Elżbieta i Igor nie ustają w staraniach o dziecko. Oboje cieszą się na zmiany, jakie w ich życiu przyniosłoby pojawienie się nowego potomka.
Igor mówi Marcie, że chcieliby zaprosić dziś ją i Olafa na małą imprezę do siebie. Konarska oznajmia, że nie czułaby się dobrze w takiej sytuacji wiedząc, co go łączy z Wiką. Nowak zapewnia ją, że zakończył swój romans. Kiedy jednak nieco później zauważa Wikę z Bartkiem, nie potrafi ukryć poirytowania.
Wika podchodzi do Igora na parkingu. Robi mu wyrzuty, że zachowuje się, jakby jej nie znał. Nowak nie potrafi ukryć, jak bardzo zabolało go, że spotyka się z kolegą, którego wcześniej tak oschle traktowała. Kobieta oznajmia, że ma prawo układać sobie życie z kim chce. Igor nie komentuje tego. Życzy jej szczęścia.
Podczas imprezy Igor na osobności mówi Olafowi, że na razie w redakcji nie ma żadnego wakatu, ale da mu znać, jak coś się zmieni. Tymczasem Elżbieta wyznaje Marcie, że starają się z Igorem o dziecko…
Bartek odprowadza Wikę do domu. Tuż za progiem kochankowie zaczynają się całować. Po chwili Wika odsuwa mężczyznę i zaczyna płakać. Bartek strapiony pyta ją, czy zrobił coś nie tak. Kobieta szlochając wyjaśnia, że to Igor zawinił. Opowiada o ich romansie i o tym, jak ją zostawił…
W barze na Wspólnej niespodziewanie zjawa się dziewczyna, która ukradła Tomkowi telefon. Zwraca oniemiałemu Nowakowi jego własność i reguluje rachunek za niezapłacone piwo. Nonszalancko przyznaje, że trochę ruszyło ją sumienie, gdy dowiedziała się, że ciułał na telefon przez kilka miesięcy. Z pewnym wyrzutem dodaje, że musiała go odkupić od pasera płacąc więcej niż za niego dostała. Na odchodnym pyta Tomka, dlaczego właściwie nie zawiadomił policji, skoro już ją znalazł. Chłopak z ironią stwierdza, że jemu także zrobiło się jej żal. Uznał bowiem, że jest nieszczęśliwą dziewczyną, którą starzy wyrzucili z domu i teraz sama musi o siebie zadbać. Nieznajoma nieoczekiwanie proponuje mu, żeby spotkali się po południu.
Tomek i jego nowa znajoma sączą wino prosto z butelki siedząc nad brzegiem rzeki. Zauroczony dziewczyną stwierdza, że bardzo pasuje do niej jej imię – Anastazja. Ta, nagle, zrywa się z miejsca i oznajmia, że zaraz spóźni się do pracy. Chłopak biegnie z nią na przystanek, lecz niestety autobus ucieka im sprzed nosa. Anastazja stwierdza, że przez spóźnienie na pewno straci posadę. Jednak nie martwi się tym zbytnio. Tomek przeciwnie – z przerażeniem uświadamia sobie, że jego towarzyszka i jej brat zostaną wkrótce bez dachu nad głową i bez żadnego dochodu. Dziewczyna nie traci ducha. Jest jej jednak miło, że nowy znajomy tak się o nią martwi. Dziękuje mu za to buziakiem. Proponuje, żeby napili się jeszcze wina.
Tomek wraca do domu kompletnie pijany. Na uwagi Włodka odpowiada, że przy dziewczynie takiej jak Anastazja nie sposób zachować umiaru. Jest w niej zakochany po uszy. Maria wraca od fryzjera. Jest oburzona, że ich lokator wrócił w takim stanie do domu. Włodek bierze Tomka w obronę. Tłumaczy żonie, że chłopak upił się ze szczęścia…
Ilona prosi Maksa, żeby do niej nie przyjeżdżał. Poirytowana wyjaśnia, że zaraz ma kolejną chemię. Po chwili nieco się uspokaja i pyta, co u Wiktorka. Widać, że jedynie myśl o synu nie pozwala jej kompletnie się załamać.
Ilona odmawia przyjęcia kolejnej dawki leku. Kiedy jakiś czas później Maks pojawia się w szpitalu, dowiaduje się, że Zdybicka wypisała się na własne żądanie. Lekarz daje mu do zrozumienia, że byłoby dobrze, gdyby przemówił jej do rozsądku.
Maks idzie za radą lekarza i próbuje nakłonić Ilonę do wznowienia leczenia. Zwraca uwagę, że powinna to zrobić chociażby ze względu na Wiktorka. Zdybicka uważa jednak, że branie chemii nie ma sensu. Oznajmia, że nie chce umierać w szpitalu pozbawiona sił i kontaktu z rzeczywistością. Zapewnia, że cały czas myśli o dobru ich syna. Skarży się, że będąc w szpitalu nawet nie mogła się z nim zobaczyć. Zresztą nawet gdyby lekarze zgodzili się na jego odwiedziny, i tak nie miałaby nawet siły go przytulić. Maks prosi ją o cierpliwość. Zapewnia, że z czasem będzie lepiej. Ilona w to nie wierzy. Ma świadomość, że chemia nie działa i, że lekarze ordynują silniejsze dawki leku, bo nie mają pomysłu, jak jej pomóc. Zapytana, czy nie boi się przerwać leczenia, wyznaje, że największą grozą przepełnia ją myśl, że ostatnie chwile życia miałaby spędzić pod kroplówką, sama, z dala od Wiktorka. Po chwili mówi Maksowi, że czuje ulgę wiedząc, jakim jest wspaniałym ojcem dla ich synka. Prosi Maksa, żeby przywiózł do niej małego.
Ilona uszczęśliwiona tuli Wiktorka. Po chwili robi jej się słabo i prosi Maksa, żeby wziął synka z jej rąk. Kiedy wraca do sił, Brzozowski proponuje jej, że zostanie z nimi na noc dla bezpieczeństwa…