Citius, Altius, Fortius, czyli gdzie jest mój medal

Na początku kilka słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Czemu ja osobiście się nie dziwię. Dziwię się natomiast, że nikt jeszcze nigdy nie dał mi medalu. Nie mówię, od razu żeby złoto, ale jakiś brąz na zachętę to byłby nawet mile widziany. W ramach radości mogę nawet miotnąć trenerem, chociaż jest to dla mnie odpowiednio trudniejsze niż dla takiego na przykład Janikowskiego.

Po pierwsze dlatego, że nie mam trenera, a po drugie ze względu na formę, którą wprawdzie mam, ale której w zasadzie nie używam. Oczywiście po to, żeby się nie zużyła. Pewnym utrudnieniem może tu być wprawdzie fakt, że w życiu nie wystartowałem na Olimpiadzie (ani - jeśli już o tym mowa - na żadnych innych zawodach poświęconych sportom ruchowym), ale – jako czujny (acz cyniczny) obserwator rzeczywistości, której elementem wszak sam jestem, mogę Wam dać uroczyste słowo honoru, że to akurat powinno mi być poczytane jako zasługa. I to taka z tych raczej większych. Chociaż na przykład osobiście myślę, że w ping-ponga gram co najmniej jak Zieliński. Który wprawdzie jest ciężarowiec, ale jednak Olimpijczyk. I medal ma. A ja nie.Który to fakt, drogi Komitecie Olimpijski, uważam za głęboko niepokojący i wymagający natychmiastowego naprawienia. Pozostaję z szacunkiemWasz KtośP.S Srebrny bardziej pasuje mi do mebli.

Autor: K.T.O.Ś

podziel się:

Pozostałe wiadomości