Ilona jest bardzo osłabiona. Boi się, że nie przeżyje kolejnej dawki chemii. Pielęgniarka dodaje jej otuchy. Zapewnia, że uda jej się pokonać chorobę.
Maks przyprowadza Wiktorka na kinderbal do Brzozowskich. Po chwili żegna się z Michałem tłumacząc, że chce jechać do Ilony. Przeprasza stryja, że obarcza go opieką nad swoim synem. Dodaje, że od jutra zajmie się tym jego mama. Michał zapewnia bratanka, że nie ma problemu.
Maks rozmawia z Iloną przez słuchawkę obserwując ją zza szyby. W pewnym momencie Zdybicka mdleje. Brzozowski natychmiast wzywa pomoc. Sytuacja zostaje szybko opanowana. Lekarz uspokaja Maksa i zapewnia, że jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, za parę dni jego żona będzie miała przeszczep. Przypomina, że organizm Ilony jest teraz wyjałowiony i przez to podatny na wszelkie infekcje.
Brzozowski przychodzi po synka. Jedna z mam dzieci uczestniczących w przyjęciu podchodzi do niego i opowiada, w jaki sposób poradziła sobie ze swoją chorobą. Oznajmia, że wyleczyła się sama, gdy uświadomiła sobie, że przyczyną choroby była zablokowana energia. Maks, bardzo poirytowany tą gadaniną, sugeruje kobiecie, żeby odwiedziła jego żonę i powiedziała jej, że sama jest sobie winna. Na osobności Kinga przeprasza go za swoją znajomą. Zapewnia Maksa, że zawsze może liczyć na pomoc jej i Michała. Brzozowski rozkleja się. Z przerażeniem myśli, co będzie, jeśli Ilona nie dotrwa do zabiegu. Kinga stara się dodać mu otuchy i odpędzić złe myśli…
Tymek zaśmiewa się oglądając „ aktorskie” wyczyny Marceliny. Jego wesołkowaty nastrój, podkręcony działaniem marihuany, nie udziela się jednak Krzysztofowi. Smolny z rosnącym przerażeniem myśli o zadaniu, którego się podjął. Tymek podsuwa mu różne pomysły, jak sprawić, żeby wokół Marceliny zrobiło się głośno. Krzysztof odrzuca je jednak tłumacząc, że nie może zniszczyć reputacji swojej klientki, zwłaszcza że pracuje na polecenie jej męża. Kuba także uczestniczy w burzy mózgów i stara się pomóc. Dzięki jego sugestiom Smolny wpada na zbawczą myśl. Natychmiast dzwoni do Marceliny i oznajmia, że ma pewien pomysł, ale do jego realizacji będą potrzebne pieniądze – około stu tysięcy złotych. Kobieta, nie pytając o nic, zgadza się na wszystkie warunki.
Krzysztof przychodzi z Tymonem do domu państwa Gwiazdów i wtajemnicza Marcelinę w szczegóły swojego planu. Kobieta jest zawiedziona, że zamiast udziału w filmie czy serialu proponuje jej się jakieś dziwne przebieranki. Tymek zapewnia ją, że udział w tym przedsięwzięciu przyniesie jej sławę, o jakiej nawet nie marzyła. Smolny dodaje, że nikt jeszcze czegoś podobnego nie robił, dlatego to jej przypadnie cały splendor. Marcelina zaczyna się powoli przekonywać.
Jakiś czas później Marcelina wręcza plik banknotów kobiecie zbierającej pod kościołem pieniądze na wózek inwalidzki dla dziecka, po czym bez słowa oddala się. Smolny fotografuje to zdarzenie, a Tymon nagrywa rozmowę z obdarowaną kobietą. Ta, bardzo wzruszona, ze łzami w oczach dziękuje nieznajomej za jej miłosierny gest…
Igor bezskutecznie próbuje dodzwonić się do brata. W końcu postanawia natychmiast zawiadomić policję. Tymczasem Tomek wraz ze swoimi towarzyszami forsują ogrodzenie ośrodka dla uchodźców. Widząc spacerujące po terenie dzieci, Tomek wpada w przerażenie. Mateusz zimno stwierdza, że czasami kogoś trzeba poświęcić dla wyższej idei. Policja zjawia się na miejscu w ostatniej chwili. Joachim i Balon zostają obezwładnieni podczas oblewania budynku benzyną. Mateusz, nie wiedząc jeszcze o zjawieniu się policjantów, zaniepokojony ich zniknięciem, postanawia sam podłożyć ogień. Tomek w ostatniej chwili wyrywa mu z rąk pochodnię. W tym samym momencie któryś z chłopaków krzykiem ostrzega o zasadzce. Mateusz rzuca się z wściekłością na Tomka. Wylewa na niego resztę benzyny i zapala zapalniczkę. W chwili, gdy ma ją rzucić na Tomka, dociera do niego, że policjanci mają go na muszce i nie wyjdzie żywy z zasadzki. Odrzuca zapalniczkę i oddaje się w ręce policji.
Igor przychodzi po brata do szpitala. Jest w szoku, kiedy dociera do niego, że Tomek ryzykował życiem, żeby zapobiec tragedii. Ziębowie nie mogą zrozumieć, dlaczego chłopak od razu nie zawiadomił policji. Tomek przyznaje, że zachował się głupio. Wyznaje, że chciał napisać artykuł, żeby udowodnić, że jest coś wart. Obwinia się, że dla własnych ambicji o mało nie dopuścił do zbrodni. Tymczasem Mateusz jest przesłuchiwany na komendzie. Stanowczo odmawia składania jakichkolwiek zeznań, a w szczególności ujawnienia tożsamości policjanta, który był jego wtyczką. Śledczy grożą mu konsekwencjami. Ostrzegają, że zostanie oskarżony o terroryzm. Mateusz zrzuca całą winę na Balona i Joachima. Twierdzi, że jest tylko pionkiem w ich organizacji. Przyznaje się, że był świadkiem pobicia tureckiego studenta przez Joachima. Nie wie, że brat Anastazji jest w pokoju obok i słucha jego zeznań. Joachim poruszony tym co usłyszał, zeznaje zgodnie z prawdą, że Mateusz był szefem organizacji i podaje nazwisko policjanta, który im pomagał...