Na początku parę słów o mnie. Jestem kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Co wcale nie oznacza, że lecą mnie podpalić, chociaż prawdą jest, że czasami wprost się palę do roboty, która to robota – nawiasem mówiąc – pali mi się w rękach. Jak zapewne wiecie, ostatnio porzuciłem swoje wieloletnie zajęcie, czyli czujne (acz cyniczne) obserwowanie rzeczywistości, a to ze względu na fakt, że w dziedzinie cynizmu zacząłem się ostatnio czuć jak amator, które to uczucie jest mi obce, a nawet wstrętne. Pewnym problemem w poszukiwaniu nowego zajęcia, jest oczywiście fakt, że nie mam żadnych konkretnych umiejętności (chociaż się szybko uczę). Oczywiście zawsze mogę iśc w politykę albo prezesem jakiejś telewizji (prawdopodobnie publicznej), ale nigdy nie lubiłem prac o niskim prestiżu społecznym. Na szczęście zawsze mogę iść za modą i założyć knajpę. Nie umiem wprawdzie gotować, ale za to wymyślam bardzo fajne nazwy, co – jak słyszałem – w ostatecznym rozrachunku jest najważniejsze, zwłaszcza że porcje są tak małe że i tak nic nie czuć. A jak już będzie naprawdę niedobrze, to zawsze mogę zorganizować jakąś rewolucję, niewykluczone, że kuchenną. A jak ktoś dalej będzie krytykował to przecież zawsze będę miał pod ręką nóż czy dwa. Smacznego i do zobaczenia.