Ale – jak mawiał Pan Wołodyjowski – nic to! Oto wróciłem gotów do wytężonej pracy twórczej, uzbrojony we wzmożoną czujność oraz taki zapas cynizmu, że zawstydziłbym samego Diogenesa*. I jego beczkę też bym zawstydził. Innymi słowy, gotów jestem przystąpić do pracy, którą jest – jakby ktoś nie wiedział – czujne (acz cyniczne) obserwowanie rzeczywistości jako takiej. I jako każdej innej też. I nic mnie nie powstrzyma. Ani Anita Włodarczyk i jej słynny młot Kubuś, ani Natalia Siwiec ze swoim równie słynnym tatuażem, ani nawet pies Kory na haju. Wróciłem.Tęskniliście?
* A sprawdźcie sobie!
Autor: K.T.O.Ś
podziel się: