Kamil dzwoni rankiem do szpitala, żeby zapytać, co z Ostrowskim. Od pielęgniarki dowiaduje się, że ordynator nie wrócił do domu i, nie zważając na swoje samopoczucie, od rana przyjmuje pacjentów. Hoffer, chociaż planował wolny dzień, udaje się do szpitala. Na osobności wypytuje Ostrowskiego, co mu dolega. Wie, że nie stwierdzono u niego zakażenia wirusem, ale to go nie uspokaja. Arek sprawia wrażenie zupełnie zdrowego. Tłumaczy, że dolegliwości, jakie miał w izolatce, były objawem stresu. Ucina dalszą dyskusję na ten temat i każe Kamilowi zająć się pacjentami. Gdy zostaje sam, zażywa garść tabletek.
Ewa nie kryje zdumienia, kiedy po południu zjawia się u niej Ostrowski. Tłumaczy, że była pewna, że jest chory i nawet ugotowała dla niego wzmacniający rosół. Arek stwierdza, że to świetnie się składa, bo od rana przyjmował pacjentów i całkiem zapomniał o obiedzie. Pod wieczór jego samopoczucie pogarsza się. Kiedy jednak dostaje ze szpitala informację, że przywieziono serce do przeszczepu dla jednego z pacjentów, każe przygotować wszystko do operacji i zapowiada, że niebawem przyjedzie. Ewa próbuje odwieść go od tego pomysłu. Prosi, żeby znalazł jakieś zastępstwo, lecz Arek nie chce o tym słyszeć. Kiedy zbiera się już do wyjścia, jest pełen energii, choć chwilę wcześniej wydawał się nie do życia. Tłumaczy Ewie, że to jej kawa postawiła go na nogi. Po wyjściu ukochanego Hofferowa ze zdziwieniem spostrzega, że kawa, którą przygotowała dla Arka, stoi nietknięta…
Kinga stresuje się przed spotkaniem z Różalskim. Zdaje sobie sprawę, że od jego przebiegu zależy przyszłość agencji i ludzi w niej pracujących. Roma koniecznie chce uczestniczyć w spotkaniu. Gorąco namawia Brzozowską, żeby wzięła ją w charakterze asystentki. Jest uradowana, gdy Kinga się zgadza.
Już na początku spotkania Roma nieproszona zabiera głos i pełna entuzjazmu zapewnia klienta, że będzie zadowolony ze współpracy. Wbrew oczekiwaniom jednak Różalski odrzuca wszystkie pomysły Brzozowskiej. Stwierdza, że są sztampowe i ograne. Daje jej jeszcze dwa dni na przygotowanie projektu. Oczekuje, że będzie niebanalny i oryginalny.
Kinga ze swoimi współpracownikami robi burzę mózgów. W przeciwieństwie do reszty kolegów, Roma sypie najbardziej zwariowanymi pomysłami. Budzą one jednak raczej uśmiech politowania niż aprobatę.
Wieczorem Roma przychodzi do Kingi. Podekscytowana wyjaśnia, że chyba ma pomysł na kampanię. Niestety i tym razem nie przypada on do gustu Kindze. Dziewczyna jest załamana. Łamiącym się głosem mówi Brzozowskiej, że nie będzie więcej próbowała. Ma zamiar wyjechać ze swoim chłopakiem do Kambodży i pracować jako wolontariuszka. Może przynajmniej tam będzie się czuła potrzebna. Na odchodnym życzy Kindze powodzenia.
Ilona zdaje się być pogodzona z nadchodzącą śmiercią. Solidnie przygotowuje się na nią. Pakuje do pudeł książki dla Wiktorka, które Maks ma mu przekazać w odpowiednim czasie. Brzozowski. bardzo poruszony, daje Zdybickiej do zrozumienia, że miałaby jeszcze szansę na wyzdrowienie, gdyby wznowiła leczenie. Ilona nie chce nawet o tym słyszeć.
Maks spotyka się z Miśką. Dziewczyna opowiada mu o swoich artystycznych planach. Proponuje, żeby po obiedzie wybrali się nad Wisłę na piwo. Brzozowski tłumaczy jej, że chciałby być wieczorem u Ilony i trochę jej pomóc. Miśka robi mu wymówki, że interesuje się wyłącznie matką swojego syna, a ją zupełnie ignoruje. Brzozowski zrozpaczony tłumaczy jej, że bardzo by chciał poświęcać jej więcej uwagi i zająć się własnym życiem, ale sytuacja mu na to nie pozwala. Ilona jest umierająca, a on nie potrafi zostawić jej samej w nieszczęściu. Miśka przytula ukochanego próbując dodać mu otuchy.
Michał przekazuje Maksowi dokumenty firmowe do podpisania przez Ilonę. Sugeruje, żeby wpłynął jakoś na nią, by ponowiła leczenie. Sam jednak przyznaje, że w przypadku tej kobiety jakakolwiek presja nie ma sensu. Maks jest kłębkiem nerwów. Roztrzęsiony mówi Michałowi, że Ilona szykuje się na śmierć, a on nie potrafi nic zrobić. Uważa jednak, że ze względu na Wiktorka powinien być przy niej i ją wspierać.
Maks zjawia się wieczorem u Ilony. Kobieta stara się pokazać, że jest silna i nie boi się tego, co jej pisane. Brzozowski ma już jednak dość jej udawania i uporu. Uświadamia Zdybickiej, że rezygnacja z leczenia to nie objaw siły, lecz tchórzostwa. Oznajmia, że nie pozwoli jej na taką dezercję. Błaga, żeby dała sobie przynajmniej dwa tygodnie leczenia mocniejszą chemią. Jeśli po tym czasie uzna, że chce wrócić do domu, nie będzie się sprzeciwiał...