Wychowawczyni nie chce zgodzić się, żeby Mania jechała z całą klasa na wycieczkę do Białowieży. Dziewczynka jest zrozpaczona. Wyrzuca sobie, że sama jest winna swojej choroby, przez którą nie może robić tego, co inne dzieci. Żaneta uspokaja córkę i obiecuje jej, że porozmawia z wychowawczynią. Jest oburzona, że nauczycielka wykazała się całkowitym brakiem wyczucia. Ziębowa uświadamia Szulcom, że nawet jeśli uda im się załatwić jakoś sprawę wycieczki, ciągle będą narażeni na podobne sytuacje…
Wojtek mówi żonie, że znalazł forum rodziców dzieci chorych na epilepsję i dowiedział się o klinice w Niemczech, która oferuje leczenie chirurgiczne tej przypadłości. Żaneta nie zgadza się na żadną operację. Uświadamia mężowi, jak niebezpieczny może być zabieg na mózgu. Stwierdza, że przecież po lekach z marihuany Mania czuje się lepiej i ma coraz mniej ataków. Szulc tłumaczy żonie, że operacja mogłaby ją całkowicie wyleczyć. Prosi Żanetę, żeby przynajmniej zgodziła się na konsultacje lekarskie w tej sprawie.
Lekarz Mani mówi Szulcom, że w Polsce przeprowadza się niewiele takich operacji, a leczenie za granicą jest bardzo kosztowne. Stwierdza, że o tym, czy Mania kwalifikuje się do zabiegu, musieliby zdecydować specjaliści kliniki. Ostrzega, że wycięcie choćby niewielkiego fragmentu mózgu, może prowadzić do powikłań. Możliwe jednak, że w przypadku Mani wystarczyłoby wszczepienie stymulatora nerwu błędnego, wtedy ryzyko jest znacznie mniejsze. Ostateczną decyzję o podjęciu takiego leczenia Szulcowie będą musieli podjąć sami.
Wojtek prosi żonę, żeby poczytała, co piszą rodzice zoperowanych dzieci i nie odrzucała tego pomysłu. Żaneta jednak absolutnie nie zgadza się na narażanie córki – to grozi trwałym kalectwem. Wojtek uświadamia jej, że Mania w tym momencie nie jest w pełni sprawna, a mniej inwazyjny zabieg mógłby ją całkowicie uzdrowić…
Kuba dzwoni do Irka i prosi, żeby się spotkali. Chłopak przypomina, że w szkole go zawiesili a w domu ma szlaban i nie może się nigdzie wyrwać. Nie chce też, żeby kolega go odwiedzał, bo ojciec na pewno zaraz by go zaczął przepytywać. W końcu jednak wyznacza czas i miejsce spotkania.
Kuba spotyka się z Irkiem w parku. Okazuje się, że chłopak zamiast iść na angielski, przyszedł pogadać z Brzozowskim. Na uwagę, że może mieć z tego powodu kłopoty, stwierdza, że już i tak ma dostatecznie przechlapane. Jego rodzice muszą zapłacić aż cztery tysiące złotych za nieuzasadnione wezwanie służb ratowniczych. Kuba oznajmia koledze, że odda mu te pieniądze, choćby musiał sprzedać swoją konsolę i gry do niej. Nieoczekiwanie zjawia się Krakers. Robi chłopakom awanturę, że spiskują za jego plecami. Kuba zaczyna się stawiać i zostaje uciszony ciosem w nos. Krakers grozi chłopakom, że ich załatwi ich jeśli tylko spróbują na niego donieść.
Kuba wraca do domu z zakrwawioną twarzą. Tłumaczy mamie, że przewrócił się na deskorolce. Rodzice mu nie wierzą. Widząc, że nic nie uda się wyciągnąć z chłopaka, Krzysztof blefuje, że ma zamiar zadzwonić na policję. Kuba zdenerwowany prosi go, żeby tego nie robił. Obiecuje, że powie prawdę. Tłumaczy, że oberwał od chłopaka z innej szkoły, który zawsze mu dokucza. Zmyśla, że chciał odegrać się na nim. Sądził, że da mu radę, bo przecież trenuje karate, ale chłopak okazał się szybszy i silniejszy. Basia jest bardzo zaniepokojona tym, co dzieje się z synem. Krzysztof uważa jednak, że nie ma się czym martwić – najważniejsze, że Kuba jest odważny i potrafi o siebie zadbać.
Rankiem do Smolnego przychodzi delegacja z teatru. Hania i Felicjan proszą Krzysztofa, żeby nie rezygnował z reżyserowania Hamleta i kierowania instytucją. Smolny odmawia tłumacząc, że nie jest w stanie wyprowadzić teatru z długów, o których zresztą dowiedział się zupełnie przypadkowo. Pracownicy uświadamiają mu, że kapitulacja oznacza dla nich utratę miejsc pracy. Felicjan nie szczędzi dyrektorowi ostrych słów krytyki, a gdy ten przedstawia mu swoje argumenty, zarzuca mu tchórzostwo i wygodnictwo.
Maks zjawia się u Michała. Żąda, żeby powiedział mu, co się dzieje z Iloną. Jest w szoku, kiedy stryj wyjawia mu w końcu, że Zdybicka jest chora na białaczkę.
Maks przychodzi do szpitala. Jest zdruzgotany widząc, w jakim stanie jest matka Wiktorka. Nie rozumie, dlaczego nie powiedziała mu o swojej chorobie. Ilona stwierdza, że to nie jest coś, czym chciałaby się chwalić. Nie chce od niego żadnej pomocy, poza tym, żeby zajął się ich synkiem.
Maks pyta lekarza o stan Ilony, ten jednak nie chce mu udzielić żadnych informacji – Brzozowski nie jest mężem pacjentki, a ona sama zastrzegła, żeby z nikim nie rozmawiał o jej chorobie. Daje jednak do zrozumienia, że stan Zdybickiej jest bardzo ciężki.
Gdy Maks wraca do domu, Miśka wraz z przyjaciółmi obmyśla plan wycieczki do Berlina. Brzozowski oznajmia, że nigdzie nie wyjedzie i – bez słowa wyjaśnienia – wyprasza znajomych dziewczyny. Obrażona Miśka wychodzi z przyjaciółmi...