Na początek kilka słów o mnie. Jestem KIMŚ. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie tak jak zawsze, czyli w zachwycie połączonym z ekstazą. Względnie odwrotnie. Dokładnie nie wiem, bo nie sprawdzam. W końcu nie jestem jakimś narcyzem z przerostem ego. Przez ostatnią dekadę zajmowałem się – jak wiecie – czujnym (acz cynicznym) obserwowaniem rzeczywistości. I w sumie wystarczy. Od dziś będę rzeczywistość po prostu obserwował. Tym bardziej, że w dziedzinie cynizmu czuję się ostatnio jak amator. Które to poczucie do niedawna było mi obce, a po jego bliższym poznaniu mogę autorytarnie stwierdzić, że jest mocno przereklamowane. Przy okazji tej historycznej konstatacji odkryłem również dwie rzeczy: po pierwsze, że choć nie ma celu uświęcającego każde środki, to są środki, które spaprzą każdy cel. Po drugie – że nie istnieją granicę ludzkich możliwości w żadnej dziedzinie. Co – zaskakująco – jakoś nie wydaje mi się powodem do radości.