Roman mówi Ziębom, że podczas festynu Muszkowie zbierali podpisy pod petycją o odwołanie Włodka z rady dzielnicy. Maria oburzona stwierdza, że ich sąsiad jest typem człowieka, który nawet swojemu wybawcy gotów jest wbić nóż w plecy dla własnych korzyści.Zdzisław dziękuje Włodkowi za uwolnienie go z piwnicy. Zięba nie wierzy, że jego wdzięczność jest szczera. Wyrzuca sąsiadowi, że szczuje na niego całą Wspólną. Muszko tłumaczy się mówiąc, że wcale nie interesuje go polityka i nie kandydowałby, gdyby nie namówiła go do tego żona. Stwierdza, że Janina ma wygórowane ambicje i ciągle stawia mu wyzwania. Po kilku głębszych Włodek staje się dużo bardziej ufny i ze zrozumieniem stwierdza, że doskonale zna ten typ kobiety. Radzi sąsiadowi, żeby wziął z niego przykład i wyprowadził się na jakiś czas z domu. Tymczasem Muszkowa, rozmawiając z Marią, ubolewa, że tak popsuły się ich dobrosąsiedzkie stosunki. Skarży się, że mąż ciągle musi z kimś rywalizować i stąd biorą się wszystkie problemy. Ziębowa przyznaje, że ambicje bywają zgubne. Radzi sąsiadce, żeby rozmówiła się z mężem, ale tak, żeby dać mu do myślenia. Zdzisław podchmielony oświadcza swojej małżonce, że nie będzie kandydował na radnego. Chce więcej – interesuje go wielka polityka i praca dla kraju! Janina nie bierze słów męża zbyt poważnie. Radzi mu, żeby najpierw wytrzeźwiał…
Norbert jest bardzo stremowany przed obroną pracy magisterskiej. Z zabobonnym lękiem zabrania przyjaciołom nazywać go magistrem, dopóki nie zda egzaminu. Studenci dodają mu otuchy, choć nie szczędzą złośliwości. Eliza pożycza chłopakowi nieco na niego za małą białą koszulę Jarka. Jakiś czas później, przed uczelnią, Norbert spotyka się z Agatą. Wpada w panikę, kiedy przez przypadek upada mu na ziemię praca magisterska. Bierze to za zły omen. Na dodatek przymała koszula Norberta pruje się na plecach, gdy ten schyla się po teczkę. Jednak przy ukochanej, nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak…
Michel prosi Nataszę, żeby zaczęli próbę wcześniej. Wyjaśnia, że chciałby zdążyć na imprezę, którą Norbert organizuje po obronie pracy. Zapewnia, że jutro, przed wyjazdem w trasę, będzie trzeźwy i dobrej formie. Przyjaciele zniecierpliwieni czekają na Norberta. Wkrótce chłopak przychodzi i drocząc się z nimi chwilę z tryumfem oznajmia, że jest magistrem. Przyjaciele szczerze mu gratulują. Po chwili zjawia się Michel w towarzystwie Nataszy. Sandra nie jest tym zachwycona. Na osobności gwiazda mówi jej, żeby nie przejmowała się niepowodzeniem na pierwszej próbie. Tłumaczy dziewczynie, że ma świetne warunki głosowe, tylko musi się trochę podszkolić. Chwali Sandrę, gdy dowiaduje się, że zapisała się na lekcje śpiewu. W toku zabawy między Nataszą a Michelem rodzi się coraz większa zażyłość. Ponieważ oboje są ze wschodu, doskonale się rozumieją. Natasza dziękuje Michelowi, że przyprowadził ją do swoich przyjaciół, wśród których mogła poczuć się swobodnie. Cieszy się, że wyjeżdżają razem w trasę i będą mieli okazję lepiej się poznać. Sandra niezauważona przysłuchuje się ich rozmowie… Elżbieta dostaje maila z załączoną fotografią, która przedstawia ją i Zosię - przyjaciółkę ze szkoły baletowej. W wiadomości nadawca ostrzega Marcinkową, że ją zniszczy i że nie da się wymazać przeszłości! Ela spotyka się z Zosią. Pyta, czy to ona przysłała jej maila z pogróżkami. Dawna przyjaciółka zapewnia, że nigdy nie posunęłaby się do szantażu, zwłaszcza że sama ma niejedno za uszami. Uspokaja Elę, żeby się nie obwiniała. Tłumaczy, że nie zrobiły przecież nic złego, tylko skwapliwie wykorzystały szansę, którą dał im swego czasu dyrektor Bolkowski. Elżbiecie jest głupio, że podejrzewała przyjaciółkę. Zastanawia się, kto w takim razie wysłał jej anonim i czego od niej chce. Zosia podejrzewa, że szantażyście chodzi o pieniądze. Sugeruje, że może nim być ich dawny dyrektor – który jest już na emeryturze. Po chwili Elżbieta dostaje alarmujący telefon ze szkoły córki. Okazuje się, że Julkaspadła ze sceny. Dziewczynce nic poważnego się nie stało, ale jest bardzo markotna. Elżbieta próbuje ją pocieszyć. Wyznaje, że i ona miała sporo drobnych wypadków na scenie. Julka mówi jej w końcu, że nie spadła ze sceny sama, ale została zepchnięta przez Martynę. Dodaje, że już przed lekcjami koleżanka groziła, że się zemści za odebranie jej roli. Igor jest zbulwersowany zachowaniem uczennicy, która skrzywdziła jego córkę. Postanawia donieść o wszystkim wychowawczyni. Elżbieta tłumaczy mu, że lepiej porozmawiać z dziewczynką osobiście, bo nauczycielka ją faworyzuje i pewnie i tak nie uwierzy słowom Julki. Obiecuje, że się tym zajmie. Igor nie może zrozumieć, jak dziecko mogło dopuścić się takiego świństwa. Stwierdza, że skoro już teraz tak się zachowuje, to strach pomyśleć, co będzie jak dorośnie. Elżbieta jest poruszona słowami ukochanego...