Tymczasem, jak twierdzą astronomowie i kalendarz, wiosna już przyszła, a te wszystkie zamiecie śnieżne i przymrozki to tylko tak dla niepoznaki.
A wiosna – jak powszechnie wiadomo – pociąga za sobą określone obowiązki. Takie jak burzenie hormonów, pączkowanie, puszczanie liści, przebijanie śniegów, oraz zanik garderoby. Z których to ostatnie – nie ukrywam – podoba mi się najbardziej. Oczywiście pod warunkiem że wykonywane jest to przez przedstawicielki odpowiednie – czyli przeciwległej – płci. Przeciwległej do mnie, rzecz jasna.
W tym miejscu pragnę poinformować wszystkich znaczącą chrząkających i porozumiewawczo spoglądających Czytelników, że mam na myśli wyłącznie względy estetyczne oraz zawodowe. Albowiem czujne (acz cyniczne) obserwowanie rzeczywistości jest dużo trudniejsze, kiedy wszystko zasłaniają ci ubrania.
A więc wiosna. A wraz z nią nowe obowiązki. Którym jak zawsze stawię czoła z dumą i godnością osobistą. I to pomimo zaawansowanego wieku.
Najwyżej poproszę o pomoc Ibisza i Passenta. Oni są wiecznie młodzi.
Autor: K.T.O.Ś.