientów. Właścicielką Tabunu jest pani Agata. Mimo młodego wieku, wie już, że gastronomia to jej największa pasja życiowa i zrobi wszystko, żeby w jej lokalu ludzie spędzali miło czas. Niestety brak doświadczenia nie pomaga jej w realizacji tych planów. Wszystkiego uczy się na własnych błędach i na własną rękę.
Czarcią Łapę w Lublinie zna prawie każdy, odwiedza mało kto. Legenda głosi, że na przełomie XIV i XV wieku diabeł wydał sprawiedliwy wyrok na korzyść biednej kobiety. A żeby go przypieczętować oparł się ręką o stół, wypalając w desce ślad swojej dłoni. Niestety ta historia bardziej odstrasza niż przyciąga Lublinian. Przyznają, że jest tu smaczna kuchnia i lokal ma świetną lokalizację, jednak jest ciemno, duszno i mroczno. W tej restauracji naprawdę można znaleźć diabła, ale tkwi on w szczegółach.
Restauracja Zamkowa mieści się w XIV-wiecznym zamku, w centrum świdwińskiego ośrodka kultury. Wcześniej była to zajezdnia krzyżacka. Właścicielką Zamkowej jest pani Ania. Zainteresowała się tym miejscem, wynajęła je za grosze od gminy i dzięki pomocy przyjaciół otworzyła lokal gastronomiczny. Niestety przez 5 lat jego istnienia nigdy nikt tutaj nie zajrzał jako tzw. gość z karty.
Broniszówkę otworzył 3 lata temu pan Krzysztof. Wcześniej pracował w branży budowlanej, ale chciał coś zmienić. Postanowił otworzyć małą smażalnię ryb. Wyszła mu spora restauracja w malowniczej scenerii - na terenie Parku Hodowli Roślin "Bronisze". Niestety główne dochody to imprezy okolicznościowe. Do tego ciągłe problemy z kucharzami (jeden pił, drugi kradł, trzeci tak mu zamydlił oczy, że wyrzucił najlepszego pracownika kuchni).
Restauracja Wook and roll mieści się na warszawskiej starówce i serwuje wszystko to, co orientalne. Niestety mimo tak świetnej lokalizacji nikt tam nie zagląda. Właścicielem jest pan Sławomir - nie mieszka w Warszawie i w restauracji pojawia się tylko dwa razy w tygodniu. Pod jego nieobecność interesu pilnuje managerko-klenerka Gosia. Nie tylko zarządza i obsługuje gości, ale również jest tłumaczką, która łagodzi spory między czwórką kucharzy: Polakiem, Ukraińcem i parą z Wietnamu niemówiącą po polsku.
Restauracja Incognito Club znajduje się w Mrozach. Był tu już młodzieżowy dom kultury, pub, obiady domowe. Wszystkie pomysły kończyły się niepowodzeniem. Początkowo ludzie przychodzili, raczej z ciekawości. Później już tylko na piwo. Teraz restauracja jest otwarta w weekendy i na imprezy zamknięte. Czasem drzwi są otwarte, innym razem do lokalu nie ma wstępu. Od 6 lat restaurację z polskim menu prowadzi Hania, której czasami pomagają mąż, syn i córka. Niestety rodzina nie zawsze potrafi się dogadać...
Cinamon to mała restauracyjka na raciborskiej starówce. Jej właściciele to młoda para, Agnieszka i Marcin. Ona wcześniej pracowała w kilku warszawskich restauracjach, on z wykształcenia jest nauczycielem wf-u. Zapragnęli otworzyć własny lokal. Niestety po roku ciężkiej pracy okazało się, że nie wystarczą dobre chęci - potrzebni są klienci. Problemy finansowe sprawiły, że zwolnili część personelu. Dlatego teraz to Marcin, choć nie jest profesjonalistą, został kucharzem, a Agnieszka rządzi na sali.
Grande Azzurro to włosko-polska restauracja na warszawskim Bródnie. Właściciel, pan Artur, chciałaby, aby do tego miejsca przychodziły na obiad rodziny z dziećmi, a nie tylko młodzież. Niestety jego głównym zajęciem jest praca w banku. Dlatego zarządzanie lokalem przekazał Ani. Problem w tym, że młoda kobieta jest specjalistką od robienia pizzy i ubijania śmietany. Kierowanie ludźmi po prostu jej nie wychodzi. Zamiast zagonić załogę do pracy, razem z nią popija herbatę na zapleczu. A obowiązki czekają.
Restauracja U Zosi położona jest w Szczawnicy, w niewielkiej górskiej miejscowości wypoczynkowej. Do ubiegłego roku cieszyła się dobrą renomą. Serwowano typowo polską kuchnię, a klienci sami nakładali sobie jedzenie. Było tanio i szybko. Przez 40 lat rządziła Zofia. Teraz jej syn z żoną przekonują, aby oddała im władzę. Młodzi wyremontowali kuchnię, zmienili wystrój, a do menu dodali kuchnię włoską. I tak jadłodajnia zmieniła się w restaurację, która niestety nie jest ani włoską knajpą, ani polską karczmą.
Zabytkowy lokal Pod Arsenałem w sercu Torunia nie może ukształtować swojej tożsamości. Podziemna restauracja za dnia, wieczorami zamienia się w klubowe podziemie. Właściciel twierdzi, że taka hybryda odniesie sukces, ale do szczęścia potrzebuje fachowego oka Magdy. By zdobyć przychylność załoga typuje do jej obsługi najprzystojniejszego kelnera. Co z tego, skoro uroczy student nie zdołał opanować sztuki serwowania wina... Magda musi przetestować zespół, ale sama staje się podmiotem wnikliwych obserwacji.
Ona Polka, on Grek. Joanna i Artemis poznali się 12 lat temu w pracy w Wielkiej Brytanii. On był szefem kuchni, ona studentką. Po ślubie zamieszkali w Grecji i tam otworzyli tawernę. Tęsknota Joanny za krajem sprawiła, że postanowili przenieść się do Polski i tu wykorzystać swoje doświadczenie w branży gastronomicznej. Otworzyli tawernę Artemis w Poznaniu, przekonani, że skoro udało się w Grecji, uda się i w Polsce. Niestety rzeczywistość okazała się mniej słoneczna.
Restauracja Impuls w Łodzi funkcjonuje pod swoim adresem od ponad 20 lat. Niestety wcześniej lokal cieszył się złą sławą, a nowi właściciele, choć zmienili profil obiektu, nie pomyśleli o zmianie nazwy. Irena i Rafał nie bankrutują jedynie dzięki imprezom zorganizowanym, które czasem się tu trafiają. Irena chce dać szansę temu miejscu, bo wierzy, że rok to zbyt mało, by się poddać. Rafał jest bliski załamania. I tak, zamiast prowadzić wspólnie restaurację, narzeczeni prowadzą wojnę...
Restauracja Franc Josef oferuje swoim gościom ucztę na miarę sławnego cesarza. Czy jednak kuchnia austrowęgierska może cieszyć się popularnością w Katowicach, które z monarchią Habsburgów niewiele miały wspólnego? Może. Pod warunkiem, że smacznej kuchni nie będzie szkodzić atmosfera. Z prośbą o pomoc zwrócili się do Magdy pracownicy lokalu, bez wiedzy właściciela. Uważają się za zgrany zespół, który mógłby z tego miejsca uczynić restaurację tętniącą życiem, gdyby tylko szef dał im takie możliwości.
Prace na wysokościach wymagają wielkiej precyzji i odwagi. Ale Magda Gessler lubi wyzwania. Tym razem odwiedza restaurację znajdującą się na szesnastym piętrze gdańskiego Zieleniaka - Panoramę. To wprost wymarzone miejsce dla zakochanych. Wewnątrz restauracji także zakochani - Bernadetta i Marcin. Narzeczeni, którzy myśleli, że ich wielka miłość wystarczy, by z powodzeniem prowadzić restaurację. Niestety uczucie i młodzieńczy zapał okazały się niewystarczającą walutą na łatanie budżetu...
Dziki Młyn to kameralne miejsce na skraju Parku Moczydło. Zaledwie 15 minut jazdy od centrum Warszawy. Cisza, staw, sąsiedztwo drzew... Wydawałoby się, że to idealne miejsce na stworzenie restauracji, która przyciągnie zarówno parkowych spacerowiczów, jak i mieszkańców Centrum zmęczonych codziennym zgiełkiem. Tak właśnie myśleli dwaj przedsiębiorcy, którzy 5 lat temu postanowili otworzyć tu restaurację o obiecującej nazwie "Dziki Młyn". Marzenia były piękne, a potem wszystko zaczęło się sypać...