Na początku parę słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w TVN-ie gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. I okazjonalnie klaszczą. Szczególnie Rubik. Chociaż on podobno klaszcze już trochę kompulsywnie. Co się podobno udziela, szczególnie na Tajwanie.
Podobni dwa razy do roku każdy z nas wpada na wspaniały biznesowy pomysł, który zrealizowany zamieniłby nas w bogaczy, a ludzkość uczyniłby szczęśliwszą. A w każdym razie wyposażoną w lepszy nóż do rozsmarowywania masła. Dlaczego więc tak się nie dzieje? Z dwóch powodów: pierwszym z nich jest głębokie przekonanie, wyrażające się zazwyczaj zdaniem „gdyby to było takie dobre, ktoś by to już zrobił” co trochę przypomina Charlesa Duella, szefa amerykańskiego urzędu patentowego który w roku 1899 stwierdził że wszystko co można było wynaleźć zostało już wynalezione.
Śmiałe słowa, jak na faceta , który uważał zegar z kukułką za sprytny pomysł, nieprawdaż? Drugim powodem jest słowo niemożliwe. Tutaj niestety nie jestem w stanie Wam pomóc, albowiem nie mam pojęcia co to słowo znaczy, gdyż nie ma go w moim słowniku. Co jest stosunkowo zresztą zrozumiałe, bo nie mam również słownika. Ale to dlatego, że znam wszystkie słowa.
Nawet wertykulator.
Dlatego mam powody przypuszczać, że niemożliwe nie istnieje…
Nie jest nawet niemożliwe, żeby ktoś miał większy samochód od Rubika…