KATASTROFA w Katowicach - takiej rewolucji dotąd nie było!
KATASTROFA w Katowicach - takiej rewolucji dotąd nie było!
Justyna, właścicielka małego bistro „Le Papillon Noir”, marzyła o włoskiej restauracji, ale finalnie zdecydowała się na kuchnię francuską. Dziś żartuje, że chyba sama zrobiła sobie na złość. Barwna nazwa lokalu była dziełem przypadku – właścicielka nie miała na nią pomysłu, ale kiedy tak rozmyślała, do domu wpadła ćma. Justyna uznała to za dobry omen i tak narodziło się bistro "Czarny motyl", czyli po francusku „Le Papillon Noir”.Właścicielka zadbała o to, żeby menu również było francuskie, dlatego w karcie można znaleźć i ślimaki i żabie udka, których w zasadzie nikt nie zamawia. Nawet kucharz Justyny i jej kelnerka przyznają, że takie specjały nie budzą w nich apetytu. Chociaż szefowa zachwala polskie winniczki…Do bistro nie przyciągają też gości bardziej „bezpieczne” dania jak klasyczne boeuf bourguignon, sałaty, czy nawet włoskie makarony.Chociaż lokal znajduje się prawie w centrum Katowic, a na tej samej ulicy są inne restauracje pełne gości, Le Papillon Noir świeci pustkami. Justyna twierdzi, że "Motyl..." to jej największa życiowa porażka.Spędza w nim całe dnie, poświęca całą swoją energię, a mimo to restauracja przysparza tylko problemów. Kosztuje mnóstwo stresu i przepłakanych nocy. Justyna sama przyznaje, że ma ochotę spalić lokal i uciec jak najdalej.
"Nie po to ją tutaj wezwałam" - żali się restauratorka, gdy Gessler odkrywa brudne garnki
Rewolucja, która zakończyła się zamknięcie restauracji – Magda Gessler ubolewa nadal