Oni to jednak potrafią człowieka zaskoczyć…

Ktoś
Ktoś

Na początku parę słów o mnie, Jestem Kimś, mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Zwłaszcza Bubu. A – umówmy się, Bubu nie patrzy tak na byle kogo. W końcu z jakiegoś powodu te okulary nosi.

A skoro już o okularach mówimy, to ostatnio myślę sobie o sprawieniu jakichś. Najlepiej różowych z automatycznymi przesłonami. Bo bez tego czujna (acz cyniczna) obserwacja rzeczywistości, robi się powoli wyjątkowo niezdrowa. Bo ostatecznie ile szoków poznawczych można bez szwanku znieść w ciągu doby? W dodatku ostatnio w dziedzinie cynizmu zaczynam czuć się jak ostatni amator, a to jest uczucie mi w sumie obce, a nawet – powiedzmy to sobie szczerze – wstrętne. Czas więc rozejrzeć się za alternatywnymi formami zarabiania na życie. Zamierzam zająć się zawodowo rozmnażaniem. Robota to ostatecznie – przynajmniej dla mężczyzn – łatwa, prosta i przyjemna, wymagająca przy tym ruchu, a więc zdrowotnie pożądana. Przy stawce 500 złotych za jedno dziecko i wdrożeniu multitaskingu (w końcu nigdzie nie jest napisane, że to ma być dziecko z tą samą kobieta, a produkcja seryjna jest przecież zawsze bardziej opłacalna) osiągnięcie godziwych zarobków nie powinno mi zająć więcej niż jakieś dziewięć miesięcy. I tutaj pojawia się pewien wicepremier, którego nazwiska nie będziemy podawać, bo i tak wszyscy wiedzą, że Gliński. Otóż wicepremier ów, stanowczo stwierdził, że z państwo publicznymi pieniędzmi za seks płacić nie będzie. Ponieważ podatki – z których pochodzić ma te słynne pięć stów – zdecydowanie zaliczają się do publicznych pieniędzy a produkcja dzieci jednakowoż tradycyjnie łączona jest z seksem, wydawało się, że mój misterny plan poszedł w… znaczy wziął w łeb, ale wtedy mnie olśniło. Te dzieci mają być po prostu z in vitro

Oni to jednak potrafią człowieka zaskoczyć…

podziel się:

Pozostałe wiadomości