Quidquid latine dictum, sit altum videtur

Na początek parę słów o mnie. Jestem kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. No chyba, że coś nie halo, bo wtedy, po pierwsze, nie bardzo śmią, a po drugie, Jak coś nie-halo, to trzeba naprawiać, a nie gapić się na zjawiska przyrody. Nawet tak oko cieszące jak ja.

No właśnie: oko. A co, jeżeli zechcą mi na ten przykład postawić pomnik? I co gorsza będą chcieli tam coś napisać. I – podejrzewam, że „dobrze wyglądał” im nie wystarczy. Co z kolei prowadzi nas do dwóch wniosków. Albo dam im jakieś chwytliwe słowa, które będą mogli kuć w kamieniu, albo wymyślą coś sami. Ponieważ opcja druga z oczywistych przyczyn napełnia mnie przerażeniem i niepewnością zdecydowałem się na samodzielne wypowiedzenie odpowiednich, pomnikowych słów.

Co – jak się okazało – wcale nie jest takie proste.

Początkowo myślałem o klasycznym Cezarowskim „Veni, Vidi Vici”, ale obawiam się, że niska znajomość łaciny może stworzyć niepotrzebną wszak barierę pomiędzy mną a moją wierną publicznością. Potem myślałem chwilę o tym Francuzie, który, kiedy pewien Anglik oskarżył go o fakt walki dla pieniędzy (podczas kiedy Anglicy – jak wiadomo – walczyli dla honoru), odpowiedział, że to nic dziwnego, albowiem każdy walczy o to, czego mu brakuje, ale pomysł ten porzuciłem, gdyż byłby to napis bardzo długi. Odpowiedni raczej na pomnik konny, a ja na kobyłę się nie zgadzam, bo przecież mogłaby mnie zasłonić.

Potrzebuję więc słów po pierwsze chwytliwych, a po drugie krótkich.

I nawet takie znalazłem.

„Rączki, rączki, Kloss”

Autor: K.T.O.Ś

podziel się:

Pozostałe wiadomości