W tym miejscu z łatwością mógłbym rozpocząć tekst o pogodzie. Która to pogoda jest częścią natury a ta – jak powiedział sam Wujek Dobra Rada – zasadniczo zawsze była przeciwko nam, motyla noga. Co zresztą doskonale współgra z moją prezentowaną zresztą już na tych łamach ogólną teorią wszystkiego, w której obok oddziaływań elektrosłabych i oddziaływań silnych (to nie ja wymyśliłem) wprowadzam jeszcze zjawiska zrodzone z naturalnej złośliwości Wszechświata, które podsumować można ogólną zasadą, że każdy przedmiot spada tak, żeby wyrządzić jak najwięcej szkody. Szczegółowym zastosowaniem tej zasady jest na przykład, prawo mówiące, że prawdopodobieństwo upadku kromki z masłem na dywan stroną „maślaną” jest wprost proporcjonalne do ceny danego dywanu.
Rozprawiwszy się tak z ontologią, mógłbym poczynić jeszcze kilka żarcików na temat płci nadobnej, i własnego powołania. Bo w końcu jak się jest czujnym (acz cynicznym) obserwatorem rzeczywistości to ma się obowiązek obserwować rzeczywistość, a umówmy się, że jak się obserwuje, to się czasem to i owo zobaczy. I to – jak mawia Dorociński – nie bez przyjemności.
Tak, zdecydowanie mógłbym to wszystko napisać. Ale nie napiszę.
Dzisiaj zagram pauzą.