Żanecie dają się we znaki nieprzespane przy dziecku noce. Jest też zmęczona obecnością teściów. Próbuje delikatnie dać mężowi do zrozumienia, że dobrze by było, gdyby jego rodzice wrócili już do siebie. Wojtek obiecuje, że się tym zajmie. W bardzo oględny sposób próbuje wytłumaczyć mamie, że nie ma sensu, żeby męczyli się wraz z ojcem w ich ciasnym mieszkaniu. Stara Szulcowa zaczyna biadać, że dzieci chcą się ich pozbyć. Żaneta dla świętego spokoju zapewnia, że rodzice im nie przeszkadzają i mogą zostać, jak długo zechcą. Jakiś czas później w progu mieszkania stają Kopciowi – rodzice Żanety. Helena od razu zaczyna wszystkich ustawiać. Jej córka jest załamana, zwłaszcza gdy dowiaduje się, że rodzice zamierzają zostać w Warszawie aż do chrzcin, które odbędą się za dwa tygodnie. Helena i matka Wojtka sprzeczają się o to, czym Żaneta powinna karmić synka. Każda ma dla niej swój sprawdzony sposób. Szulc nie wytrzymuje - stanowczym tonem zakazuje rodzicom i teściom pouczać jego żonę. Kiedy wieczorem Żaneta i Wojtek zostają sami, zgodnie postanawiają, że nie będą urządzać hucznych chrzcin. Tymczasem starzy Szulcowie i Kopciowie świętują narodziny wnuka u Ziębów. Maria uważa, że powinni wspólnie przygotować przyjęcie z okazji chrzcin. Wszyscy są zgodni, że powinna to być uroczystość, która na długo pozostanie w pamięci…
Eliza dostaje rankiem telefon od szefa. Hubert mówi jej, że ma dziś ważne spotkanie w Hajnówce, na którym powinna być razem z nim. Oznajmia, że za pół godziny po nią przyjedzie. Jarkowi bardzo się to nie podoba. Eliza przypomina mu, że już kiedyś był zazdrosny o jednego z jej szefów i tylko się ośmieszył.Jarek odprowadza Elizę do samochodu. Nie szczędzi Hubertowi uszczypliwych uwag. Zawstydzona jego zachowaniem Eliza szybko ucina rozmowę. W drodze kilkakrotnie bezskutecznie próbuje dodzwonić się do Jarka. Hubert zapewnia koleżankę, że wszystko będzie dobrze. Stwierdza, że na miejscu jej chłopaka też byłby zazdrosny. Wyznaje, że jego ojciec nie pozwolił matce podjąć studiów zaocznych, bo nie chciał, żeby wyjeżdżała na zjazdy. Dodaje, że mimo jego zaborczości rodzice są małżeństwem już czterdzieści lat. W drodze powrotnej z Hajnówki auto Huberta nagle odmawia posłuszeństwa.
Norbert przypomina Jarkowi o wieczornym koncercie Sandry i Michela. Zdziwiony pyta, gdzie jest Eliza. Chłopak z sarkazmem oznajmia, że z Hubertem - jego auto podobno miało awarię. Nie wierzy jednak, że to przypadek. Po chwili zjawia się Eliza szczęśliwa, że wszystko dobrze się skończyło i zdążą na koncert. Jest zaskoczona reakcją Jarka, który robi jej złośliwe uwagi, po czym sam wychodzi z domu... Rankiem Renata spostrzega, że Dominik gdzieś zniknął. Po chwili okazuje się, że nie ma także Darii, a jej telefon został w domu. Sławek złości się na siebie, że pozwolił chłopakowi zostać na noc. Wybucha gniewem, gdy Renata próbuje go uspokoić. Jest na nią wściekły, że wciąż ufa chłopakowi, który wykorzystał jego córkę. Tymczasem Dominik i Daria, siedząc na ławce nieopodal domu, rozmawiają o tym, co się stało. Dziewczyna stwierdza, że to, co się teraz dzieje jest konsekwencją jej szczeniackiej miłości. Wyznaje chłopakowi, że bardzo by chciała, żeby było tak jak dawniej. Jest jej przykro, że z powodu ostatnich zajść popsuły się relacje między Renatą a jej ojcem. Prosi Dominika, żeby pomógł jej to wszystko naprawić. Wyznaje, że zawsze był dla niej kimś wyjątkowym. Daria przyprowadza Dominika do domu. Sławek jest wściekły. Przypomina chłopakowi, że miał mu się nie pokazywać na oczy. Daria ma wyrzuty sumienia, że przez nią nastąpił rozłam w rodzinie. Przyznaje, że popełniła błąd. Oznajmia ojcu, że powinien na spokojnie porozmawiać z Dominikiem. Renata uważa podobnie. Daria dziękuje ojcu, że pozwolił zostać Dominikowi. Przeprasza go za zawód, jaki mu sprawiła. Sławek wyrzuca sobie, że nie podjął żadnych kroków, choć widział przecież co się święci. Przyznaje, że cały czas myślał o córce jak o małej dziewczynce i zlekceważył fakt jej dorastania i związanych z tym niebezpieczeństw. Wzruszony przytula Darię i zapewnia ją, że zawsze będzie dla niego najważniejsza.Dominik przychodzi do Kasi. Dziewczyna nie wpuszcza go nawet za próg. Łaskawie zgadza się wysłuchać, co ma jej do powiedzenia. Dominik ze skruchą przyznaje, że skrzywdził wiele osób, a najbardziej ją i Darię. Dodaje, że zrozumiał, że nie ma już dla nich szansy powrotu do tego, co było. Po chwili żegna dziewczynę i oddala się. Kasia zaczyna gorzko płakać...