W "Tele Tygodniu" Robert Kozyra zdradza, dlaczego przyjął propozycję, by zasiąść w jury "Mam Talent!".
- Uważam, że mam talent do wyłapywania talentów i dlatego przyjąłem propozycję Edwarda Miszczaka - mówi i tłumaczy, że wcale nie zna się tylko na wokalistach. - Potrafię znaleźć talent nie tylko u piosenkarzy. Znajomi do mnie dzwonią, jak mają problem, gdzie znaleźć dobrego fachowca. Potrafię wyczuć dobrego szewca, krawca, neurochirurga, ale też saksofonistę, tancerza i oczywiście jurora.
Kozyra zapewnia, że będzie dobrym jurorem i nie ma zamiaru promować siebie kosztem uczestników.
Rzeczywiście, zabiegać o promocję swojego nazwiska Kozyra specjalnie nie musi, bo jesienią zobaczymy go nie tylko w "Mam Talent!", ale też w kolejnym sezonie serialu "Czas honoru". Podobno ma być go więcej niż w poprzednich odcinkach.
- Przed tą serią "Czasu honoru" zadzwoniła do mnie pani z produkcji: "Panie Robercie, akcja tej części miała się dziać po wojnie, ale plany nam się zmieniły i nadal będzie wojna, tyle że myśmy wybili wszystkich Niemców, został tylko pan i Adamczyk. Czy możemy rozbudować pański wątek?" Zgodziłem się i teraz będzie mnie dużo więcej - opowiada w "Tele Tygodniu", ale zastrzega, że nie ma zamiaru zabierać innym aktorom chleba. - W ciągu ostatniego roku odrzuciłem kilka propozycji. Ja tego nie robię dla pieniędzy, tylko dla zabawy.
Mamy nadzieję, że dużo zabawy będzie też dzięki Kozyrze w "Mam Talent!".
Autor: Paulina Lipka