Marek nie może się doliczyć tysiąca złotych z utargu restauracji. Złości się, że Stefan bierze pieniądze na zakupy nie informując go o tym i notorycznie zapomina o fakturach. Dębek jest oburzony i dotknięty oskarżeniami przyjaciela. Zarzeka się, że nigdy nie wziął z kasetki ani grosza - zawsze płaci za zakupy kartą! Przyjaciele dochodzą do wniosku, że ktoś ich okrada. Dębek podejrzewa Vana, lecz po chwili odrzuca tę myśl.
Stefan i Marek zastanawiają się, kto – poza Vanem – mógł podprowadzić pieniądze z kasetki. niespodziewanie zjawia się Halinka obładowana niezliczoną ilością pakunków. Zadowolona oznajmia, że nieźle się obłowiła na wyprzedażach. Marek nawet nie komentuje tego, tylko znacząco spogląda na przyjaciela. Dębek aż tężeje na myśl, że jego żona może okazać się złodziejką. Halina jest oburzona, kiedy dowiaduje się, o co jest podejrzewana.
Marek pyta Vana, czy ktoś ostatnio kręcił się na zapleczu. Van zaprzecza i zapewnia szefa, że wszystko będzie dobrze.
Van spostrzega płaczącą Halinę. Kiedy dowiaduje się, jaka przykrość ją spotkała, stwierdza, że jej mąż to człowiek nerwowy, ale dobry. Prosi, żeby mu wybaczyła. Po chwili zjawia się Dębek i każe mu wracać do roboty. Wręcza żonie piękny bukiet róż i skruszony ją przeprasza. Halinka łaskawie przyjmuje kwiaty.
Wspólnicy zastanawiają się, jak namierzyć złodzieja. Stefan proponuje założenie kamerki nad kasą. Marek jednak odrzuca ten pomysł…
Basia mówi synowi, że podczas wywiadówki wychowawczyni mówiła przede wszystkim o sprawie fałszywego alarmu bombowego. Dodaje, że policja ma już podobno jakiś trop. Krzysztof stwierdza, że dzieciak, który to zrobił nie tylko trafi do poprawczaka, ale zostanie z setkami tysięcy długu, które będzie pewnie spłacał do emerytury. Słuchając tego, Kuba traci apetyt.
Młody Brzozowski przekazuje Hubertowi, czego się dowiedział. Jest autentycznie zestrachany. Hubert stwierdza, że osobiście nie ma się czego bać – to przecież nie on dzwonił, ani nawet nie był pomysłodawcą całego przedsięwzięcia. Kuba przypomina koledze, że poparł pomysł – wspólnie wszystko zaplanowali, więc w razie wpadki, nie uniknie kary. Między chłopakami dochodzi do ostrej sprzeczki. W końcu jednak Hubert opamiętuje się. Podejrzewa, że policja liczy na to konflikt w ich grupie, żeby wzajemnie na siebie donieśli. Koledzy nie zamierzają dać się podejść.
Irek zjawia się nieoczekiwanie u Kuby. Przerażony mówi mu, że policja zabrała jego brata na komendę. Wyjaśnia, że to od niego wziął telefon, z którego dzwonili do szkoły. Był pewien, że to aparat nie do namierzenia, a teraz jego brat pójdzie siedzieć za ich winy. Oznajmia Kubie, że muszą się przyznać.
Krakers jest wściekły na Irka. Stwierdza, że powinien zapłacić za swoją bezmyślność. Nie ma zamiaru pogrążać się, tylko dlatego, żeby ratować skórę jego brata. Irek przypomina mu, że to on zadzwonił do szkoły. Krakers rzuca się na niego z pięściami. Kiedy Kuba próbuje obronić kolegę, dostaje się i jemu. Krakersowi udaje się zastraszyć chłopaków. Każe Irkowi wziąć na siebie całą winę.
Po powrocie do domu Basia oznajmia, że widziała się z wychowawczynią Kuby i dowiedziała się, że policja namierzyła już chłopaka, który zadzwonił do szkoły. Okazuje się, że Irek do wszystkiego się przyznał. Kiedy Kuba dzwoni do Irka, ten nie chce z nim gadać.
Weronika bezskutecznie próbuje umówić się z prokuratorem. Agnieszka wraca do kancelarii. Oznajmia przyjaciółce, że nie zostawi jej samej w tak trudnej sytuacji. Zapewnia, że nie pije i regularnie chodzi na mityngi AA. Roztocka relacjonuje jej szczegóły sprawy Roberta. Zapytana, czy mu ufa, z oburzeniem zapewnia, że Robert jest niewinny.
Przyjaciółki udają się do prokuratora. Mężczyzna zna Olszewską i, sądząc, że to ona będzie broniła Tadeusiaka, stwierdza w żartach, że sprawa nie będzie tak prosta, jak się spodziewał. Agnieszka prosi go, żeby pozwolił Robertowi odpowiadać z wolnej stopy. Prokurator uważa, że w areszcie będzie znacznie bezpieczniejszy, niż na wolności. Weronika rozemocjonowana tłumaczy mu oczywistość - że dla policjanta kryminalnego przebywanie wśród więźniów, których sam posadził, jest niemal wyrokiem śmierci. Prokurator Tański bagatelizuje jej słowa. W końcu zgadza się złożyć wniosek o wypuszczenie Tadeusiaka i zasądzenie niższej kary, pod warunkiem, że ten przyzna się do winy. Roztocka z oburzeniem odrzuca taką możliwość…
Antosia martwi się o mamę. Wierzy, że Robert jest niewinny. Żałuje, że była dla niego taka niemiła.
Wieczorem Agnieszka dostaje telefon od Tańskiego. Zaraz potem dzwoni do Weroniki i mówi jej, że niestety sąd przychylił się do wniosku o aresztowanie Roberta. Roztocka jest przekonana o jego niewinności. Tymczasem Tadeusiak jest przesłuchiwany. Śledczy pyta go, ile brał za informacje przekazywane przestępcom i ile są dla niego warci koledzy z wydziału. Robert z gorzką ironią stwierdza, że sam już nie wie...