"Przez Atlantyk" - obowiązki uczestników
"Przez Atlantyk" to pierwszy taki program rozrywkowy w Polsce! Sześciu uczestników wyruszyło niewielkim jachtem żaglowym przez ocean Ich mentorami i opiekunami byli dwaj doświadczeni kapitanowie. Wyprawa trwała kilka tygodni - w trakcie rejsu łódź nie zawijała do portu, płynęli zupełnie sami. Uczestnicy, by dotrzeć do celu, musieli nauczyć się współpracy i podstaw żeglugi. Stać się załogą. A wszystko to na środku Atlantyku i w obecności kamer.
Codzienne obowiązki na statku to przede wszystkim wachta, to było najistotniejsze. Każdy z nas miał swoje wachty. Pilnowaliśmy, żeby na naszej wachcie nic się nie działo, a jak już się działo, to żeby wyjść z tego jak najlepiej - powiedział Liroy.
Musieliśmy zadbać o swoje pożywienie, gotować, posprzątać po tym gotowaniu. Poza tym wachty. To były nasze główne obowiązki. Przetrwanie razem w zdrowiu psychicznym, dbanie o siebie nawzajem - dodała Renata Kaczoruk.
Mieliśmy prozaiczne obowiązki na statku, które wykonujemy także na lądzie, natomiast na statku one miały kompletnie inny wymiar. Umycie zębów było projektem, załatwienie się było projektem, żeby czasem dotrzeć do toalety trzeba było 16 razy złapać się za rurę, żeby nie upaść - wyznała Maja Hirsch.
Naszym obowiązkiem było tak naprawdę przetrwać w dobrym zdrowiu psychicznym, co nie było proste. 22 dni bez osobistej przestrzeni, bez możliwości tego, żeby się normalnie umyć, wziąć prysznic. Na przestrzeni, która jest mała, łódź cały czas się kiwa na wszystkie strony i będąc w nieustającym, nieprzerwanym kontakcie ze sobą - powiedział Zygmunt Miłoszewski.
Oglądaj "Przez Atlantyk" w player.pl >
Zobacz fragment programu "Przez Atlantyk":
Przez Atlantyk: Zygmunt śpi naworku na śmieci
Źródło zdjęcia głównego: TVN