Rozmowa z Grażyną Wolszczak

Rozmowa z Grażyną Wolszczak
Rozmowa z Grażyną Wolszczak
"Do pełni szczęścia brakuje tylko drzwiczek kuchennych."

Czy to prawda, że Pani i Cezary Harasiomowicz jesteście już małżeństwem?Takie plany są już od dawna, przyznaje, ale na razie to ciągle plan. Poza tym chcemy, żeby to była uroczystość bardzo kameralna, bez całego zamieszania, tłumu gości. Wymyśliliśmy więc, że może ślub odbędzie się poza Polską.Rozumiem że bez tłumu gości a przede wszystkim dziennikarzy i fotoreporterów?Dokładnie tak. Renatę Dancewicz, zaraz po urodzeniu dziecka śledzili fotoreporterzy i ścigali się, kto pierwszy zrobi jej zdjęcie z Jerzykiem.Czyli małżeństwo na razie w planach ale nowe mieszkanie już urządzone?Tak nasze 100-metrowe mieszkanie jest już gotowe. Do pełni szczęścia brakuje tylko drzwiczek kuchennych.A w serialu odwrotnie jak w życiu Basię zostawił mąż i sama musi sobie radzić z problemami?No tak, ludzi bardziej wciąga jak coś się dzieje, ciągłe zawirowania, dramaty, łzy – chociaż przyznam się szczerze, że czasem nie mam siły płakać!!!! Ale zapewniam, że to się niedługo zmieni – nie mogę zdradzać szczegółow ale będzie lepiej z Basią.Ale Basia ma nadal problemy i to nie tylko z Andrzejem – niedawno był konflikt na linii Basia - Karolina. Czy ze swoim synem 14-letnim Filipem. Też ma Pani takie przejścia? Nie chociaż jest w okresie dojrzewania i to dla niego i dla mnie ciężki czas. Byłam przyzwyczajona, że jest dzieckiem. Chyba z rok zajęło mi uświadomienie sobie, że Filip staje się po prostu mężczyzną, więc walczy o swoją niezależność. A ja muszę to zrozumieć i uszanować.Czy Grażyna Wolszczak ma wolny czas - czy tylko praca i dom?No na nadmiar czasu nie mogłam narzekać – praca w serialu od rana do wieczora, jednocześnie remont a właściwie budowa i urządzanie naszego wspólnego mieszkania. Ale w pewnym stopniu praca w „Na Wspólnej” daje mi poczucie takiego… towarzyskiego spełnienia. Pracujemy naprawdę w dużym i naprawdę miłym zespole ludzi. A ostatnio z tym czasem jest coraz lepiej więc i rodzina ma więcej ze mnie pożytku.A kiedy Pani stała się osobą popularną rozpoznawaną , czy już od filmu „Gry uliczne” czy później?„Gry uliczne” to był pierwszy dobry film w którym zagrałam – a do tego lato w Krakowie i poczucie, że robi się coś naprawdę ważnego. Ale to dopiero po „Wiedźminie” i roli Yennefer ludzie rozpoznawali mnie wszędzie. Dla mnie to była super przygoda, chociaż nie byłam do końca zadowolona z efektu. Teraz większość ludzi kojarzy mnie z Basią Brzozowską i identyfikują mnie z postacią, do której się przyzwyczaili od prawie półtorej roku.A najbliższe plany na przyszłość, oprócz oczywiście ślubu?Na razie praca w serialu „Na Wspólnej” i tyle.

podziel się:

Pozostałe wiadomości