Cała rodzina Ziębów i ich znajomi angażują się, żeby jak najlepiej przygotować Włodka do udziału w teleturnieju. Jedynie Maria troszczy się, żeby mąż miał chwilę wytchnienia i czas na zjedzenie posiłku. Zięba jest za to bardzo wdzięczny żonie.
Włodek wypróbowuje z Romanem „telefon do przyjaciela”. Hoffer jest tak zaaferowany, że nie jest w stanie zrozumieć pytania, a tym bardziej udzielić odpowiedzi w wyznaczonym czasie. Maria nieśmiało sugeruje mężowi, że może trzeba poszukać kogoś innego na miejsce Romana. Włodek odrzuca taką możliwość.
Muszko nie daje Włodkowi chwili wytchnienia i egzaminuje go nawet w czasie pracy w barze. Klienci złoszczą się na Włodka i niecierpliwią nie mogąc doczekać się realizacji zamówienia. Zięba ma już szczerze dość życia w takim kieracie. Wpada w irytację, gdy w porze wypoczynku Monika przyprowadza do niego Damiana, żeby przepytał go z zagadnień dotyczących polityki. Oznajmia, że nie ma ochoty na kolejne testy, po czym – podminowany nagabywaniami córki – wychodzi z mieszkania. Maria karci Monikę, że nie ma wyczucia i nigdy nie wie, kiedy odpuścić.
Włodek zaczyna panikować. Obawia się, że się ośmieszy, a co gorsza – nie wygra miliona. Maria dodaje mężowi otuchy. Zapewnia, że wcale nie zależy jej na tak dużej wygranej. Po chwili jednak dodaje, że kilka tysięcy złotych byłoby bardzo miłą niespodzianką...
Franek mówi rodzicom, że musi się dobrze przygotować na pierwszą lekcję z nowym nauczycielem matematyki. Wierzy, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze i jeśli dobrze wypadnie, nie będzie miał problemów z przedmiotem.
Uczniowie liczą, że młody nauczyciel, który sam dobrze jeszcze pamięta szkolne czasy, da im trochę luzu i nie będzie zbyt wymagający. Tymczasem Olczak już na pierwszej lekcji zarządza test ignorując zupełnie uwagę, że sprawdziany powinny być zapowiadane. W czasie przerwy młody Berg z kolegami komentują zachowanie nauczyciela. Franek stwierdza, że Olczak nie ma własnego życia i pewnie po pracy siedzi w domu i układa testy. Pech chce, że nauczyciel słyszy ich rozmowę. Wzywa uczniów do siebie. O dziwo jednak nie po to, żeby ich skarcić, lecz aby pochwalić za uzyskane wyniki. Składa im propozycję wzięcia udziału w olimpiadzie matematycznej. Chłopcy odrzucają ją jednak tłumacząc, że są za słabi. Olczak jest innego zdania i prosi ich, żeby jeszcze to przemyśleli.
Joanna, nie mogąc się doczekać, aż mąż znajdzie chwilę czasu, sama zabiera się za przemeblowywanie swojego gabinetu. Jakiś młody mężczyzna pomaga jej zataszczyć do śmietnika pudła po lekach. Ma ze sobą pieska, którego – jak się okazuje – właśnie znalazł. Okazuje się, że piesek jest zaczipowany. Bergowa dzwoni do właścicieli. Dziękuje Maćkowi, że przyprowadził do niej zgubę. Chłopak oferuje jej swoją pomoc w porządkowaniu gabinetu. Joanna z zadowoleniem odkrywa, że przypadkowo poznany chłopak ma świetne podejście do zwierząt…
Ola dzielnie asystuje siostrze przy porodzie. Gosia bardzo cierpi. Lekarz diagnozuje nieprawidłowe ułożenie płodu i zarządza cesarskie cięcie. Gosia resztkami sił prosi siostrę, żeby zawiadomiła Błażeja. Młoda Zimińska obiecuje zadzwonić do niego. Dodaje siostrze otuchy, ale widać, że sama jest bardzo przerażona. Błażej dostaje informację o porodzie w czasie audycji na żywo. Prosi kolegę, by go zastąpił, a sam w pośpiechu rusza do szpitala.
Przedłużający się poród sprawia, że Marek zaczyna się poważnie niepokoić. Danuta zachowuje zimną krew. Zapewnia męża, że wszystko będzie dobrze. Po chwili zjawia się Błażej. Ola i Marek traktują go bardzo chłodno, niemal wrogo. Kiedy jednak po dłuższym czasie pielęgniarka oznajmia, że urodził się zdrowy chłopak, wszystkich ogarnia radość. Ola jest bardzo wzruszona, kiedy pierwszy raz bierze siostrzeńca na ręce. Na osobności Gosia przeprasza siostrę za ból jaki jej sprawiła i dziękuje za to, co ta dla niej zrobiła. Między dziewczynami następuje pojednanie. Gdy jednak zjawia się Błażej, Ola natychmiast żegna się z siostrą. Obiecuje, że wpadnie do niej później.
Wieczorem Zimińscy ze wzruszeniem wspominają dzisiejsze wydarzenie – narodziny małego Mareczka. Zgodnie stwierdzają, że synek Gosi pojawił się na tym świecie w idealnym momencie – siostry pogodziły się jeszcze przed wyjazdem Oli. Zarówno Danka jak i Marek czują ogromną ulgę…