W barze u Tomka zjawia się jego dawny znajomy. Żaku sprawia wrażenie człowieka bardzo pewnego siebie, dobrze sytuowanego. Skacowany młodzieniec z ulgą przyjmuje wiadomość od szefa, że może sobie dziś wziąć wolne. Okazuje się, że pracuje w funduszu inwestycyjnym, gdzie obraca milionami i naprawdę nieźle zarabia. Z wyższością stwierdza, że Tomek mógłby pomyśleć o podobnej posadzie, gdy znudzi mu się już parzenie kawy w knajpce. Młody Nowak zapewnia, że nie jest zwykłym barmanem, tylko menedżerem i współudziałowcem. Jednak kłamstwo szybko się wydaje, gdy zjawia się Włodek i zagania chłopaka do przenoszenia towaru. Na odchodnym Żaku zostawia przyjacielowi sowity napiwek i proponuje, żeby spotkali się niebawem.
Tomek nieśmiało prosi Włodka o podwyżkę. Tłumaczy, że mógłby wynająć w Warszawie jakiś pokój – przychodziłby wtedy wcześniej do baru i odciążył Ziębów. Włodek przyznaje, że jest bardzo zadowolony z jego pracy i chętnie płaciłby mu więcej, ale na razie nie pozwalają mu na to finanse. Obiecuje jednak, że zastanowi się. Po chwili do baru wchodzi nieznajoma dziewczyna, której uroda robi na Tomku piorunujące wrażenie. Nowak zagaduje ją i zaprasza do baru na wieczór taneczny, gdzie sam wystąpi jako didżej. Gdy na moment znika na zapleczu, dziewczyna ulatnia się z baru kradnąc jego telefon. Tomek nie wie o tym, ale rzuca się za nią w pościg – wkurzony, że nie uregulowała rachunku. Nie udaje mu się dogonić dziewczyny. Po powrocie do baru orientuje się, że nie ma jego telefonu. Jest tak wściekły, że nie robi na nim wrażenia, gdy Włodek oznajmia, że postanowili z żoną dać mu podwyżkę…
Dyrektorka szkoły przeprasza Szulców za sposób, w jaki ich córka dowiedziała się, że nie pojedzie na wycieczkę. Przyznaje, że wychowawczyni zachowała się niedelikatnie. Podtrzymuje jednak jej opinię – uważa, że zabieranie dziewczynki na wycieczkę byłoby zbyt ryzykowne, ze względu na brak możliwości zapewnienia jej odpowiedniej opieki, zwłaszcza w przypadku ataku. Żaneta nie posiada się z oburzenia. Udaje jej się w końcu uzyskać pozwolenie na wyjazd razem z córką w charakterze jej opiekunki. Mimo to nie jest zadowolona z tak załatwionej sprawy. Wojtek jeszcze raz namawia żonę, żeby przemyślała kwestię operacji. Tłumaczy, że rozmawiał na forum internetowym z mamą jednego chłopca, która bardzo zachwalała metodę operacyjną. Żaneta twardo jednak stoi przy swoim. Po przyjściu na Wspólną oburzona opowiada Marii o tym, co usłyszała od dyrektorki. Martwi się, że całe życie będzie musiała opiekować się córką, bo nikt nie pozwoli zrobić jej niczego samodzielnie. Ziębowa zapewnia synową, że mała wyjdzie z choroby – ma przecież dobre leki i jest silną dziewczynką. Szulcowa ze zgrozą myśli, co będzie jeśli któregoś dnia zabraknie leku, który w Polsce nie jest legalny. Opowiada mamie o pomyśle Wojtka. Zaznacza jednak, że wcale go nie popiera. Maria uważa, że córka powinna wysłać dokumentację Mani do kliniki w Niemczech, żeby przynajmniej przekonać się, czy dziewczynka może być operowana.
Żaneta obserwuje jak Wojtek pomaga Mani w nauce. Zauważa, że córka nie radzi sobie z prostymi zadaniami matematycznymi, choć kiedyś uwielbiała ten przedmiot. Na osobności mówi mężowi, że zgadza się, żeby wysłali do Niemiec dokumentację medyczną Mani…
Dyrektorka szkoły przeprasza Szulców za sposób, w jaki ich córka dowiedziała się, że nie pojedzie na wycieczkę. Przyznaje, że wychowawczyni zachowała się niedelikatnie. Podtrzymuje jednak jej opinię – uważa, że zabieranie dziewczynki na wycieczkę byłoby zbyt ryzykowne, ze względu na brak możliwości zapewnienia jej odpowiedniej opieki, zwłaszcza w przypadku ataku. Żaneta nie posiada się z oburzenia. Udaje jej się w końcu uzyskać pozwolenie na wyjazd razem z córką w charakterze jej opiekunki. Mimo to nie jest zadowolona z tak załatwionej sprawy. Wojtek jeszcze raz namawia żonę, żeby przemyślała kwestię operacji. Tłumaczy, że rozmawiał na forum internetowym z mamą jednego chłopca, która bardzo zachwalała metodę operacyjną. Żaneta twardo jednak stoi przy swoim. Po przyjściu na Wspólną oburzona opowiada Marii o tym, co usłyszała od dyrektorki. Martwi się, że całe życie będzie musiała opiekować się córką, bo nikt nie pozwoli zrobić jej niczego samodzielnie. Ziębowa zapewnia synową, że mała wyjdzie z choroby – ma przecież dobre leki i jest silną dziewczynką. Szulcowa ze zgrozą myśli, co będzie jeśli któregoś dnia zabraknie leku, który w Polsce nie jest legalny. Opowiada mamie o pomyśle Wojtka. Zaznacza jednak, że wcale go nie popiera. Maria uważa, że córka powinna wysłać dokumentację Mani do kliniki w Niemczech, żeby przynajmniej przekonać się, czy dziewczynka może być operowana.
Żaneta obserwuje jak Wojtek pomaga Mani w nauce. Zauważa, że córka nie radzi sobie z prostymi zadaniami matematycznymi, choć kiedyś uwielbiała ten przedmiot. Na osobności mówi mężowi, że zgadza się, żeby wysłali do Niemiec dokumentację medyczną Mani…
Basia prosi syna, żeby porozmawiał spokojnie z kolegą, którego sprowokował wczoraj do bójki. Widząc jego opór stwierdza, że w przeciwnym razie będzie musiała osobiście pofatygować się do jego rodziców. Kuba pośpiesznie zapewnia, że postara się sam załagodzić sytuację. Krzysztof uważa, że żona – jak wszystkie kobiety – nie rozumie męskiego świata i twardych reguł nim rządzących.
Kuba, podczas przerwy lekcyjnej z rosnącą irytacją obserwuje, jak Krakers poniża i wysługuje się Hubertem. Staje w jego obronie. Między chłopakami dochodzi do ostrej sprzeczki. Młody Brzozowski głośno wyrzuca Krakersowi, że w sprawie alarmu zachował się jak tchórz i wrobił Irka. Chuligan widząc zbliżającą się nauczycielkę, próbuje jakoś uciszyć Kubę, lecz ten nic sobie z tego nie robi. Krzyczy do Krakersa, że telefon do szkoły to był przecież ich wspólny pomysł i wszyscy powinni ponieść konsekwencje. Nauczycielka natychmiast wzywa Kubę na rozmowę.
Basia i Krzysztof są wściekli, kiedy dowiadują się, co zrobił ich syn. Robią mu awanturę. Smolny wygłasza kazanie na temat terroryzmu i ludzi, którzy dla głupich żartów zagrażają bezpieczeństwu innych. Kuba skruszony przyznaje, że bardzo się pogubił i zapewnia, że odda pieniądze, które trzeba będzie zapłacić.
Basia jest załamana tym co dzieje się z jej synem. Krzysztof zwraca jej uwagę, że chłopak przyznał się w końcu do winy, a poza tym mógł zrobić coś jeszcze gorszego. Tłumaczy żonie, że faceci często najpierw działają, a dopiero potem myślą. Nieoczekiwanie Kubę odwiedza Antosia. Chłopak skarży się jej, że zachował się jak tchórz. Antosia oznajmia mu, że dla niej jest bohaterem i znienacka całuje go w policzek. Kuba odskakuje jak oparzony. Złości się na dziewczynę za to, co zrobiła. Speszona Antosia zapewnia Kubę, że to był zwykły, przyjacielski pocałunek…