Ale i tak dałem radę. Bo w końcu bycie ktosiem zobowiązuje, a ja jestem jednostką obowiązkową.
A także błyskotliwą, ujmującą, nadludzko przystojną i nieziemsko inteligentną. Oraz, oczywiście, skromną. Ale to już akurat wszyscy wiecie.
A także, ponieważ czas, w którym nie było mnie tu, poświęciłem na bycie gdzie indziej połączone z odzyskiwaniem wewnętrznego spokoju, nawiązywaniu łączności z wewnętrznym dzieckiem (co udało się nadspodziewanie łatwo, w przeciwieństwie do prób przecięcia kontaktu z wewnętrznym dzieckiem, co nie udało się w ogóle) i walką z introwertyzmem (bo nigdy nie wiadomo) mogę śmiało powiedzieć, że jestem gotów.
A Wy?
Autor: K.T.O.Ś.
podziel się: