Na początku parę słów o mnie. Jestem kimś, mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Problem w tym, że patrzą raczej lokalnie. W przeciwieństwie do takiego na przykład psa Wardęgi, na którego patrzenie ma charakter irytująco globalny i nieznośnie międzynarodowy. Z drugiej strony Andrzej Wajda również jest mniej oglądany, a znaleźć się w jednej kategorii z takim Wajdą to w końcu nie w kij dmuchał, i w zasadzie powinienem poważnie zabrać się za pisanie swojej Oscarowej mowy. Oraz oczywiście poćwiczyć selfie. Z drugiej strony jednak nie może być tak, żeby tak sobie ludzie oglądali kogo chcą. To znaczy może, ale tylko pod warunkiem, że chcą oglądać, kogo trzeba. Czyli mnie.
Ale przyjdzie kryska na Matyska. Albowiem przejrzałem wszystkiej jego sekrety i wkrótce zmasakruje go, jak nie przymierzając polscy siatkarze Brazylię. Czy ktoś mógłby pożyczyć mi psa?