Marek nie może się napatrzeć na swojego ślicznego synka. Stwierdza, że mały odziedziczył urodę po mamie. Natalia dziękuje mu, że cały czas ją wspierał. Wyznaje, że bez niego nie dałaby sobie rady. Z radością przyjmuje propozycję nazwania synka imieniem jej ukochanego dziadka – Szymona. Gosia proponuje mamie, żeby pojechała na parę dni do Oli do Londynu. Danuta wymawia się nawałem pracy i spraw, którymi musi się zająć. W końcu decyduje się wyjechać - przynajmniej nie będzie musiała obchodzić Wielkanocy... Stefan dzwoni do Marka i przypomina mu, że powinien od czasu do czasu pojawić się w restauracji. Zimiński zaaferowany oznajmia, że nie ma teraz czasu. Z dumą wyjaśnia, że urodził mu się syn. Dębek szczerze mu gratuluje i prosi, żeby pozdrowił Natalię.
Halina odwiedza Danutę. Wyraża podziw, że przyjaciółka jest taka opanowana. Dopiero po chwili dociera do niej, że Danuta nie zna jeszcze nowin. Speszona wyjawia jej, że Markowi urodził się syn. Informacja ta działa na Zimińską jak zimny prysznic. Gdy jakiś czas później przychodzi do niej Marek, żeby przekazać nowiny, chłodno oznajmia, że wie już o wszystkim i drwiącym tonem gratuluje mężowi, że w końcu ma upragnionego syna. Udaje obojętną i twardą, jednak gdy zostaje sama, z trudem opanowuje łzy bólu i bezsilności. Dzwoni do Oli i pyta ją, czy może do niej przyjechać...
Sandra przychodzi na umówioną próbę do Nataszy. Ta, nieoczekiwanie, każe jej zaśpiewać zupełnie inną partię głosową niż dała Sandrze do przygotowania. Dziewczyna ma problem z wyciągnięciem wysokich tonów. Denerwuje się do tego stopnia, że nie jest już w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. W końcu zawstydzona przeprasza towarzystwo i wybiega z sali prób. Michel biegnie za żoną. Menedżer Nataszy stwierdza, że od początku był przeciwny zatrudnianiu par. Michel próbuje przekonać żonę, żeby wróciła na próbę. Zapewnia, że jak trochę poćwiczy, da sobie radę. Dziewczyna stwierdza, że Natasza złośliwie przydzieliła jej najwyższą partię, bo wiedziała, że to dla niej za trudne. Michel tłumaczy żonę przed Nataszą. Prosi, żeby pozwoliła mu obniżyć trochę tonację jej partii. Piosenkarka wyznaje mu, że wybrała go, bo od razu poczuła, że jest urodzonym muzykiem. Zapewnia, że rozumie i szanuje jego miłość do żony i dlatego chciała, żeby oboje byli u niej w zespole. Obawia się jednak, że choć Sandra ma duży potencjał, zupełnie nie potrafi z niego korzystać. Chłopak zapewnia, że jego żona jest bardzo utalentowana i umie dać z siebie wszystko. Prosi o jeszcze jedną szansę dla Sandry. Gwiazda przystaje na to. Michel nie wierzy żonie, która uparcie twierdzi, że Natasza celowo wpakowała ją na minę. Sandra czuje, że kobieta chciała ją poniżyć. Michel tłumaczy żonie, że Nataszy zależy tylko na muzyce i naprawdę chce, żeby wszyscy wypadli jak najlepiej. Sandra rozgoryczona zarzuca mężowi, że jest bezkrytyczny względem swojej gwiazdy… W jednym z czasopism ukazuje się artykuł o Elżbiecie i jej fundacji. Autor rozpisuje się głównie o Marcinkowej zachwalając jej dobre serce i chęć niesienia pomocy innym. Igor jest dumny ze swojej ukochanej. Julka oznajmia rodzicom, że nie idzie dziś do szkoły na próbę przedstawienia. Wyjaśnia, że i tak główną rolę księżniczki dostanie Martyna, która jest pupilką pani.Elżbieta pyta nauczycielkę Julki, czy planuje zorganizować casting do głównej roli w przedstawieniu. Zwraca uwagę, że dla dzieci to bardzo ważne, żeby każde miało równe szanse i mogło się wykazać. Nauczycielka zapewnia, że nikt nie będzie pokrzywdzony. Widać jednak, że miała inne plany i Elżbieta popsuła jej szyki. Marcinkowa dostaje maila, w którym nieznany nadawca pisze, że powinna się wstydzić tego, co zrobiła. Ela długo nie może przestać o tym myśleć. Julka Martwi się, że będzie grała muchomora, który nic nie mówi. Elżbieta wyznaje dziewczynce, że w jej wieku też była bardzo nieśmiała i zakompleksiona z powodu swojego wyglądu. Pokazuje swoje zdjęcia z dziecinnych lat. Na jednym z nich jest ze swoją przyjaciółką Zosią, z którą chodziły do jednej klasy w szkole baletowej. Zapytana, czy nadal się kolegują, stwierdza, że ich drogi się rozeszły. Przyznaje, że coś je poróżniło. Elżbieta wypytuje ukochanego, czy ktoś w redakcji umiałby ustalić nadawcę wiadomości po adresie. Wyjaśnia, że do fundacji przychodzą jakieś złośliwe maile. Kiedy jednak Igor prosi o szczegóły, stwierdza, że to nic takiego i szybko kasuje wiadomość, którą wcześniej dostała...