Jedno z bliźniąt Bergów rodzi się z poważnym niedotlenieniem. Próba ratowania Mateuszka, choć początkowo daje nadzieję, kończy się niepowodzeniem. Bergowie szaleją z rozpaczy!
Joanna z trudem nawiązuje kontakt z rzeczywistością. Jest w takim stanie, że w ogóle nie interesuje się swoją maleńką córeczką. Tymczasem Bogdan, przekonany że Mateuszek żyłby, gdyby wcześniej wykonano cesarkę,wdziera się do gabinetu ordynatora Godlewskiego. Profesor tłumaczy, że w przypadku ciąż bliźniaczych zdarzają się komplikacje i tak też było w tym wypadku.
Joanna, w ciężkiej depresji, nie chce nic jeść. Pielęgniarka straszy ją, że może stracić drugie dziecko, które nie przeżyje bez pokarmu matki. Tymczasem Bogdan dopada młodego lekarza obecnego przy porodzie. Zrozpaczony próbuje się dowiedzieć, dlaczego od razu nie zdecydowano się na cesarskie cięcie. Czuje, że jego syn miałby wtedy szanse na przeżycie. Mężczyzna nie chce odpowiadać na pytania i odsyła go do profesora.
Berg jest pewien, że Godlewski osobiście odpowiada za śmierć jego synka. Jest wstrząśnięty, kiedy nagle Joanna oskarża go, że nie doszłoby do tragedii, gdyby wcześniej odszukał Godlewskiego…
Daniel przeprasza Łucję, że ją zawiódł. Rozgniewana dziewczyna ma żal do ukochanego, że nie było go przy niej, kiedy potrzebowała jego pomocy. Opowiada mu o przykrościach, jakich doznała od jednego z biurowych kolegów. Dodaje, że Tomek wybawił ją z kłopotów.
Łucja dziękuje Tomkowi i mówi, że bardzo go lubi i ceni jego przyjaźń. Chłopak jest wyraźnie poruszony jej wyznaniem. Jakiś czas później zaprasza ją na lunch, podczas którego Łucja dowiaduje się, że pasją jej kolegi są egzotyczne podróże. Chłopak wyznaje, że jest sam, więc stać go na to. Proponuje Łucji, żeby gdzieś razem wyjechali. Pruska przypomina mu, że nie jest wolna. Tomek przeprasza za niestosowną propozycję. Jest mu głupio… Przed biurem czeka na Łucję Daniel. Wręcza jej bukiet kwiatów i jeszcze raz przeprasza. Dziękuje Tomkowi, że obronił jego dziewczynę przed natrętem. Tomek pośpiesznie żegna się z zakochanymi. Chwilę później w samotności przegląda filmy z monitoringu, na których jest Łucja…
Do Zuzy przychodzi Szaniawski - właściciel marki biżuterii. Mężczyzna wciąż chce, żeby to ona była twarzą jego kampanii. Nie przeszkadza mu, że Hofferowa jest nosicielką HIV. Uświadamia jej jednak, że ta sprawa może kiedyś wypłynąć na forum publicznym. Prosi Zuzę, żeby zastanowiła się, czy jest na to gotowa. Obiecuje, że niebawem zadzwoni, żeby zapytać, jaką podjęła decyzję.
Zuza ma poważny dylemat. Obawia się, że jeśli sprawa jej nosicielstwa stanie się głośna, mogą na tym ucierpieć Ula i Tosia. Kamil przekonuje żonę, żeby nie poddawała się.
Zuza zakłopotana wyznaje Tosi, że jest nosicielką HIV. Okazuje się, że dziewczynka wie już o tym od Uli i wcale nie ma z tym problemu.
Ignaś zaczyna sprawiać kłopoty wychowawcze. Kinga jest naprawdę wkurzona – według niej, to wina Julii. Jakiś czas później osobiście zjawia się na Wspólnej. Zdrojewska jest onieśmielona wizytą żony Michała. Za to Brzozowska bez najmniejszego skrępowania pokazuje jej, kto tu jest u siebie. Z wyższością oznajmia, że nie życzy sobie, żeby Julia ingerowała w wychowanie jej syna i pozwalała mu na rzeczy, których ona mu zabrania. Przypomina Zdrojewskiej, że jest tylko – być może przelotną – miłostką Michała i nie ma żadnych praw do Ignasia.
Kinga spotyka się z mężem. Michał ma do niej żal za jej poranny nalot. Brzozowska oznajmia, ze nie życzy sobie, żeby obca kobieta wychowywała jej syna. Zapowiada, że będzie walczyła w sądzie o to, żeby Ignaś mieszkał u niej!
Paulina podstępem aranżuje niby przypadkowe spotkanie z Olafem. Dziewczyna udaje bardzo zainteresowaną bieganiem. Prosi Olafa, by został jej trenerem. Mężczyzna się zgadza. Paulina jest przeszczęśliwa. Pierwszy trening z Kubickim traktuje jak randkę. W pewnym momencie Paulę łapie skurcz nogi. Olaf pomaga jej rozmasować łydkę. Dziewczyna jest w siódmym niebie…
Kolejni klienci rezygnują z usług kancelarii Olszewskiej i Roztockiej. Weronika przeprasza przyjaciółkę, że naraziła ją na kłopoty. Agnieszka przypomina, że wspólnie zdecydowały, że sprawę Klary Solskiej trzeba doprowadzić do końca. Weronika pokazuje Agnieszce ekspertyzę grafologiczną, z której wynika, że podpis Adama na umowie dotyczącej pożyczki, jest autentyczny. Nadal nie wierzy jednak, że mąż zaciągnął tak poważny kredyt nic jej o tym nie mówiąc, a tym bardziej, że podpisał umowę nie czytając jej. Olszewska uświadamia przyjaciółce, że jej mąż mógł zostawić w kancelarii swój podpis in blanco.
Wzburzona Roztocka zjawia się w biurze Kamysa. Nie może pojąć, dlaczego Jerzy – który przecież przyjaźnił się z jej mężem – udostępnił Solskiemu firmowe formularze z podpisem Adama. Jerzy radzi jej, żeby wycofała się ze sprawy Klary, póki nie jest za późno.
Sędzia zajmujący się sprawą Solskiej nadal nie ma jednak pewności, czy kobieta jest rzeczywiście nękana i zastraszana przez męża. Roztocka pokazuje mu raport w tej sprawie…
Weronika spotyka się z Solskim. Henryk jest pewien, że Roztocka chce mu oznajmiać, że rezygnuje z prowadzenia sprawy. Jakież jest jego zdumienie, gdy dostaje od niej decyzję sądu z nakazem powstrzymania się od kontaktów z Klarą do czasu rozprawy. Prośbą i groźbą próbuje nakłonić Roztocką do rezygnacji. Weronika nie daje się jednak zastraszyć ani przekupić…
Wybucha kolejna afera dotycząca klasy Gosi Zimińskiej. Jedna z jej uczennic obraźliwie nazwała panią Bednarczuk. Nauczycielka żąda ukarania dziewczyny. Danuta zapewnia, że zaraz rozmówi się z uczennicą. Gosia powstrzymuje mamę. Oznajmia, że to jej klasa i musi sama załatwić sprawę.
Uczniowie stają w obronie swojej koleżanki. Tłumaczą wychowawczyni, że to Bednarczukowa upokorzyła Izę i doprowadziła do ostateczności. Skarżą się, że nauczycielka uwzięła się na wszystkie dziewczyny - gnębi je i wyzywa. Zimińska uświadamia uczniom, że nie mogą odpowiadać chamstwem na chamstwo. Obiecuje, że więcej nie usłyszą obelg od pani Bednarczuk. Iza musi jednak przeprosić za to, co powiedziała. Przekonuje dziewczynę, że nauczycielka powinna zobaczyć, że pomyliła się co do niej. Iza przeprasza. Na osobności Zimińska ostrzega Bednarczuk, że jeśli jeszcze raz obrazi któreś z uczniów, powiadomi kuratorium.
Danka karci córkę, że bez porozumienia z nią złożyła doniesienie do kuratorium. Zaskoczona Gosia mówi jej, że jeszcze tego nie zrobiła, ale zrobi, jeśli Bednarczukowa się nie opamięta i nadal będzie poniżać jej uczniów. Danka stanowczo nie życzy sobie, żeby córka próbowała na własną rękę wyciągać konsekwencje. Gosia jest bardzo rozczarowana postawą mamy. Daje jej do zrozumienia, że nie będzie należała do układu, który broni „swoich” kosztem uczniów…